LX

580 82 87
                                    

-Skąd wytrzasnąłeś to miejsce? – Zagadnął Shownu, kiedy w końcu mogli spokojnie usiąść wraz ze swoimi zamówieniami.

-To? Ymm... - Zastanowił się chwilę.-Hyungwon zawsze tutaj przychodzi, kiedy spadnie śnieg. Mówi, że to jego ulubione miejsce do picia gorącej czekolady.

-Zdecydowanie ma urok - uśmiechnął się mimowolnie, rozglądając się po niewielkim lokalu.

-Zrobiłem coś złego - jego słowa były dość niespodziewane, przez co Shownu wydał się naprawdę zdziwiony. - Coś bardzo strasznie złego - doprecyzował. - Bardzo, bardzo...

-Zrozumiałem - uspokoił go Shownu. - Ale nadal nic mi nie wyjaśniłeś - skrzywił się lekko, kiedy jego gorąca czekolada okazała się jednak jeszcze zbyt gorąca, by ją wypić

-Myślę, że jeszcze bardziej skomplikowałem tą całą sprawę z Minhyukiem. Chciałem inaczej to rozegrać, ale... Nie potrafię, nie chcę...

Shownu nawet nie próbował ukryć tego, jak zabolało go to wyznanie. Żywił się nadzieją, że Ki rzeczywiście próbuje zdystansować do siebie Minhyuka, trzymać na dystans jego i jego uczucia. Tym razem kolejny raz ten wspaniały i promienny chłopak, udowodnił mu jak bardzo zagubiony jest w tej całej sytuacji. Zupełnie tak, jakby nie do końca zdawał sobie sprawę, że jest niezwykle cenną nagrodą, po którą sięgnąć będzie mógł któryś z nich.

Nie widział tego albo nie chciał tego widzieć.

Obserwując go, jak językiem sprawdza temperaturę czekoladowego napoju. Serce momentalnie się rozgrzewało, by w następnym momencie zostać ściśnięte przez lodowate więzy bezsilności. Nawet jeśli chciał ostatecznie wygrać jego serce, nie zamierzał być dla niego rozczarowaniem jako przyjaciel.

-Jesteś pewien, że go nie kochasz? - Zapytał ostrożnie.

Kihyun przez chwilę skupił swoją uwagę na śniegu, który leniwie padał tuż za oknem. Zazdrościł przechodzącym ludziom beztroski i tego, że nie muszą walczyć o przyjaciela, bez którego nie umieliby dalej żyć.

-Kocham go - stwierdził, przenosząc wzrok na Shownu, który tym razem postanowił zachować kamienny wyraz twarzy. - Ale jako przyjaciela, a nie... Ja tak nie potrafię.

-Czyli nasza poprzednia rozmowa była bezsensu?

-Sam nie wiem jak to wyszło...

-Nie musisz się tym przejmować - starał się go uspokoić. - Wcale ci się nie dziwię, że zmieniłeś zdanie.

-Dzięki - mruknął.

-Hm? Za co? Przecież jeszcze nic nie zrobiłem.

-Niekoniecznie - uśmiechnął się lekko. - W ostatnich dniach mam wrażenie jakbyś tylko ty przede mną nic nie ukrywał. Męczy mnie, że każdego dnia nie wiem z czym mogę się zmierzyć, a ty... Jesteś taką trochę ostoją, wiesz? Mam wrażenie jakbym znał cię już w całości. Wiem, że to dość naiwne myślenie, ale... Ostatnio się złapałem na tym, że zdecydowanie przyjemniej mi się spędza czas z Tobą, niż z Minhyukiem, czy resztą moich znajomych.

Takie wyznanie było co najmniej nieoczekiwane. Wcale się jednak nie dziwił zirytowaniu, które podczas niego, przemawiało przez chłopaka. W ostatnim czasie jego życie poruszone zostało przez potężny wstrząs, którego skutki odczuwa do dzisiaj. Cieszył się, że może być jego ostoją. To był niespodziewanie ważny komentarz dla Shownu. Jego serce w tamtym momencie nie potrafiło się opanować, potrzebowało tego ciepła, by móc ponownie zabić szybciej.

Problem w tym, że i Shownu miał przed nim sekrety, może nie tak wielkie i straszne, ale zawsze. Każdy je miał.

-Pamiętaj, że zawsze będę tutaj dla ciebie.

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz