Nie miał pojęcia jak to wszystko rozegrać, a przez to wychodził na naprawdę zmartwionego, co dodatkowo potęgowało troskę Shownu, który co jakiś czas pytał, czy aby na pewno wszystko jest w porządku. Oczywiście, że nie było! Yoo Kihyun... Jak miał przyznać, że zakochał się w chłopaku? Jak miał te uczucia ubrać w słowa? Jak złożyć deklarację, której późniejsze skutki są nie do przewidzenia? To nie były zwyczajne słowa, które można wypowiedzieć pobieżnie, gdzieś po drodze. Może inni tak potrafili, ale na pewno nie Kihyun. Do tego ta niepewność... A co jeśli naprawdę mu się wydaje? Wtedy cała ta relacja, którą mogliby stworzyć nie będzie miała sensu.
Miał się więc wstrzymać, aż uzyska pewność? Zdecydowanie nie należało to do najprostszych zadań na świecie.
-A co z twoją mamą? - Zagadnął, chcąc choć na chwilę przekierować tok myślenia Sona na coś innego. Fakt, nie był to przyjemny temat, ale nie miał innego wyjścia. - Czuje się już lepiej? - Zapytał, szczerze przejęty.
Oczy Shownu momentalnie pociemniały, a Kihyun momentalnie pożałował zadanego pytania. Nie powinien był się wtrącać w ich sprawy osobiste, i to z tak błahego powodu.
Przeniósł dłoń na ramię Sona, by w ten sposób dodać mu choć odrobinę otuchy. Ten odwzajemnił to lekkim, ciepłym uśmiechem.
-Niedługo wypiszą ją ze szpitala - wyznał nie przerywając kontaktu wzrokowego. W jego oczach powoli zaczynały lśnić łzy. - Nie stać nas na dalsze prowadzenie terapii, więc... Wiesz co ona zrobiła? - Uniósł się nagle, co jeszcze bardziej nadawało specjalnych nut do tej wypowiedzi. - Zrezygnowała z niej... - W każdy jego ruchu, geście i słowie przejawiało się cierpienie, którego doświadczał. Nie było niczego na tym świecie, co mogłoby mu pomóc pogodzić się z niechybnie zbliżającą się żałobą, którą przeżywa już dzisiaj. - Ona się już poddała Kihyun, a ja...
-Nie możesz się poddać! - Przejęty, ujął jego dłonie. - Nie możesz - powtórzył, zachowując całą pewność na jaką tylko było go stać. - Ma ci prawo być ciężko, ale nie możesz się poddawać, ponieważ jeżeli ty odpuścisz, to do końca życia będziesz obwiniał się o rzeczy, których nie zrobiłeś dzisiaj.
-Jestem po prostu zmęczony - wyznał. - Każdego dnia przybywają nam jakieś nowe problemy. Boje się, że ich nie udźwignę.
-Nie musisz tego robić sam - uśmiechnął się lekko.
-Muszę - szepnął. - Nie mogę nikogo obarczać moimi własnymi problemami.
To nie był odpowiedni moment na takie wyznania. Shownu znajdował się w dołku, z którego należało go wyciągnąć. Zapewnienie o uczuciach z pewnością miałoby zbawienny wpływ na jego ponury humor ale to nie był właściwy moment. Kihyun... On nie potrafił tego zrobić. Sam nie wiedział co go blokowało, by wyrzucić z siebie swoje własne myśli. Tyle razy już przerabiał ten scenariusz, a mimo to wcześniej przychodziło mu to znacznie łatwiej... Wcześniej nie musiał wyznawać miłości drugiemu facetowi.
-Nie poddam się - zapewnił po chwili ciszy. Zdecydowanie nie było mu lepiej, ale póki miał cel, zamierzał walczyć.
-Podziwiam cię - westchnął, nieco odchylając głowę do tyłu. Niebo dzisiaj było wyjątkowo bezchmurne, a śnieg zalegający w parku powoli zaczynał topnieć. Było jednak zdecydowanie za wcześnie na wiosnę - zrobiłeś tyle rzeczy, których ja bym nie potrafił. Zastanawiam się co jest ze mną nie tak, że nie potrafię sobie poradzić nawet sam ze sobą.
-Czyli jednak coś się stało - błyskawicznie odnalazł drogę do poprzedniego tematu, co oczywiście naprawdę nie wywoływało entuzjazmu u Yoo.
-Można tak powiedzieć - skrzywił się, decydując się na tę chwilę szczerości. Może tak jak przy Minhyuku, odnajdzie jakąś dziwną odwagę, która pchnie go do działania.
CZYTASZ
Something twice #KIHYUK
Fanfiction!SLOWBURN! Czas liceum, to okres nastoletnich buntów i burzy hormonów. Czy jeden pocałunek w pustej klasie będzie w stanie zmienić życie Kihyuna i Minhyuka? !Kolejność czytania nie jest obowiązkowa. FF wchodzące w skład serii przedstawiają odrębne h...