Wszyscy, którzy byli z Ginny w karocy, siedzieli teraz na błoniach i wygrzewali się w słońcu. Głowa Dracona leżała na jej kolanach, w podobnej pozycji znajdowali się Ron z Hanną. Millicenta, którą polubili i zaakceptowali przez te dwa tygodnie, opierała się o Neville’a. Harry siedział koło Hermiony i właśnie się z czegoś śmiali. W pewnym momencie Ron, który najwyraźniej trzymał to w sobie od dobrych kilku godzin, wypalił:
– Kim właściwie był ten picuś, który kleił się do Snape’a?! I jak on mógł tak mówić o
poległych?! I tak zwracać się do Dumbledore’a?! Dobra, ja wiem, że on czasem jest nie do zniesienia, ale… zwracać się do niego jak do dziecka?!
Hermiona zachichotała.– Pamiętacie, jak powiedziałam wam, że na weekend jadę do Ameryki? Jechałam do niego. On jest Mistrzem Eliksirów, choć wyjątkowym i nie do końca.
– Wyjątkowym? I jak nie do końca? – Harry zmarszczył brwi. – Wiem, że zostać
Mistrzem jest ciężko, ale…– Nie o to chodzi. Widzicie… Alexander God ma ponad trzy tysiące lat i jest
prawdopodobnie jedynym żyjącym starożytnym Alchemikiem.Ron aż usiadł, podobnie Draco, który pierwszy zaczął pytać.
– ILE ma lat?!
– Ponad trzy tysiące. Sam nie chce się przyznać kiedy dokładnie się urodził, ale nawet Dumbledore tak sądzi. Więc rozumiecie już, dlaczego stupięćdziesięcioletni Dumbledore wydawał mu się dzieciakiem? No i dlaczego tak podchodzi do wojny. On naoglądał się
ich tysiące.– Nieźle! Ale zaraz. Powiedziałaś, że on jest Mistrzem Eliksirów, a potem wyskoczyłaś z
Alchemią.– Bo kiedyś to było jedno i to samo. Obecne Eliksiry to zabawa w porównaniu z tym,
czego uczył się w swojej pierwszej młodości.– To jakim cudem wygląda na tak młodego?
– Kamień Filozoficzny. To on dał Flamelowi przepis. Ron w końcu odzyskał głos.
– Niby jak? Sądziłem, że Flamel sam to odkrył! Za to jest znany w książkach!
– Mhm, bo taka jest wersja oficjalna. Alexander nie chce się udzielać w życiu
publicznym. A Flamel wyciągnął od niego recepturę w sposób dość ciekawy.– No, super. Ale czemu on tak się klei do Snape’a?
Ginny parsknęła i pokręciła głową.– Jakbyś nie zauważył, to God preferuje mężczyzn. Najwidoczniej Snape jest w jego
typie. Poza tym, wydaje mi się, że…
Nie dokończyła, bo Ron, Harry i Neville wytrzeszczyli oczy i po chwili poczuła delikatny dotyk na ramieniu. Podniosła wzrok i spojrzała wprost na przedmiot ich rozmowy, który uśmiechał się lekko.– Ginewra Weasley, prawda?
– Eeee… Tak, to ja.
– Chodź za mną. Harpio – zwrócił się do Hermiony, która patrzyła ponuro na wyciągającego różdżkę Dracona. – Postaraj się zapanować nad tym chłopcem. Jego
kobieta nie jest w moim typie, a szkoda by mi było przypadkiem trafić go jakimś
paskudnym zaklęciem. A znam ich naprawdę sporo.Ruszyła za nim i po chwili zdziwiła się, widząc, że schodzą do lochów.
– Przepraszam, ale gdzie my idziemy?
– Zasada pierwsza: nie odzywasz się, gdy nie jesteś o to poproszona. Jasne?
– Ale…
– Zasada druga – wciął się jej w słowo tonem, którym jej mama zwracała się do
bliźniaków, gdy tłumaczyła im coś wyjątkowo trudnego. Czyli standardowa gadka jak do półgłówka. – Jeśli ustalam jakieś zasady, to kierujesz się nimi albo wypad. Radzę ci się trzymać tego, co mówię. – Stanął przed drzwiami do gabinetu Snape’a, otworzył je i wszedł do środka, nawet się na nią nie oglądając. Najwyraźniej miała pójść za nim. Przeszli przez następne drzwi do pokoju, który chyba miał być salonem Mistrza Eliksirów.
CZYTASZ
Szach Mat! cz. 2 by mroczna88
أدب الهواةKontynuacja Szach Mat! czyli hgss bez cukru by mroczna88