LXXI

494 82 78
                                    

Szczerze się denerwował rozmową, o którą sam poprosił. Czekając na przyjaciela w jego pokoju, co jakiś czas pocierał zdenerwowane dłonie, nerwowo się rozglądając. Jego wzrok z zaciekawieniem wracał do zawieszonych pod sufitem, papierowych ptaków. Hyungwon został ojcem całkiem pokaźnego stadka, które według opinii - z dnia na dzień wydawało się witać co rusz to nowego członka. W tym widoku było zdecydowanie coś smutnego. Zwłaszcza, gdy zdawało sobie sprawę ze znaczenia nietypowych ozdób.

-Przepraszam, że czekałeś - Hyungwon powolnym krokiem przemierzył drogę od osobistej łazienki, do wygodnych foteli ustawionych na drugim końcu pokoju. Na stoliku przed nimi stała już parująca herbata, którą Pani Oh przyniosła kilka chwil temu. Patrząc na Chae ubranego w luźne ciuchy, z roztarganą fryzurą i tym lekko nieobecnym wyrazem twarzy, czuł się naprawdę winny, że przyszedł do niego w zapewne jedynym momencie, w którym ten mógł pozwolić sobie na sen w łóżku, a nie nad książkami. - Widzę, że Pani Oh już o ciebie zadbała - uśmiechnął się, wskazując na kubki. Szybko zajął miejsce na fotelu obok. - O czym chciałeś ze mną porozmawiać?- Hyungwon i jego wyczekujący wzrok był zdecydowanie gorszy, niż wszystkie egzaminy razem wzięte.

-Nie chciałem ci przeszkadzać - mruknął, czując się naprawdę winny. Takie zapewnienie jedynie poszerzyło delikatny uśmiech na twarzy przyjaciela. Wcale go nie obwiniał, ani nie był zły za niezapowiedzianą wizytę. - Wiem, że sam masz teraz swoje problemy, i niekoniecznie musisz chcieć słuchać o moich, ale... Jesteś jedyną osobą, która może mi pomóc. Ty, jako jedyny nie jesteś we mnie zakochany, czy pokłócony.

-Prawdę mówiąc, ciebie pytającego o radę spodziewałem się najmniej - wyznał, cicho orientując się, który z kubków mógłby należeć do niego. Od dłuższego czasu raczył się już herbatami ziołowymi, i Pani Oh była doskonale o tym poinformowana. Wziął w dłoń odpowiednie naczynie, upijając malutki łyk. - Wydaje mi się, że naprawdę rzadko chwaliłeś się jakimiś problemami. Zazwyczaj zwierzałeś się Minhyukowi - przypomniał z uśmiechem obserwując, jak Kihyun smakuje własnego napoju.

-Tym razem nie mogę prosić go o pomoc - skrzywił się, patrząc w głąb własnego kubka. - Mam ostatnio straszny mętlik w głowie - spojrzał z pełną powagą na przyjaciela. Ten niezmiennie patrzył na niego ze zrozumieniem.

Bał się. Naprawdę się bał tego, co Hyungwon mógł mu powiedzieć w odpowiedzi na to nietypowe wyznanie. Własne uczucia zdają się wodzić go za nos i celowo wszystko dodatkowo mącić. Fakt podzielenia się wątpliwościami wiele go kosztował.

-Ostatnio chciałem pocałować Minhyuka - powiedział szybko, praktycznie nie oddychając. W napięciu czekał na jakąkolwiek reakcję ze strony Hyungwona. Jego twarz jednak pozostała bez zmian, a jedyną zarejestrowaną różnicą była delikatnie uniesiona brew. Nawet nie drgnęła mu powieka! To jest chyba to, co ludzie nazywają „doświadczeniem".

-I? - Zapytał, zachęcając do dalszego przedstawienia „problemu".

Z trudem wziął upragniony oddech. Hyungwon być może użył zaledwie jednego słowa, ale wystarczyło ono, by nieco ośmielić Kihyuna, który z odrobinę większym przekonaniem zabrał się do przedstawiania całej istoty tego, z czym przyszedł.

-Jakiś czas potem spotkałem się z Hyunwoo - kontynuował, czując dziwne ciepło rozlewające się po jego ciele, na samo wspomnienie o tym opiekuńczym chłopaku. Przed oczami momentalnie stanęły mu obrazki z ich ostatniego spotkania. - Było mi z nim tak miło, że aż wymyślałem najgłupsze rzeczy, byleby pobyć z nim chwilę dłużej... Hyungwon, ja się naprawdę boję własnych myśli. Naprawdę mnie one przerażają - końcowi wypowiedzi towarzyszył dźwięk kubka odstawianego na stolik. Chae założył nogę na nogę, splatając dłonie na kolanie.

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz