Niewinność NM X Ink

100 5 3
                                    

Pov Ink

Um... Hej... Mam na imię Ink i jestem nowym strażnikiem Multiwersum. "Pracuje" tak od około miesiąca. Byłem już w wielu au! Mam już nawet paru przyjaciół.
Właśnie byłem na patrolu po różnych au kiedy usłyszałem jakieś krzyki i głośny huk. Od razu tam pobiegłem. Zacząłem się rozglądać po zniszczonym miasteczku. To pewnie znowu Error albo ta ośmiornica NM.
Po paru minutach kiedy upewniłem się że nie ma nikogo złego w okolicy zacząłem naprawiać budynki. Kiedy kończyłem pierwszy poczułem mocne uderzenie w głowę i upadłem na śnieg.

Le skip

Zacząłem się powoli budzić. Otworzyłem powoli oczy. W miejscu gdzie byłem było ciemno i zimno. Wstałem powoli i podszedłem do krat i się wychyliłem. Spojrzę w stronę jedynego źródła światła jakim była lampa na końcu korytarza. Zacząłem nerwowo wkładać ręce w kieszenie i szukać moich pędzli jednak nic nie znalazłem. Nie miałem też mojego pasa ani nawet bluzy. Byłem tylko w butach bluzce i spodniach.
Usiadłem przy kratach i opadłem się o nie. Patrzyłem na lampę ale po chwili po prostu usnąłem.

Le skip 2

Obudziły mnie głośne kroki. Szybko odsunąłem się od krat i wstałem. Po chwili przy mojej celi ktoś stał. Był ode mnie wyższy ale nie widziałem dokładnie kto to. Cofnąłem się do ściany i skuliłem w kącie. Ciągle patrzyłem na postać która chyba mi się przyglądała. Po chwili można było usłyszeć otwieranie zamka i wejście do celi się otworzyło. Postać weszła do środka i chwyciła mnie mocno za ramię lekko mi je miażdżąc. Pisałem cicho i szybko wstałem. Wyszedłem za tą osobą z celi i grzecznie szedłem obok.
Wspominałem już ze mam 16 lat i jakiś 1.50 wzrostu? Nie? Ups...
Osoba obok mnie była wyższa ode mnie o głowę. To nie tak dużo w porównaniu z tym że error jest wyższy o ponad dwie.
Szliśmy chwilę a potem po jakiś schodach i korytarzem aż w końcu zatrzymaliśmy się przy jakiś dużych drzwiach. Osoba która mnie prowadziła otworzyła je i wepchnęła do środka. Ja oczywiście musiałem się wywalić. Upadłem na kolana. Szybko wstałem i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Wyglądało jak salon....tylko bardzo ładny salon. Było tam dużo obrazów i starych mebli, książek i pod sufitem był cudowny żyrandol. Na środku stał duży stół przy którym siedziało parę osób. Na najbardziej zdobiony krześle siedział... On... Nightmare.. Patrzył na mnie obojętnym wzrokiem.
Stałem jak wryty, nie mogłem się ruszyć. Dopiero dość mocny cios w żebra obudził mnie z tego stanu. Skuliłem się na ziemi powstrzymując płacz. Po chwili zostałem podniesiony. Patrzyłem w dół starając się nie wybuchnąć płaczem.
Poczułem jak ktoś popycha mnie w stronę stołu. Podszedłem grzecznie nie chcąc znowu oberwać. W jednej chwili wokół mojej miednicy zawinęła się macką tej ośmiornicy. Zostałem postawiony na stole. Po chwili Macki zerwał że mnie obrania, zostały tylko buty które po chwili też mi zdjęły.
Patrzyłem w dół lekko się rumieniąc i starając zasłonić. Słyszałem jak coś mówią między sobą jednak dla mnie najważniejsze teraz było tylko znaleźć jakieś ciuchy i stąd uciec.
Po chwili poczułem że ktoś chwyta mnie za niego i ciągnie do siebie. Oczywiście musiałem nie utrzymać równowagi i wywalić się uderzając głową o stół. Krzyknąłem cicho i chwyciłem za głowę. Poczułem jak ktoś puszcza moja nogę jednak zaraz potem zostałem zrzucony ze stołu. Usiadłem na podłodze i zacząłem cicho łkać. Moja chwilowa wolność od dotyku znowu nie trwała długo bo zostałem złapany za kark i podniesiony. Ktoś przejechał palcem po moim kręgosłupie a inny zaczął macać moją miednice. Zacząłem się szarpać jednak znowu oberwałem. Zamknąłem oczy i pozwoliłem in robić co chcieli. Po chwili pojawiło mi się damskie body. Od razu zacząłem bardziej się zasłaniać. Z moich oczu płynęło więcej łez. Poczułem jak coś chwyta mnie za nadgarstki i podnosi. Zacząłem się trząść. Boję się... Nie chcę... Nie wiem co oni chcą zrobić ale nie chce.
Jeden z nich popchnął mnie na stół. Podszedł od tyłu i zaczął miziać po biodrach. Bardziej płakałem co im nie nie spodobało i zasłonili mi buzię. Nagle po czołem ból i ogromny dyskomfort. Zacząłem się rzucać i próbowałem odepchnąć go od siebie.
-Starczy-warknął NM.
Wszyscy się odsunęli i wrócili na swoje miejsca

Znowu le skip

Obudził mnie krzyk. Szybko podniosłem głowę i zacząłem się rozglądać. Siedziałem na jakimś krześle. Dalej nie miałem na sobie ciuchów i było mi zimno. Byłem chyba znowu w lochach ale nie w mojej celi. Nade mną była jakaś żarówka i dawała słabe światło. Przede mną były drzwi, lekko uchylone. Wstałem powoli i spojrzałem przez nie. W kącie na ziemi ktoś leżał. Wokół było pełno krwi i.. Czegoś jeszcze... Ale nie wiem jak to nazwać. Podszedłem szybko do osoby leżącej w rogi i się jej przyjrzałem. Był to szkielet... Miał damskie body... Na plecach miał ślady po biciu... Chyba paskiem. Miał lekko pękniętą głowę i mocno poranione nogi. Kucnąłem obok i delikatnie dotknął em jego ramienia. Ten od razu zaczął się bardziej trząść i wtulać w róg. Zacz też mówić coś niezrozumiałego. Odsunąłem się i po prostu na niego patrzyłem. Po chwili ta osoba odwróciła się bokiem do mnie. Wtedy dopiero mogłem zauważyć jego brzuch. Miał już spory brzuch ciążowy. Myślę że powinien urodzić jeszcze w tym tygodniu.
Po chwili osoba bardzo powoli i z bólem się podniosła i podeszła do łóżka które stało w rogu pokoju. Chyba mnie nie zauważyła... Wstałem i patrzyłem na niego.
-już... Spokojnie... Już niedługo... Przyjdziesz na świat... Zobaczysz jakim potworem jest twój tata... I jego znajomi... Może nawet uda ci się uciec... Mój mały słodki chłopczyk... Może twój tata mnie pokocha? I będzie jak kiedyś...?
Postać głaskała delikatnie swój brzuch i cicho płakała. Zrobiło mi się jej szkoda... I to bardzo.
Po chwili wróciłem do pokoju w którym się obudziłem. Usiadłem na krześle na środku i patrzyłem w sufit. Po chwili usłyszałem otwieranie zamka. Wstałem i wychyliłem się znowu za drzwi. Do pokoju osoby w ciąży ktoś wszedł, podszedł do łóżka i chwycił tego kogoś za szyję podnosząc. Postać nawet się nie szeptała. Wisiała bezwładnie i patrzyła w dół. Po chwili ten co wszedł ją puścił i zaczął iść do moich drzwi. Szybko się od nich odsunąłem i usiadłem w kącie. Schowałem głowę w kolana i błagałem w duchu żeby mnie nie zauważył. Drzwi od mojego pokoju się zamknęły. Potem ktoś podszedł do mnie i kopnął. Cicho pisałem i szybko się podniosłem patrząc w dół.
-no... Jak tam ma się moja ulubiona dziewica ~ - powiedział i chwycił mnie za podbródek. W moich oczach zbierał się łzy. - już niedługo nią nie będziesz ~
Zacząłem się trząść. Położyłem ręce na jego klatce piersiowej i próbowałem go odepchnąć. On...strażnik koszmarów i negatywnych emocji.. Stoi teraz przede mną i mówi mi coś... Czego nie rozumiem. Co on chce zrobić? Czemu ja? Przecież jestem grzeczny! Zawsze byłem! Pomagam innym!
-...a-ale co nie będę...?
-słodko ~-powiedział i mackami mnie podniósł. Położył ręce na mojej pupie i zaczął mnie całować po szyi. Nie wiedziałem co on robi. O co mu chodzi?
Po chwili zaczął powoli schodzić niżej czyli do mojego małego biustu. Lizał go i całował. Mojemu ciału bardzo się to podobało. Było mi gorąco i dziwnie się czułem. Zamknąłem oczy i oddałem mu się. Kiedy doszedł do mojego brzucha odsunął się. Otworzyłem lekko oczy i patrzyłem na niego. On lustrował mnie wzrokiem. Położył rękę na moim udzie i zaczął je delikatnie miziać. Ja wydałem z siebie mruk przyjemności. Nie wie. Co się ze mną dzieje. Jest mi dziwnie... Gorąco i dziwnie się czuję tam na dole. Po chwili poczułem jak on zaczyna drażnić moje miejsce intymne. Delikatnie robi wokół kółka i wkłada palec. Po chwili kiedy włożył we mnie już trzy palce nagle je wyjął. Spojrzałem na niego lekko zły. Było mi dziwnie przyjemnie a z mojej buzi wydobywały się dziwne dźwięki. Poruszyłem biodrami jednak on nic sobie z tego nie robiąc zaczął zdejmować spodnie. Patrzyłem na niego zdziwiony. Po chwili przy mojej twarzy pojawił się jego przyjaciel. Patrzyłem na niego pytająco. On kazał mi otworzyć buzię co też zrobiłem. Po sekundzie miałem go już głęboko w gardle, starałem się odsunąć ale za sobą miałem ścianę więc nie było mi to dane. On chwycił moją głowę i zaczął nią poruszać drażnić przy tym bardziej moje biedne gardło. Po paru minutach poczułem w buzi jakąś dziwną ciecz. Nie wiedząc co mam zrobić spojrzałem na NM. On się odsunął i chwycił mnie za podbródek mówiąc cicho żebym połknął. Zrobiłem to mimo że gardło paliło mnie jeszcze bardziej niż wcześniej. Potem kazał mi wylizać wszystko co wyleciało mi z buzi i zostało na jego przyjacielu. Zrobiłem to oczywiście i lekko się uśmiechnąłem.
-co teraz...? - spytałem szeptem.
Ręką zacząłem robić to co on przed chwilą na dole bo nie mogłem już wytrzymać. Kiedy on to zauważył uśmiechnął się jednak potem chwycił mnie za szyję i wyszedł do tego pokoju obok. Lekko się szarpałem. Kiedy położył mnie na łóżku zacząłem się rozglądać. Ta osoba która tu była siedziała teraz w rogi jak najdalej i na nas patrzyła jednak nie zwróciłem na to za bardzo uwagi.
NM chwycił moje ręce i trzymał je nad moją głową. Po chwili złapał też moje nogi i trzymał je rozsunięte. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Dalej patrzyłam na niego pytająco.


(parę razy próbowałam pisac dalej ten rozdział, ale on jest obrzydliwy i nie mogłam się przemóc ~Paulina 27.11.2020)

One-Shoty z UT i AU Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz