Millie leżała na łóżku i powoli zaczęła dostawać fioła. Owszem, Hermiona i Neville bywali u niej codziennie, ale poza tym była sama. Zanotowała w myślach, by
podziękować pani Pomfrey za to, że ustawiła koło jej łóżka radio i włączyła.
Przynajmniej miała muzykę, choć po dwóch dniach znała większość kawałków na
pamięć. Tego dnia wyraźnie wyczuła, że coś jest nie tak. Hermiona i Neville nie pokazali
się nawet na chwilę, a pani Pomfrey sprawdziła jej puls, podłączyła kroplówkę i szybko dokądś wyszła. Ciekawe o co chodzi? Cóż, nie była zbyt długo trzymana w niepewności, bo Neville pojawił się jakoś koło trzeciej w nocy i wybudził ją ze snu, kładąc się obok. Pachniał potem i ziemią.– Millie… Nawet nie wiesz, jak tęskniłem.
Żebyś wiedział, jak ja tęskniłam! W ogóle, dlaczego nie przyszedłeś?! I co tu robisz tak późno?!– Pewnie się zastanawiasz, co tu robię i dlaczego nie przyszedłem. Widzisz, Snape
powiedział nam, że jutro, czy też dziś po zachodzie słońca Sama-Wiesz-Kto zaatakuje. Przyspieszył atak. Dopiero skończyłem ustawiać zabezpieczenia koło Wrzeszczącej Chaty. Ależ jestem zmęczony… Chciałbym, żebyś tu była. Nie ty jeden. Poza tym to ja tu leżę i tęsknię!– Mam nadzieję, że uda mi się przeżyć, żeby móc z tobą porozmawiać, pośmiać się…
Tak… za… tobą… tęsknięęę…Świetnie. Zasnął. O, przytula się. No, może ta noc będzie nieco lepsza, niż poprzednie.
Bitwa, hm? CHOLERA! Oni nie wiedzą o…_____________________________________
Autorka: mroczna88
CZYTASZ
Szach Mat! cz. 2 by mroczna88
Fiksi PenggemarKontynuacja Szach Mat! czyli hgss bez cukru by mroczna88