XXVII

690 106 71
                                    

Jakiś czas temu powiedzieli sobie, że nie mogą być już więcej przyjaciółmi. Kihyun zadecydował, że nie chce być kojarzony z tym, czym Minhyuk w rzeczywistości jest, a chłopak postanowił uszanować jego decyzje, bo choć była ona bolesna, to nie miał prawa narzucać dawnemu przyjacielowi swojego zdania. Już nie chodziło o to który z nich miał rację w tej sytuacji. Po prostu Minhyuk nie miał siły na taką walkę. Wolał mieć go przy sobie, niż w jego oczach stać się jeszcze bardziej obrzydliwy.

Mimo podjętej decyzji... Z pełną gracją zachowywali się jak skończeni hipokryci, których obietnice, czy słowa były warte tyle co piasek na pustyni. Kihyun pierwszy złamał swoje postanowienie. To jego można było obarczyć winą za tamtą nieprzespaną noc spędzoną na cichych śmiechach i dogryzaniu sobie nawzajem. Minhyuk wcale się o to nie prosił! Starał się odseparować, ale wychodziło na to, że jego obecność zbyt głęboko znalazła się w sercu Kihyuna.

Nie byli przyjaciółmi... Więc czym byli? Znajomymi? Obcymi? Kim? Prawdopodobnie sam Kihyun, zapytany o dokładnie to samo. Mógłby odpowiedzieć coś w stylu „Czasami się spotykamy", ale czy nie oznaczałoby to, że są przyjaciółmi tylko wtedy, kiedy chodzi o to tylko jednemu z nich?

Winą Minhyuka było to, że pozwalał na taki stan rzeczy, choć każdy dotyk, którym obdarzał go Kihyun, palił jakiś dziwnym żarem, doprowadzał do szaleństwa, podniecał. Tak, Yoo potrafił być bardzo czuły, kiedy zapominał o uczuciach jakie są w stosunku do niego żywione.

-Lee- usłyszał nad sobą, kiedy wymieniał wiadomości z nieobecnym dzisiaj Hyungwonem.

-Tak?- Zapytał.

Unosząc wzrok napotkał kamienną twarz chłopaka, który wszystkim raczej znany był bardziej ze swojego przezwiska niż rzeczywistego imienia, Shownu.

-Możemy porozmawiać?

-Teraz?- Skrzywił się, wyraźnie nie mając ochoty na jakąkolwiek wymianę zdań z tym człowiekiem. - Hyungwona dzisiaj nie ma, więc nie wiem, o co może ci chodzić...

-Chciałbym porozmawiać o Kihyunie- wytłumaczył.

Czy widział w starszym chłopaku jakieś zagrożenie? Trudno było to wytłumaczyć, ale tak. Widok tej dwójki rozmawiającej razem,budził w nim jakąś dziwną niepewność i obawę, której nie dało się zwalczyć. Zdarzyło mu się kilka razy wypytywać Kihyuna o Sona, by być bardziej świadomym ich relacji, ale dawny przyjaciel nie wnosił absolutnie nic nowego. Z jego perspektywy to wyglądało, jakby byli zwykłymi przyjaciółmi i nic więcej.

Problem w tym, że on i Kihyun również mieli być tylko przyjaciółmi.

-O co konkretnie chodzi? Coś mu się stało? Szuka mnie?

-Powinieneś dać mu spokój- przerwał potok pytań.

Minhyuk na chwilę zamilkł, by choć przez sekundę móc zanalizować sens usłyszanych przez siebie słów. Przychodząc dzisiaj do tej placówki mógł spodziewać się naprawdę wielu rzeczy, ale nigdy nie oczekiwałby, że Son zamienił się rozumami z Jooheonem. Co prawda tego drugiego jeszcze dzisiaj nie widział, ale wszystko wskazywało na to, że do takowej zamiany doszło.

-Nie zrozum mnie źle- poprosił, drapiąc się w tył głowy. - Jesteś gejem -stwierdził, strategicznie ściszając głos na określeniu orientacji chłopaka. - Dlatego, jeżeli nie chcesz mieć problemów. Powinieneś mieć przynajmniej pojęcie z kim się zadawać.

Czuł jak cała krew odpływa mu z twarzy... On wiedział. Ten człowiek znał najbardziej skrywany sekret i było tylko jedno źródło, z którego mógł dowiedzieć się takich informacji. Mimo, że wszystkie dowody jasno wskazywały na Kihyuna, to on nadal wierzył, że to nie ten chłopak, który ostatnio naprawdę często obdarzał go uśmiechami.

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz