Dustberry Za Słodki...(2300 słów)

323 8 4
                                    

Dust. Blueberry
Pov Dust
Ink znowu się na mnie wkurzył bo zabijałem sobie potwory. No ej ale czy ktoś tak słodki jak ja mógłby kogoś zabić, czujecie ten sarkazm? Nie? Trudno.
Chodzę sobie po moim Au. Nikogo nie ma. Ale chyba każdy wie dlaczego. Do NM nie idę naradzie bo jest południe a dał nam wolne. W ogóle od czasu kiedy Error odszedł jest jakiś milszy?(wcale nie nawiązanie do pewnej lektury wcale [ja pierdole Paulino z przeszłości o chuja ci chodziło?] dop. Aut) Coś w tym stylu. Killer też od niego odszedł, zostałem tylko ja i Horror. Ja nie mam co robić w swoim Au a on nie ma w swoim co jeść więc. Lepsze to niż siedzenie na dupie. 
Mam zablokowany dostęp do większości Au ale chwila. Chciałem otworzyć portal do Underswap i o dziwo mi się udało. Nie wiedziałem do której dokładnie Lini czasowej ale to nie za dużego znaczenia. Zacząłem zabijać potwory kiedy nagle usłyszałem krzyk.
Odwróciłem się i zauważyłem Blue który właśnie zabił jakiegoś dzieciaka. Przepraszam że co kurwa? pomyliły mi się światy czy jak?
Spojrzał na mnie i tylko podszedł do następnego. Już chyba wiem jaka to linia. Kiedyś słyszałem że w jednej z Lini underswap tamtejszy Sans oszalał. Za każdym razem zabija. Podobno wtedy słyszy głosy i inne takie. Trochę podobny do mnie.
Zabił kolejnego potwora i nagle się zerwał. Zacząłem biec za nim ale ten mały jest całkiem szybki. Pobiegł do Waterfall. Skręcił do małej alejki a ja za nim,była ona piękna ale nie miałem czasu się jej przyglądać bo musiałem go gonić,dobra nie musiałem ale chciałem okej? Po chwili się zatrzymał a ja ledwo w niego nie wpadłem już chciałem go zabić kiedy zerknąłem dookoła. Piękna jaskinia z mnóstwem małych kwiatków. Jeziorem naprzeciw wejścia bo było tylko jedno a z sufitu nad nim był mały wodospad. Chciałem chwycić Swapa ale on wtedy usiadł. Mały jest trochę zwinniejszy nie powiem. Spojrzałem na niego głupim spojrzeniem którego nawet nie zauważył bo cały czas siedział do mnie tyłem. Poklepał trawę obok siebie na znak żebym usiadł obok niego. Zdziwiłem się. Podszedłem i usiadłem jednak trochę dalej niż pokazał dłonią.
-Czemu tu jesteś? - spytał patrząc w wodę.
-nudziło mi się... - odpowiedziałem trochę jakby od nie chcenia. Patrzyliśmy chwilę w wodę ale on nagle wstał spojrzałem na niego a on unikał mojego wzroku. Pomyślałem żeby już wracać i wtedy on jakby czytając mi w myślach powiedział.
-Wrócisz? - powiedział z nutą nadziei w głosie
-Może - powiedziałem też wstając.-Zależy czy będzie mi się chciało...
Dopiero teraz zauważyłem że on ledwo sięga mi do ramion wiem, że jestem trochę wyższy od normalnego Sansa ale on jest chyba niższy od Inka. Otworzyłem portal chwyciłem jego podbródek uśmiechnąłem się pokazując swoje kły. Widać że starał się opanować ale w oczach było widać ciutkę strachu i fascynacji. Puściłem go i pstryknąłem w czoło. Przeszedłem szybko przez portal zamykając go jednak tamten zdążył rzucić przez niego kamieniem celując idealnie w tył mojej głowy. Pomasowałem delikatnie tamto miejsce i poszedłem na małą polane w lesie. Gdy doszedłem położyłem się na trawę i chyba przysnąłem.

~time skip~

O ja wale moje plecy. Zapamiętać nigdy więcej nie śpimy na ziemi.
Wstałem powoli z ziemi i wróciłem do domu. Zjadłem jakieś płatki i znowu chciałem się położyć lecz ktoś pukał do drzwi.
Kogo znowu niesie powtarzałem w myślach. Otworzyłem drzwi i powiedziałem.
-Czego?
Przez chwilę myślałem że przede mną nikt nie stoi ale chwilę potem ktoś chrząknął. Odskoczyłem od drzwi i dopiero wtedy zobaczyłem Jagódkę z jakąś torbą w ręce. Ubrany był w brudno Granatową bluzę i jakieś spodnie oraz czarne tenisówki (XD kiedy nie wiesz jak się pisze i wychodzisz na kompletnego debila[czyli jak zwykle lol] dop. Aut).
Wszedł do mojego domu potem do kuchni i zaczął się w niej krzątać. Zamknąłem drzwi w wszedłem do kuchni. On przeglądałem wszystkie szafki u mnie w domu w których nic nie było, no co jem u koszmarka to mi starczy. Poza tym mam płatki.
-Naprawdę nie masz nic do jedzenia? - spojrzał na mnie z lekką pogardą ja tylko usiadłem na blacie i patrzyłem co on robi. Z torby wyjął ryż, mąkę, cukier i inne takie różne rzeczy do jedzenia.
-Blue po co mi to ja mam płatki one mi starczają. - a on spojrzał na mnie rozbawiony. Wtedy chciał coś sięgnąć z wyższej pułki ale nie dosięgał. Poszedłem do niego od tyłu chwyciłem go i podniosłem. On wyjął to co miał a ja postawiłem go na ziemie. Wróciłem na blat. Nawet stąd mogłem zobaczyć że się rumienił na co ja też lekko się zarumieniłem.
-Co robisz?
-gotuję risotto (dobrze?[nie kurwa źle])
-uuuuuu
Patrzyłem jak nalewa wody do garnka i kroi warzywa. Jak czeka na gotujący się ryż i jak nakłada wszystko do dwóch misek jedną podał mi i sam usiadł na blacie. Zaczęliśmy jeść w milczeniu. Szczerze myślałem że zawsze to co gotuję Blue albo Papyrus jest niedobre a to było po prostu niebo w gębie.
Po skończonym posiłku wziął moją miskę i umył ją w zalewie. Potem wyszedł z kuchni i udał się do salonu. Wodziłem za nim wzrokiem aż nie zniknął mi z pola widzenia. Znów poszedłem za nim. On siedział na kanapie wzrokiem bez emocji.
-Nie zachowujesz się jak normalny Swap. Znaczy się wiem że jesteś inny ale myślałem że będziesz bardziej energiczny.
W tym momencie gość wstał uśmiechnął się sztucznie i zaczął biegać skakać zadawać milion pytań na sekundę wszystko oglądać. Po chwili stanął przede mną, przestał się uśmiechać odwrócił się i znowu usiadł na kanapie.
Nie wiem co się właśnie stało to było trochę straszne ale chyba wolę jak jest spokojny niż taki jak przed chwilą.
Usiadłem na drugim końcu kanapy.
-Czemu przyszedłeś?
-nudziło mi się.
Wzruszył ramionami i dalej patrzył w przestrzeń.
-Nie boisz się mnie?
-nie czemu gdybyś miał mnie zabić zrobił byś to już u mnie więc...
Miał rację. W sumie zainteresowała mnie ta mała istotka. Zawsze myślałem że Blue to tylko głupi mały błąd. Ale nie ten, ten jest interesujący. Przybliżyłem się do niego ale on nie zwrócił na mnie uwagi. Szybko chwyciłem jego nadgarstki i przewróciłem go tak że leżał pode mną. On nic sobie z tego nie robiąc po prostu patrzył mi w oczy. Dopiero teraz zauważyłem że ma je strasznie podkrążone. Chyba musiał zauważyć zmartwienie w moich oczach.
-Nic mi nie jest. - powiedział szybko i chciał odwrócić wzrok lecz ja chwyciłem jego podbródek drugą ręką cały czas trzymając jego ręce.
-Nie kłam bo zmienię zdanie co do długości twojego życia. - warknąłem a on cicho przełknął ślinę. - kto ci to zrobił? - spytałem bo domyślałem się co mogło się wydarzyć.
-nikt mi nic nie zrobił - powiedział cicho.
-Gadaj kto albo ja ci coś zrobię - teraz chyba się przestraszył bo jego źrenice się zmniejszyły.
-nikt- dalej upierał się swojego nie wytrzymam z nim. Mocniej ścisnąłem rękę na co on zasyczał z bólu.
-pytam ostatni raz kto ci to zrobił!?-powiedziałem już lekko wkurzony.
-Hmpf - mruknął a ja jeszcze mocniej ścisnąłem jego ręce.
-Jakieś potwory - powiedział a ja lekko poluźniłem mój uścisk.
-jakie?
-nie wiem nie znam ich.
-na pewno?
-nie wiesz! Na pewno będę znał dokładne dane osób które się mną zabawiły. Bo się ich kurwa na pewno pytałem.
Puściłem go a on podniósł się u zaczął masować swoje nadgarstki.
-przepraszam...
-za co?
-za mocno cię chwyciłem - pokazałem palcem na jego dłonie.
-nic się nie stało - odrzekł i położył się na kanapie.
-Chcesz to mogę ich za- nie dał mi skończyć.
-nie
-Czemu?
-bo nie masz nikogo zabijać tylko dlatego że jest Ci mnie żal.
- nie jest mi cię żal... Ale jak wolisz. Chcesz czekoladę chyba jeszcze jakąś mam?
-chętnie - uśmiechnął się pogodnie.

One-Shoty z UT i AU Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz