Wina I Kara

66 1 0
                                    

Wstrzymałem oddech patrząc przez malutką kratkę w szafie na to co działo się w pokoju. Ojciec bił brata żeby ten powiedział mu gdzie jestem. Tamten nie wiedział a nawet jeśli to i tak mnie nie wyda. Zamknąłem oczy kiedy ojciec podszedł do szafy. Potem było tylko zamykanie drzwi i płacz brata. Od razu wyszedłem i podszedłem do niego. Przytuliłem go i próbowałem uspokoić. Na plecach miał kolejne ślady po pasie. Krew powoli spływała brudząc jego spodnie. Głaskałem go po głowie nucąc cicho tak jak robiła to mama kiedy byłem mniejszy.

Szkoda że nie ma jej z nami. Zostawiła nas z nim samych. Uciekła byle by nie musieć już cierpieć ale nie wzięła nas ze sobą. Oczywiście ojciec się kłócił. Że mamy zostać u niego że tu będzie nam lepiej. Pewnie bym zaprzeczył ale wiedziałem co mnie czeka. Nie powstrzymał by się nawet na oczach mamy. Ta niechętnie się zgodziła. Przychodzi do nas raz w tygodniu i zabiera do siebie. Nie raz mówiłem jej co się dzieje. Ale ona jakby mnie nie słuchała. Albo po prostu jest już zmęczona...

Przytuliłem do siebie brata i pozwoliłem mu zasnąć w swoich ramionach. Zacząłem go delikatnie głaskać po głowie i poczekałem aż się uspokoi. Kiedy zasnął położyłem go do jego łóżka i sam przebrałem się szybko w piżamę po czym wskoczyłem do swojego.
Następnego dnia mieliśmy iść do mamy. Rano zrobiłem śniadanie i zaniosłem je bratu. Widziałem jak każdy ruch go bolał. Nakarmiłem go i pomogłem się ubrać. Chwilę potem zabrzmiał dzwonek do drzwi. Od razu pobiegłem otworzyć.
Spojrzałem na osobę stojącą w drzwiach i od razu przestałem się uśmiechać. Cofnąłem się o krok ale nie mogłem więcej się ruszyć. Osoba przede mną patrzyła na mnie zaciekawiona. Uśmiechnęła się lekko i podała mi rękę.
-Jestem Loki - rzekł szkielet i chwycił moją rękę lekko nią potrząsając.
-S-sprinkle... - odrzekłem cicho i cofnąłem się bardziej wpuszczając go do środka.
Za nim weszła jeszcze dwójka szkieletów bardzo do niego podobnych.
Po chwili z sypialni wyszedł ojciec. Przywitał się z gośćmi i kazał zrobić mi herbatę. Oczywiście od razu to zrobiłem i przyniosłem ją do salonu. Kiedy niosłem ostatni kubek potknąłem się i wywaliłem zbijając naczynie i rozlewając wszędzie brązowawą ciecz. Ojciec odraz podszedł do mnie i chwycił za kark.
-Coś ty zrobił?! - warknął i puścił mnie.
Siłą ściągnął mi bluzkę i odwrócił do siebie tyłem. Czułem na sobie wzrok gości a po chwili głównie ból. Starałem się nie krzyczeć gryząc się w dłoń. Kiedy skończył ubrałem powoli bluzkę i podszedłem do kuchni. Mimo że ledwo mogłem się ruszać posprzątałem bałagan i zaniosłem nową herbatę gościom. Usiadłem na małej pufie i patrząc na swoje nogi słuchałem jak ojciec mnie obraża. Plecy piekły mnie coraz bardziej a łzy w oczach były praktycznie nie do zatrzymania. Błękitna bluzka powoli zmieniała kolor na ciemny fiolet.
-Chce do mamy... - szepnąłem i pociągnąłem nosem.
Wytarłem rękami łzy i spiąłem się czując na sobie wzrok ojca.
-Wasza mamusia ma was gdzieś. Powiedziała że już nigdy więcej nie weźmie was do siebie.
To był jeden z tych momentów w moim życiu kiedy chciałem już po prostu umrzeć. Spojrzałem na niego i zacząłem bardziej płakać. Reszta jakby nie zwracając na mnie uwagi zaczęła rozmawiać. W końcu ten cały Loki wstał z kanapy i podszedł do mnie. Chwyci mnie za rękę i wyciągnął siłą do kuchni.
-bardzo boli?
-... Jest okej... Proszę zostaw mnie...
-trzeba coś z tym zrobić - mruknął i podniósł lekko koszulkę.
-zostaw... Proszę - chwyciłem materiał ciągnąć go z powrotem w dół.- wróć do nich. Nie chcę mieć problemów...
-jak chcesz... Uważaj na siebie - powiedział głaskając mnie po głowie i wracając do salonu.


(miałam to skończyć ale pomysłu zabrakło ~Paulina 27.11.2020)

One-Shoty z UT i AU Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz