Niedzielny poranek zastał Hermionę siedzącą nerwowo przy oknie i spoglądającą na wejście do zamku. Wstyd się przyznać, ale nawet na chwilę nie zmrużyła oka. Przez całą noc układała sobie w głowie słowa, które powie Neville’owi. Owszem, tak jak
twierdził Snape, chłopak sam się tak załatwił, ale i tak czuła się winna. Rozejrzała się po swoim pokoju i westchnęła. Dostała komnatę Prefekt Naczelnej, która wcześniej
należała do Morag. Morag, która nie żyła. Morag, która była Śmierciożercą. Wciąż nie
mogła w to uwierzyć. Znała tę dziewczynę od pierwszej klasy i nigdy, przenigdy nie
spodziewałaby się tego po niej. Pansy? Jasne, że tak! Morag? W życiu! Na szczęście mogła przemeblować pokój, bo to, co tu znalazła, wyjątkowo jej się nie podobało. Były tylko dwa plusy osobnych komnat – brak Lavender i Parvati, oraz łatwy dostęp do pokoju Prefekta Naczelnego, choć znajdował się on w zupełnie innej części zamku. Ona mieszkała na najwyższym piętrze jednej z niższych wież, a Draco głęboko wpodziemiach – piętro poniżej lochów. Otworzyła drzwi z napisem „Prefekt” i zajrzała do środka.– Draco! Mogę?
- Jasne, wchodź! Zaraz przyjdę!
Otoczyła się ramionami i zadrżała. Było tu cholernie zimno, pomimo tego, że ogień w
kominku wesoło trzaskał.– Musisz mieć tu tak zimno?
– Niedawno wstałem i zapomniałem przez noc napalić – mruknął, wychodząc z łazienki. Wyglądał nienagannie. – Urok mieszkania w podziemiach.
– Czemu tak nisko? Nie mogłeś mieć w lochach?
– Chciałem być z daleka od wszystkich, a zwłaszcza moich kochanych Ślizgonów.
Pewnie tego nie zauważyłaś, ale w tym roku nie darzyli mnie zbyt wielką miłością.Zauważyła i była wdzięczna Dumbledore’owi, że nie dopuścił do procesów Malfoya i Snape’a. Przynajmniej w ten sposób mogli jakoś trzymać w ryzach Slytherin. Ale też żaden z nich nie zostanie uznany za bohatera wojennego, który narażał swoje życie. Nikt poza Zakonem nie mógł się dowiedzieć o tym, że byli szpiegami. To byłby ich koniec. Hermiona wiedziała, że istniało wielu czarodziejów, którzy stracili kogoś z rodziny przez porażkę Voldemorta i wciąż szukali na kogo by tu zwalić winę.Usiadła przy stole i spojrzała zdziwiona na stertę ksiąg tuż przed jej nosem. Przechyliła głowę i zaczęła czytać tytuły. Transmutacja – zdaj owutemy śpiewająco!, Obrona przed Czarną Magią – co zaawansowany uczeń wiedzieć powinien?, Zaklęcia – zdasz jak za machnięciem różdżki!, Opary i skry, czyli Jak Zrobić Eliksir Na Egzaminie I Się Nie
Pomylić!– Widzę, że zakuwasz – rzuciła, całkowicie rozbawiona. Draco Malfoy i książki… Ta
idea była równie śmieszna, co Ron i książki. Chłopak wzruszył ramionami.– Akademia Salem ma dość wysokie wymagania. Dumbledore obiecał mi list polecający od wszystkich nauczycieli, a do tego dodał, że nie mam czym się martwić, bo jestem świetny, ale wolę upewnić się, że się tam dostanę.
– Czyli jednak jedziesz do Ameryki? Rany… Najpierw Luna, potem Ginny, a teraz ty. I
zostawiacie mnie samą z Ronem i Harrym!– Nie udawaj oburzonej, przecież ich lubisz.
Uśmiechnęła się szeroko. Dalej była kiepską kłamczuchą.
– Jasne, że tak. To moi najlepsi przyjaciele, ale przyzwyczaiłam się do rozmów na
pewnym poziomie.– Będziesz miała to zapewnione. W trakcie mojej rozmowy z Dumbledore’em wspomniał coś o tym, że będzie szukał nauczyciela Zaklęć na przyszły rok i czy wiem może, czy masz jakieś plany na przyszłość.
CZYTASZ
Szach Mat! cz. 2 by mroczna88
FanfictionKontynuacja Szach Mat! czyli hgss bez cukru by mroczna88