1*

6.9K 208 104
                                    

Przeprowadzka... Zdążyłam  się  do niej przyzwyczaić.  Od kilku lat moi rodzice nie mogą  się  ustatkować.  Wszędzie jest im źle.  To nie znajdują  odpowiedniej pracy,  to zbyt hałaśliwa ulica... Wszystkie nasze przeprowadzki mają  jakiś  bezsensowny powód. 

Moi rodzice wogóle  nie słuchają  tego co ja mam do powiedzenia.  Myślicie,  że  jest mi łatwo.  Tracę przyjaciół i znajomych.  Ale ich to wogóle  nie obchodzi.  Liczy się  tylko ich dobro.

Od dwuch lat stałam  się  inna.  Zamknęłam  się  w sobie.  Mówię i odpowiadam kiedy mi się  chce i kiedy jest to koniecznie.  Nie poznaję  nikogo... Żyje  w cieniu.  Po co mam nawiązywać  kontakty,  a potem cierpieć. Moim największym marzeniem jest zostać  w jednym miejscu conajmniej na 10 lat... Naprawdę  mam już  dość  tych podróży.

- Mam nadzieję,  że  Seul  przypadnie nam do gustu

Odezwała się  moja mama. Wyjęłam  sluchawki z uszu i poprawiłam  swoja czarna,  czapke z daszkiem. Zaczelam przyglądać  się  widoką za oknem.  Jak zawsze  byłam  smutna i zła naraz.  Moją osobe można było zaliczyć  do introwertyków,  albo buntowników.  Czasami robiłam  rodzicą na złość  by zwrócili  na mnie uwagę,  ale nawet wpadanie w kłopoty ich nie ruszało.  Mimo iż  dawali i pozwalali mi na wszystko,  to nie byłam  szczęśliwa.  Najbardziej zranili mnie 3 lata temu.  Gdy w szkole poznalam swoją  pierwszą  miłość.  Dzień  po poznaniu Jimina postanowili się  przeprowadzić... Wiecie pewnie jaka bylam na nich zła.

- Tym razem musimy  zostać  na dłużej - dodał  mój  tato i spojrzał  na tylnie lusterko.

Usłyszeliśmy  hałas  silników  motorów.  Odwróciłam  głowę i zobaczyłam  grupę  chłopaków  na mega drogich motorach... Od zawszę  chciałam  móc się  na takim przejechać,  ale nie miałam  okazji.

- Banda smarkaczy- warknął  ojciec gdy jeden z nich zaczął  się  popisywać.

Przewróciłam  oczami i spowrotem założyłam  słuchawki.  Prawie nigdy się  z nimi nie rozstaję.  Dojechaliśmy  do miasta i od razu stanęliśmy w korkach.  Moi rodzice zaczęli  narzekać , że  będą  musieli wyjeżdżać do pracy szybciej,  by się  nie spóźniać.  Zachowywali się  jak rozpieszczone dzieci.  

Mi ogólnie miasto się  spodobało. Jednak nie przyglądałam  mu się  zbytnio.  Wiedziałam,  że  już  niedługo nas tu nie będzie.

- Mam nadzieję,  że  wszystkie nasze rzeczy dojechały  na czas... To tutaj kochanie- powiedziala mija mama i pokazała  tacie palcem gdzie ma skręcić.

Jak zawszę  zamieszkaliśmy  w bogatej dzielnicy. Nasz dom był  ogrodzony murem,  tak jak pozostałe domy... Ojciec zatrzymał  auto przed samochodem ze wszystkimi naszymi rzeczami. Pozbierałam  swoje rzeczy i bez słowa  wyszłam  z auta.  Domyśliłam  się  który dom jest nasz,  wiec nie czekając  na nikogo poprostu tam weszłam.  W salonie stały  pudła,  które  przynosiła  ekipa od przeprowadzek.  Nie chciałam  przeszkadzać,  wiec udałam się  szybko zwiedzić  dom.  Było  wiele pokoi,  więc  wybrałam  taki który  mi najlepiej odpowiadał... Był  pusty,  wiec mogłam go urządzić  jak chcę.  Miałam  tam tylko łóżko,  garderobę,  komodę i półki.  Z okna rozchodził  się  widok na zachodzące  słońce.  Cieszyłam  się  też  z tego,  że  pokój  miał  balkon.

- Wybrałaś  pokój?  - zapytał  mój  tata
- Jak widać.  Na ile tym razem tu zostaniemy? - zapytałam  i odłożyłam  torbę  na łóżko
- Napewno na dłużej
- Pff taa jasne- prychnęłam
- Nie pyskuj- warknął  i wyszedł  z pokoju

Zrobiłam  to samo.  Skierowałam  się  na dół i  po kolei zabierałam swoje kartony do pokoju.  Wybrałam  tylko naj potrzebniejsze rzeczy,  czyli ksiazki do szkoły , ubrania i laptop. 
Nie chciało  mi się  nic robić  po tak długiej  podróży,  więc  poszłam  się  umyć.  Jutro pójdę  jak zawszę  do nowej szkoły i jak zawszę  będę  dla wszystkich oziębła... Po umyciu wróciłam  do pokoju i zaczęłam  przeglądać  strone szkoły... Nie chciałam  się  gubić  pierwszego dnia wiec zrobiłam  sobie zdjęcie  planu klas i różnych  sal w szkole.  Była  ona dużą  i nie wyglądała  na jakąś bogatą... Zwykłe liceum.

𝐃𝐀𝐍𝐆𝐄𝐑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz