Remus spędził kilka godzin na próbach umocnienia zamku od wewnątrz i był
wykończony. I, tak jak powiedział Halowi, zbliżała się pełnia, więc nie tylko był słabszy, ale również znacznie bardziej nerwowy. PMS jak nic. Dora na jego widok podskoczyła z łóżka (jej wersja podskakiwnia – nogi z łóżka, powolne wstawanie) i podeszła szybko do niego.– Jestem wściekła!
– Coś się stało?
– Dlaczego nie mógł poczekać z jakieś trzy miesiące na atak?! Wtedy mogłabym
walczyć!
Zatkało go. W końcu wyrzucił z siebie:– Tobie chyba hormony się na mózg rzuciły, jeśli sądzisz, że pozwoliłbym ci na walkę
tuż po porodzie!– A co byś zrobił? Zamknął mnie w domu?
– A żebyś wiedziała! Cokolwiek, byle Teddy nie musiał być sierotą! Czy ty w ogóle nie
myślisz o naszym dziecku?!Mieli taką rozmowę wiele razy. Dora była Aurorem i uważała, że choćby z tego tytułu
powinna iść walczyć. Wciąż pamiętał jaki był przerażony, gdy w wakacje omal nie
straciła dziecka ze względu na odniesione rany. Wciąż miał przed oczami jej
zmasakrowane ciało i krew, która lała się spomiędzy jej nóg… Zadrżał i przytulił ją do
siebie tak, by nie zmiażdżyć brzucha.
Wiedział, że gdyby jej z nim nie było, to długo by nie pożył. Jeszcze dwa lata wcześniej był wrakiem. Morderstwo jego rodziny przez Severusa na długie miesiące wpędziło go w depresję i dręczyło go obrzydliwe poczucie winy. Wiedział, że gdyby nie pozwalał swoim przyjaciołom atakować Snape’a lub gdyby nie pomagał im, gdy nie mogli dać mu już rady w pojedynkę, to ten nie szukałby zemsty. Potem zginął James, Syriusza wsadzono do Azkabanu za zdradę ich przyjaciela oraz morderstwo Petera i wielu mugoli. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie tylko został sam, ale uwierzył w zdradę Syriusza. Wmawiał sobie, że najwidoczniej pochodzenie Blacka wreszcie dało o sobie znać. Stoczył się. Zaczął pić. Dwa lata przed tym, jak Dumbledore zaproponował mu pracę w
Hogwarcie, musiał zacząć żebrać. Przepił praktycznie wszystkie pieniądze, jakie dostał w spadku po rodzicach, a nikt nie chciał zatrudnić wilkołaka-pijaka. I większą
przeszkodą było wilkołactwo, niż uzależnienie. Albus postawił mu trzy warunki, gdy go zatrudniał – po pierwsze przestanie pić, po drugie będzie co miesiąc pił Wywar Tojadowy, a po trzecie nie pozwoli, by jego konflikt z Severusem przeszkodził im w pracy.Picie było problemem, ale Poppy pomogła mu wyjść z nałogu. Wywar był obrzydliwy, ale był zadowolony z tego, że podczas pełni może zachować jasność umysłu. Severus…
Cóż, to była zupełnie inna bajka. Remus dawno mu wybaczył, bo wiedział, że sam się przyczynił do śmierci swojej rodziny. Jednak Mistrz Eliksirów sam sobie nie wybaczył.
Unikał go, jak tylko mógł, a jeśli już doszło do konfrontacji to był tak nieprzyjemny, jak to tylko było możliwe. Gdy wygadał się o jego wilkołactwie… Przez dobre dwa miesiące był na niego wściekły, ale potem zrozumiał, że Severus miał na myśli dobro uczniów. Gdyby nie Syriusz, to teraz Harry, Ron, Hermiona i sam Snape musieliby pić Wywar Tojadowy. Był zagrożeniem. Jeśli chodzi o Severusa, to doszli do porozumienia. Mniej więcej. Remus znalazł go w wieczór powrotu Voldemorta w jednym z barów, kompletnie spitego (na polecenie
Albusa szukał go na węch po całym Londynie). Snape tego nie pamiętał, ale tej nocy długo płakał mu w ramię i wyrzucał z siebie to wszystko, co go bolało. Bał się tego, co będzie musiał znów robić. Nie chciał dalej być Śmierciożercą. Przepraszał go za zamordowanie jego rodziny. W końcu Remus skontaktował się z Halem – jedynym człowiekiem, który wiedział jak obchodzić się z Severusem. Hal odebrał od niego już
całkowicie nieprzytomnego Mistrza Eliksirów i aportował się z nim. Ale od tamtego momentu Remus rozumiał jak wiele musiał znosić ich szpieg i starał się ułatwić mu życie. Specjalnie podsunął Hermionie myśl o tym, że podkochuje się w
Snape’ie, by rozważyła to i żeby zawsze znajdowało się to gdzieś pomiędzy jej myślami. Chciał zobaczyć go w końcu szczęśliwego. I udało mu się. W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia, po raz pierwszy od kiedy go znał, Severus pachniał radością i szczęściem. Po odejściu z Hogwartu Dumbledore załatwił mu pracę – kiepską, bo kiepską, ale mógł ją wykonywać w domu (mieszkał razem z Syriuszem na Grimmauld Place 12, bo sprzedał swój dom rodzinny, by mieć na wódkę) z kilkudniową przerwą na pełnię. I wtedy poznał Dorę. Weszła w jego życie gwałtownie i z hukiem – i to w sensie dosłownym. Schodził po schodach, by zobaczyć kto się dobija do drzwi, gdy te się otworzyły i wpadła przez nie młoda kobieta.
![](https://img.wattpad.com/cover/313846445-288-k526149.jpg)
CZYTASZ
Szach Mat! cz. 2 by mroczna88
FanfictionKontynuacja Szach Mat! czyli hgss bez cukru by mroczna88