Budzę się, patrze w sufit i myślę, że dziś jest ten dzień. Dzień ślubu. Dzień, który ma być najlepszy w moim życiu. Nic nie może go popsuć. Wszyscy oczekują, że ten dzień będzie piękny i teraz gdy patrze w okno swojego pokoju w domu rodziców, widzę, że pogoda jest idealna. Zerkam na zegar i widzę godzinę 7:00 , czyli powinnam już wyjść do fryzjera. Jeszcze by brakuję bym się spóźniła. Wstałam z łóżka i szybko się ubrałam. Nie malowałam się, bo po co skoro później idę do makijażystki .
Kiedy zeszłam na dół od razu przywitałam swoją mamę i przyjaciółki, które poznałam w LA. Wczoraj zrobiłyśmy sobie mała imprezkę, ale na szczęście każda z nas miała dobry humor i samopoczucie. Byłam ciekawa jak tam u chłopaków. Oni imprezowali w willi Jonghyuna. Mam nadzieję, że jej nie roznieśli. Na samą myśl tego co się tam mogło dziać zaczyna boleć mnie głowa, więc już nie będę o tym myślała.
Po zjedzeniu śniadania chwyciłam kluczyki i razem z mamą pojechałam po mamę Jonghyuna. W trojkę pojechaliśmy po salonu fryzjerskiego a potem do kosmetyczki. Nie mogłam uwierzyć, że makijaż i fryzura mogą tak zmienić człowieka.
-Wyglądasz ślicznie kochanie. Jestem strasznie wzruszona- powiedziała moja mama , która po chwili zaczęła płakać. Mama Jonghyuna widząc to podała jej chusteczki i kazała jej przestać, by nie zniszczyła makijażu. Wiedziałam ,że tak łatwo jej nie uspokoi, więc musiałam do niej podejść i ją przytulić.
-Mamo nie rozklejaj się, bo i ja zacznę płakać- powiedziałam głaszcząc ją po plecach
Kiedy kobieta w końcu się uspokoiła wróciłyśmy do domu, w którym obecnie były same kobiety. Panował tu przez to straszny zamęt i trudno było się połapać w czymkolwiek. Na szczęście nie byłam w tym sama.
Całe przygotowania zajęły nam cztery godziny...Najwyższy czas by założyć suknie. Pomogły mi w tym dziewczyny. Kiedy zobaczyłam się gotową na ślub, byłam z siebie dumna. Wyglądałam jak księżniczka i nie tylko ja tak uważałam.
Kiedy nadeszła godzina wyjazdu wszystkie weszłyśmy do zamówionej przez ojca Jonghyuna limuzyny i pojechaliśmy w miejsce ceremonii. Uzgodniliśmy, że nasz ślub odbędzie się na świeżym powietrzu czyli kawałek za willą Jonghyuna.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce wszystko było już gotowe. Dziewczyny wysiadły pierwsze i gdy zajęły swoje miejsca, usłyszałam jak Taemin zaczął grać marsz weselny na pianinie. Wtedy spojrzałam w stronę Jonghyuna, który czekał na mnie. Widziałam jak zżerał go stres. Wyglądał idealnie i bałam się, że ja mu nie dorównuję.
W końcu jednak wyszłam z limuzyny i zaczęłam iść po usypanej kwiatami drodze w stronę prowizorycznego ołtarzu. Kiedy wszyscy skupili na mnie swój wzrok , dla mnie liczył się tylko on. Nawet nie poczułam jak ojciec chwycił mnie za dłoń i zaczął prowadzić do przodu.
Kiedy zbliżałam się do Jonghyuna widziałam jak czuł się coraz bardziej pewniej. Uśmiechałam się do niego, a on do mnie. I to dla mnie się teraz liczyło. Jednak kiedy mój tata zostawił mnie i usiadł obok mojej matki, wtedy rozejrzałam się po gościach. Wszyscy patrzyli na nas i uśmiechali się serdecznie. Niektórzy mieli łzy w oczach. Wtedy nie mogłam już zwlekać i jak najszybciej chciałam powiedzieć Jonghyunowi tak.
CZYTASZ
𝐃𝐀𝐍𝐆𝐄𝐑
Fanfiction𝐌𝐢ł𝐨ść 𝐢𝐧𝐭𝐫𝐨𝐰𝐞𝐫𝐭𝐲𝐜𝐳𝐧𝐞𝐣 𝐝𝐳𝐢𝐞𝐰𝐜𝐳𝐲𝐧𝐲 𝐝𝐨 𝐩𝐨𝐩𝐮𝐥𝐚𝐫𝐧𝐞𝐠𝐨 𝐰 𝐥𝐢𝐜𝐞𝐮𝐦 𝐥𝐢𝐝𝐞𝐫𝐚 𝐠𝐚𝐧𝐠𝐮. 𝐖 𝐤𝐬𝐢ąż𝐜𝐞 𝐩𝐨𝐣𝐚𝐰𝐢 𝐬𝐢ę 𝐰𝐢𝐞𝐥𝐮 𝐜𝐡ł𝐨𝐩𝐚𝐤𝐨́𝐰 𝐳 𝐤-𝐩𝐨𝐩𝐮. 𝐒𝐇𝐈𝐍𝐞𝐞, 𝐆𝐨𝐭𝟕, 𝐄𝐗𝐎...