Debilu(1950 Słów)

76 4 1
                                    

-nawet takiego gówna nie umiesz zrobić porządnie. Cokolwiek ci w życiu wyszło?-prychnąłem w twarz mniejszemu.
-zamknij się... - warknął cicho i Zasłonił twarz rękami.
-oj kotek pokazuje pazurki~? Co takie gówno jak ty może umieć zrobić dobrze? Nawet w łóżku jesteś słaby! - zaśmiałem się i spojrzałem z pogardą na młodszego.
-zamknij mordę Rurik!
Chwyciłem go za podbródek i ściskałem mocno.
-Morda kundlu - warknąłem przez zaciśnięte zęby.
-Zostaw mnie Śmieciu! Mam tego dość!
-nie krzycz na mnie - puściłem jego podbródek i uderzyłem go w policzek.
Ten cofnął się kawałek i spojrzał na mnie. Odwrócił się bez słowa i otworzył portal.
-Nienawidzę cię - warknął i uciekł.

Patrzyłem przez chwilę w miejsce w którym przed chwilą stał Lotus.
-Cup ja... - odwróciłem głowę i ugryzłem się w język.
I tak mi na nim nie zależało. Zwykła zabawką i tyle. Jako jedyny uszedł z życiem powinien się cieszyć.
Odwróciłem się na piecie i poszedłem do swojego pokoju. Oczywiście trzasnąłem drzwiami i rzuciłem się na łóżko.

~°^°~

Od naszej ostatniej kłótni minął ponad miesiąc. Nie widziałem Lotusa od tamtego czasu. Nie żebym ja się martwił. Jasne że się nie martwię! Po prostu nie mogę znaleźć innej zabawki z którą bawił bym się tak dobrze jak z nim! Tak... O to chodzi.

Mimo że od tego czasu czuję... Się dziwnie. Nie wiem jak to nazwać... Podobnie jak wtedy kiedy starzy się ode mnie odwrócili. Coś jakby żenada... Pomieszana z żalem? Co ja wygaduje nie czuje nic takiego! Powinienem się cieszyć że pozbyłem się tej w kółko krzyczącej kupy kości... Której uśmiech witał mnie praktycznie codziennie i powodował delikatne rumieńce... Nie. Muszę o nim zapomnieć. Przecież to tylko zabawka. Jednorazowa rękawiczka którą wywala się do śmieci. Głupia zużyta prezerwatywa.

Każdego wieczoru czekam aż zawoła mnie na kolację. Wchodzę do jego pokoju złudnie myśląc że coś tam znajdę. Mam tego dość. Muszę się go pozbyć. Wszystkiego co z nim związane.
Puste słowa... I tak nie umiem tego zrobić. Ja ten sławny sadysta bez uczuć nie potrafię wywalić rzeczy jakiegoś nie ważnego już dla mnie szkieleta.

Usiadłem przy biurku i oparłem głowę o ręce. Mam tego dość. Ciągle o nim myślę. Czemu go wtedy nie zatrzymałem...? Czy to już można nazwać wyrzutami sumienia? Jeśli tak to można się tego jakoś pozbyć?
Położyłem głowę na drewnianym blacie kiedy coś na nim drgnęło. Spojrzałem na telefon którego ekran się zaświecił i niechętnie wziąłem go do ręki. Zdziwiłem się widząc kto do mnie napisał. Moja normalna wersja spytała czy możemy się spotkać. Najchętniej bym odmówił ale znam tego debila aż za dobrze i pewnie przyszedł by mi pod drzwi i męczył aż bym go nie wpuścił. Można chyba powiedzieć że jesteśmy przyjaciółmi. Wcześniej często przychodził i gadaliśmy o różnych rzeczach. Jeszcze zanim zniknął Lotus.

Umówiłem się z nim na za pół godziny w parku. Niechętnie wstałem i przebrałem się w nowe ciuchy. Ciemnozielona marynarka, czarna koszula i jakieś pierwsze lepsze wyjęte z szafy spodnie. Na nogi glany ciasno zawiązane, zakończone kokardką którą schowałem pod językiem(to coś w bucie). Na głowie oczywiście czapka i pośpiesznie wziąłem też rękawiczki bez palcy.
Wyszedłem z domu i powoli poszedłem w stronę parku. O dziwo siedział tam już Palette machając nogami i patrząc na kaczki w stawie kawałek dalej. Stanąłem przed nim i przywitałem się obojętnie.
-czego chcesz?
-możemy iść do mnie?
-wiesz ze nie lubię wychodzić ze swojego universum...
-ten jeden raz...
-po co?
-Wiem że to nie moja sprawa... Ale Lotus siedzi w domu Gotha od dłuższego czasu i ciągle wymyślą jakieś wymówili żeby zostać dłużej... Znowu się pokłóciliście co?
-nie twój interes.
-Rurik. To jest mój interes. On ciągle gada z moim Gothem! A ja siedzę z boku i na nich patrzę... Lubię Lotusa ale on jest twoim chłopakiem a nie moim!
-on nie jest moim chłopakiem - warknąłem popychając paletę w stronę stawu.
-zawsze wydawało mi się że jesteście razem...
-ale nie byliśmy! - znowu go popchnąłem, tym razem potknął się i robiąc fikołka do tyłu wpadł do wody. Prychnąłem cicho uśmiechając się pod nosem i patrzyłem na niego.
-jak się pływa co? Ciepła woda?
-haha bardzo śmieszne - powiedział oryginał i wstał- jak będę chory to ty będziesz się mną zajmował.
-Palette kurwa masz rodziców! Niech oni się tobą zajmą!
Tamten tylko przewrócił oczami i wyszedł z wody.
-muszę się przebrać... A właśnie. Lotus kazał przekazać że przyjdzie po rzeczy jak cię nie będzie. Tak żeby Ci nie przeszkadzać. - powiedział i wykręcił wodę z czapki.
-jasne... Pozdrów go ode mnie... Czy coś...
-pff... Rurik ma uczucia?
-zamknij mordę paleto! Za dużo czasu z tobą spędzam to dlatego!
-tak tak... To do następnego -Powiedział z uśmiechem i otworzył portal.

One-Shoty z UT i AU Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz