Hermiona tak nie do końca była pewna, co się dzieje. W jednej chwili śmiała się razem z
przyjaciółmi, a następnej Cormac uwiesił się na niej jak na wieszaku. Nie zwróciła nawet
uwagi na jego słowa – dobrze wiedziała, co on o niej sądzi – ale kiedy poklepał ją po
pośladkach, już-już chciała mu przyłożyć, gdy Draco się odezwał, mając wyjątkowo
sadystyczny uśmiech na swojej arystokratycznej twarzy.– Miło było cię poznać, McLaggen.
W tym momencie ręka Cormaca zniknęła z jej pośladków, a sam chłopak zawył z bólu.
Obróciła się i zauważyła, że jego nadgarstek jest właśnie miażdżony w uścisku
Severusa, który wyglądał tak przerażająco, że nawet ona przez chwilę się wystraszyła.
McLaggen z kolei zrobił się biały jak papier i nawet nie próbował się wyrwać. Nie, żeby
miał jakieś szanse – jego były nauczyciel ściskał tak mocno dłoń, że aż mu pobielały
kostki, a Hermiona dobrze wiedziała, jaki jest silny. Spoglądała na niego w górę i nie
mogła opanować drżenia. Wyglądał jak ucieleśnienie furii.– Pro… Profesorze? – wydukał chłopak, wciąż nie widząc w jak poważnym jest
niebezpieczeństwie. Głos Severusa był spokojny, ale było w nim coś, co przypomniało Hermionie chwilę w Skrzydle Szpitalnym, gdy Harry ich nakrył. Cedził słowa, najwyraźniej próbując się opanować.– McLaggen, nic mnie nie obchodzi fakt, że nie potrafisz dostrzec pięknej kobiety, gdy
stoi tuż koło ciebie, ale jeśli jeszcze choć raz tkniesz moją narzeczoną, to przysięgam ci,
że do końca życia będziesz mógł głaskać jednorożce. A teraz wynoś się.Puścił Cormaca, a ten nie trwoniąc czasu uciekł najdalej, jak się dało. Cisza, która
zapadła po jego słowach była wręcz ogłuszająca. Najwyraźniej Mistrz Eliksirów wyczuł, że coś jest nie tak, bo zauważył, że nie dość, że wszyscy się na niego gapią z
półotwartymi ustami, to dodatkowo Hermiona ma podobny wyraz twarzy.– Co się tak gapisz? – warknął, co sprowadziło ją na ziemię. Uśmiechnęła się.
– Uważasz, że jestem piękna?
– Gdzie niby to usłyszałaś? – Próbował ironizować, ale chyba właśnie dotarło do niego, co powiedział.
– To było słodkie z twojej strony.
Opis jego osoby słowem „słodki” zdenerwował go na tyle, że obrócił się na pięcie i wymaszerował z Nory powiewając szatami, a Hal wyleciał za nim, praktycznie depcząc mu po pelerynie. Hermiona zaczęła się śmiać, co wyrwało zebranych z głębokiego szoku i po chwili wszyscy jej gratulowali (czy też pytali, czy aby na pewno gratulacje są na miejscu, bo równie chętnie złożą kondolencje). Gabrielle popłakała się i zniknęła, a Fleur – po chwili zastanowienia – poszła za nią, ale zanim to zrobiła, powiedziała Hermionie, że jest zadowolona, że tak to się skończyło. Pół godziny później Ginny, Millie, Neville, Ron, Harry, Draco i Hanna zaciągnęli ją do wolnego pokoju i zażądali wytłumaczeń. Streściła im więc wszystko, co się stało, jednocześnie sama
wspominając…Mocno się zawahał, czuła to. Otworzyła oczy i zdziwiła się widząc, że patrzy prosto na nią poważnie. Tak poważnie, jak jeszcze nigdy, co nieco ją przestraszyło.
– I?
Kiedy w końcu zdecydował się odpowiedzieć wiedziała, że nic już nie będzie takie samo, jak dotąd.
– I obiecuję, że już nigdy cię tak nie potraktuję. Nigdy nie zostawię samej na polu bitwy. Nigdy nie opuszczę w chwili, w której będziesz mnie potrzebowała. Nigdy więcej nie zapomnę się na tyle, by zapomnieć o tobie.
Hermiona miała wiele wad, ale jedną z nich – która ciążyła jej od wielu lat – była zbytnia
emocjonalność. Do dziś wstydziła się swojego wybuchu przyjacielskich uczuć zaraz po tym, jak Harry i Ron się pogodzili w czwartej klasie – była zdecydowanie zbyt
rozhisteryzowana. Kiedy Severus powiedział to, kiedy dotarło do niej, że nigdy dotąd nie
złamał danego słowa i zrozumiała co to oznacza, rzuciła się na niego, objęła i wydała
bliżej nieokreślony dźwięk, który można opisać jedynie jako kwik. Cały zesztywniał, po czym – chyba odruchowo – syknął:
CZYTASZ
Szach Mat! cz. 2 by mroczna88
FanfictionKontynuacja Szach Mat! czyli hgss bez cukru by mroczna88