imagine; obietnica na mały paluszek, część pierwsza
To był dzień, którego nikt nie wyczekiwał, a wręcz każdy marzył, by nigdy się nie zaczął i nigdy nie skończył. Musiałam wrócić do Australii na drugi semestr mojego pierwszego roku na studiach. Moja dwumiesięczna przerwa się kończyła, więc miałam wrócić na kampus w poniedziałek, a był już czwartkowy wieczór — ostatnia noc, którą miałam spędzić ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi, zanim będę zmuszona obudzić się o cholernej ósmej rano, żeby zdążyć na swój lot do Brisbane.
Okropne było to, że miała to być moja ostatnia noc we Włoszech z moimi przyjaciółmi przez kto wie, jak długo. Chciałabym, żeby ten czwartek nigdy się nie kończył. Moja kamera do vlogów uchwytywała uroczą chwilę pomiędzy mną a Victorią, kiedy rozmawiałyśmy o jutrzejszym wyjeździe.
– Perché mi lasci, Lena? (Dlaczego mnie opuszczasz, Lena?) – jęknęła Victoria. Moja ksywka brzmiała ładnie na jej języku. Cicho się zaśmiałam, nie chcąc płakać, ponieważ wylałam już zbyt wiele łez podczas pakowania na ostatnią chwilę.
– Perché Viccy, devo studiare! (Viccy, muszę się uczyć!) – Zachichotałam, przysuwając się bliżej wydymającej wargi i smucącej się Victorii, pozwalając jej oprzeć się na jej kolanach, podczas gdy ona bawiła się moimi długimi włosami.
– Non mi interessa! Non mi lasci, non ci lasci! (Co z tego?! Nie zostawiaj mnie, nie zostawiaj nas!).
Blondynka owinęła ramiona wokół mojej talii i usiadła mi na kolanach, jakby była małym dzieckiem. Przez ten gest poczułam ciepło rozlewające się po mojej klatce piersiowej, ale również, jak moje serce się łamie. Wiedziałam, że rozkleję się od razu po wejściu na lotnisko.
– Devo Victoria, so che fa schifo, ma, tornerò presto, prometto(Muszę, Victoria. Wiem, że to beznadziejne, ale obiecuję, że niedługo wrócę). – Próbowałam choć trochę poprawić humor jej i chłopakom, jednak nic nie działało, więc jedynie westchnęłam i oparłam podbródek o głowę przyjaciółki.
– Prometti mignolo?(Na mały paluszek?) – Cichy, przepełniony smutkiem głos wydobył się szeptem z gardła blondynki.
Lekko się zaśmiałam, a gdy podniosłam głowę, ujrzałam wyciągniętą dłoń przyjaciółki. Owinęłam wokół siebie nasze małe palce.
– Prometti mignolo?(Na mały paluszek) – odpowiedziałam, po czym delikatnie ucałowałam Victorię w głowę, na co ta mocno mnie przytuliła, wiedząc, że nie będzie mogła tego zrobić bez co najmniej najbliższe dwa miesiące.
Zaczynało robić się dość późno, kiedy postanowiliśmy włączyć Netflixa na telewizorze za pomocą telefonu, abyśmy mogli obejrzeć film, a potem spać wszyscy razem na ogromnym materacu. Ostatecznie wybór padł na „Życie jest piękne", ponieważ była to nasza ulubiona włoska produkcja.
Pod koniec filmu w jakiś sposób wylądowaliśmy zaplątani i wtuleni w siebie nawzajem, co jednak było dla nas normalne, pomimo że miał to być ostatni taki wieczór przez dłuższy czas ze względu na studia w Australii. Chcieliśmy jak najlepiej wykorzystać czas przed tym okropnym lotem.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.