Nie powiązane z poprzednim...
Pov Lotus
Szedłem powoli do domu. Gdyby nie to że przed chwilą musiałem uciekać przed jakimiś potworami to było by może zajebiście...
Jest godzina 1 w nocy... A ja wracam ze szkoły... Tak że szkoły... Dopiero przed chwilą woźny znalazł mnie zamkniętego w piwnicy w schowku. Tak... Dopiero przed chwilą... Jak tak dalej pójdzie to mogę tam zamieszkać... W sumie o tak jestem tam lepiej niż u mnie w domu... Znaczy... W szkole jest Rurik który jest sprawcą większości moich "wypadków".
Po chwili byłem pod domem. Cicho wszedłem do środka i zamknąłem drzwi. Nie słyszę jęków. Czyli śpią. Uf...
Podszedłem szybko do mojego pokoju i położyłem się na łóżku. Przynajmniej dzisiaj odpuścił mi gwałt... Tylko dwa razy robiłem mu loda... W sumie nie tylko mu...
Na samą myśl zrobiło mi się nie dobrze. Walony Rurik i co jego koledzy. Czemu akurat ja!?{Time skip}
Właśnie wchodzę do szkoły. Mam plaster na poliku. Tata był... I tak delikatny jak na niego. To tylko jedno złamane żebro i pęknięta szczęka. Niestety nie miałem nic lepszego pod ręką. Szczerze się boję. Nie mogę prawie otwierać buzi bo jest to dla mnie ogromny ból. A co dopiero robić komuś dobrze...
Wszedłem powoli do szkoły, poszedłem do swojej szafki szybko wziąłem książki i poszedłem pod sale. Usiadłem pod ścianą tuląc plecak i patrząc na swoje buty. Eh... Przydały by się nowe... Ale nawet nie mam co na to liczyć. Nawet nie mam co marzyć... Nawet ubrań nie mam tyle żeby móc w nich chodzić przez cały tydzień w innych... Ciągle chodzę w jednej bluzie i szaliku... I mam dwie pary spodni... Plecak też przydał by się nowy... Ten jest jeszcze po moim bracie.
Po chwili koło moich butów pojawiły się inne. Spojrzałem do góry i zobaczyłem Rurika. Szybko spuściłem głowę i wstałem powoli. Nie wiem czy jest sens znowu się z nim szarpać. I tak zrobi ze mną co będzie chciał.
On zaczęła iść do starej sali, która ma być niedługo remontowana, i popchnął mnie na jedną z ławek. Odwróciłem niego tyłem, lekko się wypiłem. Nie chciałem już nic mówić tylko po prostu mieć to już za sobą. Słyszałem jego kroki a potem czułem jak dotyka mój kręgosłup. Przeszedł mnie deszcz. Ciało zaczęło panikować i lekko się trząść a do oczy napłynęły mi łzy. Chciałem je wytrzeć ale nie mogłem się ruszyć.
Poczułem jak powoli zdejmuje mi spodnie. Nie mam nic pod nimi. Nie jest mi potrzebne.
Czułem jak Delikatnie mizia moją miednice. Łzy zaczęły spływa na ławkę. Czuję się jak śmieć. Znowu.
Po chwili nachylił się i cicho powiedział jakie chce body. Po chwili miałem już męskie body i stanąłem w większym rozkroku. Nogi miałem jak z waty. Bałem się w cholerne... Oby ktoś tu jeszcze nie przyszedł...
Po paru sekundach poczułem jak coś we mnie wchodzi i się porusza. Zasłoniłem buzię ręką i zamknąłem oczy. Staram się nie wydawać dźwięków jednak co jakiś czas i tak z moich ust uciekał pojedynczy szept czy mruk. Jedną z rąk starałem się go jakoś odsunąć. Albo chwycić żeby nie mógł się poruszać. Ok jednak chwycił mnie za rękę i wykręcił. Cicho krzyknąłem i uderzyłem głową o ławkę. Błagam niech to się już skończy.
Po chwili on doszedł i wyszedł ze mnie. Zmusił mnie do wstania i obrócenia się do niego przodem. Szybko wytarłem łzy i spojrzałem w bok. On chwycił za plaster na moim poliku i go zerwał. Spuściłem głowę i czekałem na cios. Kiedy w końcu nadszedł upadłem kawałek dalej uderzając tyłkiem o ziemię. Dalej patrzyłem w dół. Wyplułem trochę krwi i wstałem. Podszedłem i byłem gotowy na kolejny cios. Pęknięcie na poliku musiało się powiększyć go bolało mnie strasznie. Bardziej niż te wszystkie gwałty i pobicia...
Kolejny cios był wycelowany w brzuch. Skuliłem się nie ziemi i przyłożyłem rękę do buzi. Jedzenie tego śniadania które łaskawie zrobiła mi matka rano nie było dobrym pomysłem.
Poczułem jak to wszystko podeszła mi do gardła jednak na szczęście udało mi się powstrzymać. Nie dane mi jednak było zatrzymać śniadanie w środku bo zaraz potem zostałem kopnięty. Praktycznie od razu zwymiotowałem resztkami śniadania oraz krwią. Czuję też jak coś ze mnie wypływa. Szybko zasłoniłem swoje wejście starając się zatrzymać jak najwięcej w środku jednak Rurik zdążył już to zauważyć. Podniósł mnie i rzucił na ławkę. Leżałem na niej plecami dalej trzymając się za brzuch. On zmusił mnie do siadu przez co więcej jego skoczków ze mnie wyleciało. Oczywiście one też były pomieszanie z krwią.
Kiedy już trochę wpłynęło chwycił mnie za głowę i przysunął do tego.
-posprzątaj po sobie
Ja niepewnie chciałem wyrzec to w rękaw bluzy jednak on włożył mi w to twarz. Zamknąłem oczy i pozwoliłem łzą płynąć. On zaczął wcierać to w moją głowę. Kiedy skończył wziął gąbkę z tablicy i wytarł mi nią twarz. Spuściłem głowę i zamknąłem oczy. Położyłem się powoli na plecach i podkuliłem nogi. Po paru minutach ciszy i spokoju Rurik chwycił mnie za nogę i zrzucił z ławki. Przysunął swojego przyjaciela do mojej twarzy. Spojrzałem na niego błagalnie. Jakikolwiek ruch szczęka sprawiał mi ogromny ból S co dopiero otwarcie jej. Spuściłem głowę i czekałem na cios. I tak zmusi mnie do robienia sobie dobrze... Może przynajmniej wtedy już nie będę czół bólu...
Włożył mi na siłę palce do buzi i ją otworzył. Starałem się siedzieć spokojnie ale mi nie szło. Ledwo mając kontrolę nad buzią ugryzłem go lekko w palce i ten od razu je zabrał. Od razu dostałem z liścia w pęknięty polik i upadłem. Podniósł mnie magią i znowu tak posadził. Chwycił za głowę a swojego przyjaciela włożył w mój oczodół. Pisnąłem i starałem się wyrwać ale to nic nie dawało. Jego kolega ledwo mieścił się we mnie a nie wszedł nim ledwo do połowy. Zaczął poruszać moją głową co wywołało jeszcze więcej łez z drugiego oka. Teraz to w które wkłada swojego przyjaciela też zaczęło powoli pękać. Nie wytrzymałem i krzyknąłem. Pęknięcie się powiększyło a ból był ogromny. Siedziałem teraz bezwładnie. Całkowicie pod jego kontrolą...
Zamknąłem powoli drugie oko i wypuściłem powietrze przez buzię. Nie mam siły. On po paru minutach zaczął jeszcze szybciej poruszać, odsunął się i z całej siły otworzył mi buzię. Włożył do niej swojego przyjaciela, poruszał się chwilę po czym doszedł. Odsunął mnie od siebie i chwycił na podbródek. W oku w którym to robił nie widziałem nic... Tylko czerń. Natomiast drugim obraz miałem cały rozmazany. Twarz pewnie miałem bez emocji. Ale co się dziwić... Pewnie właśnie teraz je straciłem... Tak mi się wydaje.
Rurik chwycił mnie za bluzę i ją zdjął ze mnie po czym rozerwał i wywalił przez okno. Nic nie zrobiłem tylko upadłem na ziemie. Słyszałem. Jak coś do mnie gada... A potem kujący ból brzucha. Od razu wróciłem do żywych i zacząłem kaszleć. Obróciłem się na brzuch, wstałem powoli i położyłem na ławce znowu tyłkiem do niego. Położyłem głowę na rękach i chyba straciłem przytomność na dobre.
CZYTASZ
One-Shoty z UT i AU
FanficKrótsze i dłuższe przygody bohaterów gry Undertale oraz jej uniwersów. Ten fandom powoli umiera i jest coraz mniej ludzi ale wiem że zawsze będzie ta grupka która robi mi spam gwiazdek i pisze miłe komentarze. To dzięki wam powstało tego tyle ❤️:&g...