Rozdział 294

1.5K 50 5
                                    

– Nie zgadzam się.

– Ale…

– Mówię poważnie, Ginny. Nie zgadzam się na to!

– Oj, daj spokój. To całkowicie normalne w tym świecie.

– Nie, to nie jest normalne w żadnym z równoległych światów.

– Słuchaj, Hermiono, ja wiem, że Snape jest tak sztywny, jakby ktoś mu wsadził kij w
tyłek, ale nie sądziłam, że przez tak krótki czas zdążycie się tym kijem podzielić.

– To nie jest kwestia kija! I w ogóle – bredzisz o tym, że on ma kij w wiadomym miejscu.

– Jest sztywny.

– Och, jest. Czasami nawet bardzo.

– Chcesz, żebym miała traumę?

– To nie trzeba było zaczynać. Ginny, naprawdę… Nie chcę żadnej dziewczęcej
imprezy, żadnych bab dających mi porady, żadnego dopytywania o szczegóły mojego
pożycia intymnego, które – ze względu na obiekt owego pożycia – nikogo nie interesują, a jeśli interesują, to raczej w niezdrowy sposób.

– Tonks obiecała milczeć.

– Jasne, a Voldemort nagle powstanie z martwych i uzna, że jego życiowym
powołaniem jest praca społeczna, o czym poinformowały go Bliżej Nieokreślone Siły
Wyższe po drugiej stronie życia.
Może byłaby bardziej wyrozumiała dla przyjaciółki, gdyby ta była pierwszą osobą, która ją o to męczyła. Jednak w ciągu ostatnich kilku dni odbyła rozmowę z: Tonks (która obiecała milczeć, ale dziesięć razy zdążyła się spytać czy pomoże potwierdzić jej zasadę, że panowie z Hogwarckiego rocznika 1978 są świetni w łóżku), Millie
(twierdzącą, że ona co prawda nie ma pojęcia o co chodzi, ale skoro Hermiona tak się wścieka, to ona się na to pisze), panią Weasley (podobno na jej wieczorku panieńskim siostra sprowadziła jej mugolskiego striptizera, a informacja ta spowodowała atak furii ze strony – dotąd nieświadomego tego faktu – pana Weasleya), Fleur (zaczęła planowanie
tego spotkania od momentu, w którym wyszły na jaw zaręczyny i wszystko miała już zapięte na ostatni guzik), Hanną (ze łzami w oczach wspominała jaką to świetną organizatorką tego typu spotkań była jej mama), swoją matką (Hermiona wolała tego nie wspominać, bo do dziś czuła dziki rumieniec, który miała na twarzy w czasie rozmowy), Eileen (która stwierdziła, że to durna ceremonia, ale Severusa pewnie szlag trafi, gdy zacznie się zastanawiać nad tym, co ona im powie, więc samo to jest świetnym powodem do wyrażenia zgody), Trelawney (która wywróżyła jej tragiczną przyszłość, jeśli się nie zgodzi – na co Severus mruknął pod nosem, że zaraz ona nie będzie miała żadnej przyszłości), Angeliną (chciała koniecznie wiedzieć, ile będzie przekąsek i jakie), Katie (bo przecież to takie ważne jaki ubiór jest konieczny, prawda?) i Luną (która porozumiała się z nią listownie twierdząc, że to wspaniały pomysł i już żałuje, że nie będzie mogła przybyć, ale akurat na tę noc ma zaplanowaną wielką akcję w Ministerstwie, bo gnębiwtryski zaatakowały mugolski rząd i ona jedyna się na nich zna). Od samego myślenia o tym spotkaniu bolała ją głowa, a Ginny, która przybyła dosłownie godzinę wcześniej wcale jej nie pomogła. Teraz siedziała naprzeciwko niej w – już uporządkowanym z miliarda śmieci – salonie w Gnieździe i wesoło pogwizdywała, machając nogami.

– Oj tam, czepiasz się. Będzie świetna zabawa! Plotki, quizy, plotki, żarcie, magiczna walka na poduszki, plotki, wróżenie z fusów, plotki… Sama radość!

– Ehe…

Ruda westchnęła ciężko i pochyliła się w jej kierunku. Włosy opadły jej na ramię i nie po
raz pierwszy Hermiona żałowała, że podczas przeprowadzki zgubiła gdzieś słój z miksturą na prostowanie kudłów. Severus z kolei uparcie odmawiał zrobienia kolejnej
partii, bo niby nie ma składników, ale ona przypuszczała, że po prostu musiał się z
czegoś ponabijać od czasu do czasu, a jej fryzura była do tego idealna.

Szach Mat! cz. 2 by mroczna88Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz