Są Mili Prawda?

53 1 0
                                    




Oparłem się o pień drzewa i spojrzałem w książkę. Od paru dni nie mogę się skupić na niczym, nawet na czytaniu. Zamknąłem powoli książkę i spojrzałem na swoje ręce. Znowu trzęsły mi się strasznie.

Spojrzałem w niebo i zmrużyłem oczy. To już przeszłość. Teraz będzie tylko lepiej. To już się nie powtórzy. Te puste słowa. Głupie puste słowa w które wierzę i za każdym razem się nabieram.

Nie cały tydzień temu znowu się nabrałem. Tym razem posunęli się o krok dalej. Dotykali mnie. Nie tak zwyczajnie...
Miednica, żebra, buzia. Na szczęście nie doszło do niczego większego. Tylko parę złamań zadrapań i siniaków. I oparcia na nadgarstkach, niestety te były dalej widoczne.

Zacisnąłem ręce na książce i spojrzałem w bok. Moje tęczówki zadrżały i sparaliżował mnie strach. Zacząłem wbijać palce w okładkę. Oni byli coraz bliżej a ja nie mogłem się ruszyć. Kiedy byli jakieś 10 metrów przede mną zerwałem się i zacząłem biec w stronę miasta. Dream miał być u piekarza i w czymś mu tam pomagać. Spojrzałem się za siebie i zobaczyłam jak paru z nich też zaczęło biec. Przyśpieszyłem jak tylko mogłem starając się nie wywalić. Byłem już naprawdę niedaleko jeszcze tylko kawałeczek i był bym w mieście i musiałem się potknąć. Wywaliłem się robiąc fikołka i koniec końców padając na twarzy. Spróbowałem się podnieść praktycznie od razu ale jeden z nich już był przy mnie. Stanął na moich plecach i przycisnął mnie do ziemi.
-DREAM! DRE- tyle zdążyłem powiedzieć zanim związali mi buzię i wykręcili ręce za plecami również mocno wiążąc. Spojrzałem na nich że łzami w oczach i zacząłem się szarpać. Kiedy w końcu że mnie zszedł od razu próbowałem wstać ale zostałem kopnięty w zebra i poleciałem pod nogi innego.

Kopali mnie, bili, rozebrali i zgwałcili po czym zostawili związanego, nagiego, ledwo oddychającego za jakimś budynkiem w ciemnej uliczce.
Ręce udało mi się uwolnić po jakimś czasie. Potem resztę czyli buzię i nogi. Przysunąłem się do koszuli i powoli ją ubrałem. Potem resztę która leżała niedaleko. Już ubrany oparłem się o ścianę i po prostu położyłem. Było mi zimno, słabo, byłem głodny i wykończony. Zasnąłem po chwili.

Obudził mnie gwar na ulicy niedaleko. Głośne rozmowy i ogólny hałas powiększył ból głowy. Wstałem powoli i zacząłem iść w stronę drzewa. Po drodze wziąłem podeptaną, podartą i mocno zniszczoną książkę leżącą niedaleko. Usiadłem powoli z powrotem pod drzewem i zacząłem Się leczyć. Na moje wielkie nieszczęście po chwili przyszedł Dream. Zaczął pytać co się stało i również mnie leczyć. Powiedziałam że biegłem i się wywaliłem...

Po paru dniach było już lepiej. Mogłem chodzić i miednice nie bolała mnie aż tak. Dream więcej że mną siedzi ale i tak większość dnia spędza w mieście. Tak jak dzisiaj. Poszedł do sierocińca pobawić się z dziećmi. Chciałem iść z nim ale gdy tylko byliśmy przy bramie opiekunka dzieci nie chciała mnie wpuścić. Wróciłem szybko pod drzewo i wspiąłem się na jedną z gałęzi.

Zamknąłem oczy i spróbowałem zasnąć. Ostatnio śpię mniej niż zazwyczaj. Powoli szaleje a przynajmniej mam takie wrażenie. Po chwili usłyszałem głośną rozmowę. Wstrzymałem oddech i spojrzałem w dół.
-gdzie jest ten debil?
-skąd mam wiedzieć.
-zawsze tutaj siedział
-trzeba go poszukać. 




(meh ~Paulina 27.11.2020)

One-Shoty z UT i AU Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz