(rozdział miał mieć 2 wersje bo jedna strasznie mi się nie podobała ale koniec końców jest w trakcie zaznaczone kiedy zaczyna się stara a kiedy nowa (taka sytuacja będzie w jeszcze jednym rozdziale) a i cały jest 18+ bo byłam/ jestem dziwnym zboczonym dzieckiem. Nie komentujcie tego, proszę)
(około 2300 słów)
Położyłem rękę na oczodołach i zamknąłem buzię. Moje ciało rytmicznie przesuwało się do przodu, do tyłu. Głuche klaskanie roznosiło się po pustce dając nieprzyjemne echo. Mój oprawca tylko patrzył na mnie TYM wzrokiem i z każdym pchnięciem mocniej wbijał palce w moje biodra robiąc kolejne blizny.
Zdjął ręce z moich bioder i chwycił mnie za nadgarstki. Przycisnął mnie bardziej do podłoża i przyspieszył. Nawet jeżeli nie chciałem z moich ust zaczęły wydobywać się ciche pojękiwania. Kiedy trafił w mój czuły punkt jęknąłem głośniej i wygiąłem plecy w łuk. On nie zwalniając dalej się ruszał przedłużając tą minimalną rozkosz. Moje ciało zaczęło delikatnie drzeć. Po chwili wbił się we mnie mocniej kończąc w środku. Poruszał się jeszcze chwilę i wyszedł ze mnie.
Obrócił mnie siłą na brzuch i podniósł biodra. Automatycznie podniosłem się na łokciach i nawet spróbowałem wstać. Szybko pożałowałem dostając mocno w kręgosłup. Od razu się zniżyłem wypinając do niego bardziej.
Zamknąłem oczy. Po chwili po czołem straszny dyskomfort i ból. Spiąłem się i lekko podniosłem co od razu zostało zauważone przez niego. Przycisnął mnie z powrotem do podłoża lecz nie puszczał. Wchodził głębiej sprawiając większy dyskomfort. Położył ręce na wysokości końców moich żeber i mocno docisnął do ziemi. Obróciłem głowę w bok i spojrzałem na niego. On też spojrzał na mnie uśmiechając się i zaczął się poruszać. Odwróciłem wzrok i starałem się o tym nie myśleć. Od prawie 2 miesięcy co parę dni robię za jego dziwkę powinienem się przyzwyczaić do bólu. Zamknąłem z powrotem oczy i za czołem myśleć po co to robię. Przecież walki z nim nie są aż takie złe... Racja przy odbudowie jest trochę roboty. Nie wiem czy to co się dzieje jest odpowiednią ceną. Sam to zaproponował... Nie mogłem się nie zgodzić. To mogła być taka jedyna okazja.Po parunastu minutach znowu skończył wewnątrz mnie. Podbrzusze bolało mnie strasznie. W trakcie tego zaczął też gryźć moją szyję. Mam głębokie rany, one coraz bardziej szczypią.
Wyszedł ze mnie i uderzył mocno w tyłek. Spiąłem się i bardziej wypiąłem. Odwróciłem się na bok i podkuliłem nogi. Oddech mam nierówny jak zwykle.
Spojrzałem na niego dysząc cicho. Zaczął się ubierać oczywiście na twarzy dalej widniał ten uśmiech.Podniosłem się powoli. Wstałem i zacząłem(i tu miał być nowy, to co jest niżej to-oh czytacie na własną odpowiedzialność [18+ trochę bardzo, bardziej niż wcześniej])
Podniosłem się powoli. Wstałem i zacząłem zbierać swoje rzeczy. Ubrałem się tak szybko jak mogłem i zacząłem się rozglądać za pędzlem. Spojrzałem na Errora i dość mocno się zdziwiłem. Trzymał w rękach mój pędzel i się nim bawił. Podszedłem do niego i wyciągnąłem ręce po zgubę. Ten spojrzał na mnie i się zaśmiał.
-Error to nie jest śmieszne. Daj mi go muszę iść do Blue się umyć. - powiedziałem cicho i lekko zachrypianym głosem.
-oddam jak coś zrobisz - powiedział i otworzył jakiś portal, wrzucił do niego pędzel i szybko zamknął.
-co ty znowu ode mnie chcesz? - spytałem trochę głośniej i lekko zdenerwowanym głosem.
-spokojnie będziesz robił to co lubisz - rzekł i znowu otworzył portal. - panie przodem
Niepewnie przeszedłem przez portal. Sądząc po zapachu i śladach krwi na śniegu jesteśmy w jednym z nieprzyjemnych au.
Spojrzałem na Errora który przeszedł zaraz po mnie.
-co mam niby zrobić
-zabawisz się. Będzie fajnie.-rzekł i ciągnąć mnie za ramię zaczął iść w stronę jednego z domów. Ze środka dobiegała głośna muzyka. Weszliśmy tam. I to był jeden z największych błędów w moim życiu...
CZYTASZ
One-Shoty z UT i AU
ФанфикKrótsze i dłuższe przygody bohaterów gry Undertale oraz jej uniwersów. Ten fandom powoli umiera i jest coraz mniej ludzi ale wiem że zawsze będzie ta grupka która robi mi spam gwiazdek i pisze miłe komentarze. To dzięki wam powstało tego tyle ❤️:&g...