Killer X Outer Chcesz Skończyć Jako Dywan? (2300 słów)

274 10 2
                                    

(zmieniłam troszkę zdanie i poprawie po prostu błędy we wszystkich rozdziałach jakie mam [około 100] i wam je wstawię. Postaram się żeby każdy miał te 1000/1500 słów minimum ale nie zawsze tak będzie! I jeszcze jeśli jakiś rozdział was zaciekawi i chcieli byście jego kontynuacje to piszcie w komentarzach a zapewne takową napiszę :3 )

Pov Killer.
... Nie wierzę (w Boga? XD [poczucie humoru Pauliny sierpień 2019]dop. Aut) no po prostu kurwa nie wierzę. Czy to zawsze mnie musi spotykać taki los? A może tylko mi się wydaje? Nie. Tak. Nie. Tak. Nie? Ehhh no nie pozostaje mi nic innego jak wykonać zadanie.
Otworzyłem portal i pierwsze co poczułem to przyjemny wiatr i zapach trawy. Po przejściu ujrzałem piękne gwieździste niebo. Jak dobrze że nie muszę go niszczyć. Tak dobrze słyszycie (czytacie). NM nie pozwolił mi go zniszczyć a jedynie kazał zabić wszystkich a z Sansem zrobić co chce bo ma gdzieś co i z kim robimy. Przyjmie. I spokojnie nie zgwałcę go nie bawię się w Lusta.

Później o wiele

Okej prawie wszyscy nie żyją został tylko Sans. Szedłem wzdłuż klifu i szukałem. Po chwili usłyszałem cichy płacz. Poszedłem tam i zobaczyłem zgubę.
-No proszę kogo ja widzę jeżeli nie chcesz skończyć na talerzu Horrora albo jako dywan w biurze Nm to radzę iść ze mną. - powiedziałem patrząc na niego pustym wzrokiem i z lekkim psychicznym uśmiechem. On tylko spojrzał na mnie załzawionymi oczami i lekko skinął głową. Myślałem że będzie się opierał. Ale co ja nie będę narzekać.
Otworzyłem portal do domu (mojego domu) i gestem ręki pokazałem że ma przejść pierwszy. Wstał z ziemi i przeszedł a ja za nim. Otworzyłem drzwi i od razu położyłem się na kanapie.
-umiesz gotować? A w sumie mam to w dupie zrób mi kanapki. - on nic nie powiedział tylko poszedł do kuchni. Słyszałem jak chodzi po kuchni i po chwili kanapki były gotowe. Przyniósł mi je na talerzu i postawił na stoliczku obok. Nic nie powiedziałem tylko usiadłem i zacząłem jeść. On usiadł na ziemi i patrzył w podłogę.
-języka nie masz czy jesteś nie mową? - powiedziałem a on cicho zachichotał - i z czego rżysz co? - on tylko na mnie spojrzał i zaczął głośniej się śmiać. - taki jestem śmieszny? - wstałem zrobiłem psychiczny uśmiech i przywołałem nóż do mojej dłoni. On zaczął się cofać ale natrafił na ścianę. Patrzył na mnie wystraszonym spojrzeniem. -Nadal jest Ci tak zabawnie? - warknąłem a on pokiwał głową na nie. - znowu nie masz języka w gębie?
-n-nie - wyszeptał a ja tylko chwyciłem jego podbródek tak żeby patrzył na mnie. Spojrzałem w jego zaszklone oczy. Debil powinien być choć trochę twardszy. Doszedłem od niego zneutralizowałem mój nóż,czyli rzuciłem nim w tarcze na ścianie, jak zwykle trafiając w sam środek.
A gdyby się tak zabawić ~? Trochę zabawy jeszcze nikomu nie zaszkodziło prawda?
Odwróciłem się do niego ponownie, podszedłem podniosłem go z niemi i trzymając jego ramię zacząłem zmierzać do piwnicy. Otworzyłem drzwi do niej i zszedłem na po schodach. Zawiązałem mu oczy i przywiązałem do dużej tarczy. Odchodząc zdjąłem chustkę z jego paczałek (XD nie wiem co mi odwala [ja wiem. Debilizm. Ale to Już u ciebie sprawdzone nie martw się] dop. Aut). Zaczął się rozglądać a ja tylko podszedłem do stolika i wziąłem parę ostrzy i zacząłem je ostrzy. On chyba dostał ataku paniki bo zaczął się wyrywać a przynajmniej próbował i błagał żebym go wypuścił, że nie będzie się już śmiać, że przeprasza..
Bla bla bla czy on może przestać gadać?
Nie ostrzeżenie rzuciłem ostrzem centralnie obok jego głowy. Krzyknął a potem tylko płakał. Chyba zrozumiał żeby się zamknąć. Widzę że mój "gość" jest w miarę rozumny. Może nie będę dla niego taki ostry. Zobaczę. Zacząłem rzucać coraz więcej. Trafiłem go tylko raz w ramię raz w nogę i lekko drasnąłem jego policzek. Cicho płakał i trząsł się. Patrzył w dół a przynajmniej tak myślę bo ma zwieszoną głowę. Podszedłem do niego i odpiąłem go od tarczy. Bezwładnie spadł mi w ramiona. Nie wiem czy jest przytomny. Nie obchodzi mnie to w sumie. Wziąłem go na ręce i wyszedłem z piwnicy. Wchodziłem do góry po schodach kiedy Outer się ocknął. Chyba chciał się wyrwać ale ból mu to uniemożliwił. Mimowolnie uśmiechnąłem się na widok jego przerażonej mordki. Otworzyłem łokciem drzwi i położyłem go na łóżku.
-Leż - powiedziałem pokazując na materac. Wyszedłem i po chwili wróciłem niego. Grzecznie leżał. Zdjąłem swoją bluzę i zacząłem zdejmować jego jednak on zdrową ręką chwycił mnie lekko mój nadgarstek. Spojrzałem na niego pytającym wzro.... Stop przecież mi nie widać tęczówek debil. Powiedziałem szybkie "co" a on zaczął się trząść. Westchnąłem cicho i kontynuowałem czynność. Gdy w końcu zdjąłem tą przeklętą bluzę zacząłem ściągać jego koszulkę.
-N-nie Killer proszę nie... - szepnął a ja dalej próbowałem ściągnąć jego koszulkę. Wtedy ją chwycił pociągnął na dół. Ehhh no nie będę się teraz z nim kłócił. Wyjąłem z apteczki jakiś większy plaster i delikatnie nakleiłem na jego polik. Wzdrygnął się pewnie pod wpływem mojego dotyku ale mnie to za bardzo nie obchodzi. Przesunąłem się w stronę jego nóg i podniosłem lekko jego spodnie. Wyjąłem nóż z jego nogi (tak miał go wbitego w nogę) on syknął z bólu ale nie protestował. Gdy skończyłem przywołałem nóż i znów zacząłem zbliżać się w okolice jego bluzki. Chciał się cofnąć ale oparł się o złą rękę i od  razu przestał. Ja tylko nachyliłem się nad nim i lekko rozciąłem jego bluzkę,tak żebym mógł opatrzyć jego ramię. Znów wyjąłem nóż tyle że ten był wbity mocniej i musiałem zrobić to dynamicznym ruchem. On krzyknął a z jego oczu znów leciały wodospady łez.
Gdy skończyłem zobaczyłem że musiał zasnąć? Zemdleć? Coś w tym stylu bo leżał z zamkniętymi oczami całkiem bezwładnie. Wziąłem chusteczek i wytarłem jego łzy. Wyszedłem i udałem się do kuchni zrobiłem sobie kawę i usiadłem na kanapie. Po chwili zasnąłem.

One-Shoty z UT i AU Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz