Rozdział 265

1.1K 48 0
                                    

Dawno nie czuł się tak paskudnie. Ostatnim razem czuł się tak okropnie osiemnaście lat temu, gdy bez większych emocji przyglądał się, jak Yaxley rozbiera przemocą młodą
mugolską kobietę i ją gwałci. Później to odchorowywał przez dobry miesiąc i chyba
właśnie ta scena przekonała go do końca, że to, co robi Voldemort, jest naprawdę złe.
Wystarczyło mu to, że wyobraził sobie, że jakiś mężczyzna mógłby zrobić to jego matce, gdy jeszcze żyła. Na samą myśl o tym, wszystko w nim buntowało się i trzęsło. Teraz był równie roztrzęsiony. Fakt – sam z tym wyskoczył, ale naprawdę byli związani tym przeklętym kontraktem. Niemniej jednak miał wrażenie, że ją wykorzystuje, że jest
jakimś starym zboczeńcem, który… Nie. Ona robiła to celowo. Wiedział o tym od samego początku, od jej pierwszych słów. Wiedział od początku, co było jej celem. Jednak, gdy przychodziło do niej, zawsze był na swój sposób bezbronny. Potrafił bronić się przed najbardziej morderczymi z zaklęć, nie sprawiało mu trudności rozpoznanie i
dezaktywowanie śmiercionośnych eliksirów i żadna z tych czynności nie powodowała,
że nie wiedział co robić. Ale gdy w grę wchodziła Hermiona Granger, to nie miał
najmniejszego pojęcia, jak się zachować. Starał się bronić – było źle. Próbował ją odciąć – było źle. Chciał jakoś zobaczyć ją jeszcze raz – było jeszcze gorzej. Był bezbronny wobec tego, co do niej czuł, bo po prostu nigdy z czymś takim się nie spotkał. W głowie rozbrzmiewały mu słowa Hala, które ten nie tak całkiem dawno do niego wypowiedział.

– Nie zdajesz sobie sprawy, że po tym, jak raz zaznałeś ciepła bycia kochanym i
kochania, nie wrócisz ponownie do swojej skorupy bez względu na to, jak bardzo byś się starał. I ze względu na to, że tak długo siedziałeś w tej przeklętej skorupie, teraz nie masz bladego pojęcia co zrobić. I nikt cię tego nie nauczy.

Jego przyjaciel rzadko kiedy bywał tak brutalnie szczery i jeszcze rzadziej nie wyrywał się do pomocy. Tym razem jednak twierdził, że Severus robi głupio. I on sam też o tym wiedział. Jednak był uparty i dumny. Nie zniżyłby się do tego, by błagać ją o przebaczenie – a tego pewnie by od niego wymagała. Wiedział o tym, bo on dokładnie to zrobiłby na jej miejscu.

___________________________________

Autorka: mroczna88

Szach Mat! cz. 2 by mroczna88Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz