Rozdział 246

1.2K 61 1
                                    

Wiadomość o śmierci Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać dotarła do Luny
chwilę po tym, jak razem z Augustusem wspólnie wykończyli Morag McDougal i
Theodora Notta. Mężczyzna gwizdnął z podziwem.

– No, proszę. Jednak Potterowi się udało.

– Oczywiście, że tak. On jest naprawdę dobry.

– Ptaszyno, bo jeszcze poczuję się zazdrosny.

Uśmiechnęła się lekko i zaczęła tańczyć w kółko.

– Nie ma go! Nie ma!

– Wariatka.

Sam jednak uśmiechał się szeroko, ukazując światu pełnię swoich pożółkłych, krzywych
zębów i kiwał się na piętach nucąc coś sobie. W pewnym momencie spojrzał na nią i powiedział:

– Szkoda tylko, że to koniec.

Nie chciała o tym myśleć, więc rzuciła się na niego i mocno pocałowała. Oddał jej
pocałunek i stali tak przez dłuższy czas, nie przejmując się tym, co się działo dookoła
nich. Ludzie krzyczeli, nawoływali się, słychać było okrzyki radości i płacz. Oni jednak nie zwracali na to uwagi. Chcieli mieć dla siebie jak najwięcej czasu. Głośne
chrząknięcie tuż obok nich spowodowało, że szybko od siebie odskoczyli i wyciągnęli
różdżki w kierunku głosu. Profesor Snape razem z Halem stali i patrzyli na nich –
pierwszy ze złośliwym uśmieszkiem, drugi ze szczerym.

– No, no… Czyż to nie romantyczne?

– Smarku, mój przyjacielu! – Augustus przyłożył drugiemu mężczyźnie z pięści w twarz.

– Co ty robisz?! – krzyknęła i podeszła, chcąc pomóc wstać swojemu nauczycielowi, ale silna ręka Rookwooda złapała ją za nadgarstek.

– Ten skurczybyk omal cię nie zabił! Należy mu się to i o wiele więcej! Nie obchodzi
mnie, czy bawisz się w berserkera, czy też nie, Snape, – nie miałeś prawa machać
różdżką jak kretyn nie patrząc na to czy to swoi, czy też nie! Pewnie też nie widziałeś,
jak twoja słodka Hermiona potyka się o trupa Cynthii Howles, którego rzuciłeś prosto w jej nogi i sunie twarzą po ziemi?
Mistrz Eliksirów zbladł, zacisnął pięści i syknął:

– To nie twoja sprawa! A teraz radzę ci zabierać stąd tyłek, bo Aurorzy są już na terenie Hogwartu.

– I co? Będę uciekał przez resztę życia? Dzięki, ale nie. Do Azkabanu się
przyzwyczaiłem.

– Zapowiedzieli, że każdy Śmierciożerca, którego złapią, zostanie ucałowany.

– No to przynajmniej czeka mnie szybki koniec. Swoją drogą zawsze mnie dziwiło, że…

Dalsza część jego przemowy nie trafiała do Luny. Pocałunek Dementora? Augustus
miałby… Nie. Ona do tego nie dopuści! Trzeba będzie wykorzystać plan awaryjny.
Chciała już go złapać za rękę, gdy donośny głos powstrzymał ją.

– Augustusie Rookwood, jesteś aresztowany za pomoc Temu, Którego Imienia Się Nie Wymawia, morderstwa i tortury!

– Hollows, prawie się rozczuliłem widząc cię. – Mężczyzna parsknął i wyciągnął dłonie przed siebie. – Jak zwykle na czas, hę? Szkoda, że prawie wszyscy już są pojmani, ale przecież tak czy owak to będzie wielki sukces Ministerstwa. No, na co czekasz? Kajdaneczki i do więzienia.
Hollows – Auror z długą, blond brodą obrzucił go niechętnym spojrzeniem.

– Nienawidzę cię, wiesz? Głównie ze względu na twój jęzor.

– A, tak. Za pierwszym razem błagałeś Scrimgeoura, byś mógł mi go wyrwać. Jaka
szkoda… Pewnie teraz ty jesteś szefem?
Luna spojrzała błagalnie na swoich dwóch profesorów i bezgłośnie powiedziała:
„pomóżcie mi!”.

Szach Mat! cz. 2 by mroczna88Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz