Rozdział 296

1.3K 48 10
                                    

Na ścieżce pojawiła się Ginny w tej samej sukni, którą miała na ślubie Billa. Rude włosy
zwinęła w warkocz, w który wplotła kwiaty i przez chwilę wyglądała tak, jakby to była jej
uroczystość, taka była uśmiechnięta. Choć oczywiście gdyby na miejscu jej pana
młodego wciąż miał stać równie radosny i uchachany co teraz Sev, to na pewno miałaby inną minę. Mistrz Eliksirów jakoś tak dziwnie działał na ludzi. Hanna wskazała na nią dłonią i zadała standardowe pytanie:

– Czy to twoja narzeczona?

Sev prychnął pogardliwie.

– W życiu nie związałbym się z idiotką, która sama z siebie zrobiła charłaka.

Draco zacisnął usta, ale nic nie powiedział. Kilka osób – w tym sama Ginny – jedynie
zachichotało, jakby uważali, że jest to całkiem niezły dowcip. Reszta świata nie była jednak z tego taka zadowolona. Harry obdarzył swojego byłego nauczyciela Eliksirów takim spojrzeniem, jakby miał ochotę utopić go w jakimś kociołku. Najlepiej takim, który byłby po brzegi wypełniony czymś żrącym. To też była całkiem naturalna reakcja, gdy brało się pod uwagę Seva. Ginny zbliżyła się i obdarzyła go paskudnym uśmiechem, ale jej głos wręcz ociekał słodyczą.

– Severusie Snape zamierzasz się żenić?

Pan młody przyjrzał się jej uważnie. Od rudej należało się spodziewać potoku łez lub
oszczerstw, nie takiego… czegoś. To było niepokojące i zwiastowało potężne problemy.

– A stałbym tu, gdyby było inaczej?

– Och, nie wiem – ciągnęła dalej tym samym głosikiem. Hal usłyszał jak Albus mruczy
coś, co brzmi jak „Umbridge.” – Po prostu tuż przed tym jak wyszłam Hermiona
powiedziała mi, że jeśli choć raz padnie słowo „charłak” osobiście upewni się, że
będziesz tego żałował.

Sev wzruszył ramionami, maska zobojętnienia pojawiła się na jego twarzy. Ciekawe jak długo tam zostanie.

– To już nie jest twój problem. Zadawaj pytanie i skończmy z tym idiotyzmem.
Ginny prychnęła pogardliwie.

– Trzeba było się nie oświadczać. – W tym momencie od strony Weasleyów doszedł
chóralny wybuch kaszlu. Sev zmiażdżył ich wzrokiem, a Artur – ze wszystkich ludzi
właśnie on! – odpowiedział ugodowo:

– Epidemia.

Dziewczyna zignorowała swoją bezmózgą rodzinę i kontynuowała.

– Czy będziesz dla niej dobry?

– Nie znoszę się powtarzać. W razie gdybyś nie zauważyła – Abbot już zadała to
pytanie.

– Mnie chodzi o sferę seksualną.

Harry skrzywił się.

– Gin, ja nie chcę tego słuchać! – wrzasnął głośno.

– Ale my chcemy! – wrzasnęli jeszcze głośniej bliźniacy.

Mistrz Eliksirów za to zrobił się czerwony jak burak. Jednak nie z zażenowania. Tym
razem to Albus zerknął szybko na różdżkę chłopaka.

– Nie będę odpowiadał na tego typu pytania – odpowiedział z taką godnością na jaką
było go stać w chwili, gdy trząsł się z wściekłości.

– Ależ musisz. Inaczej nie zgodzę się na to, by Hermiona przyszła. A wierz mi, że ona
równie chętnie na to przystanie.

Hal to widział. Sev już-już miał powiedzieć, że w takim razie niech idą sobie do diabła,
czy gdzie im się chce, więc jako dobry przyjaciel z całej siły kopnął go w łydkę. Wiedział, że skubaniec jest cały spięty, więc mięśnie ma jak ze stali i taki kopniak nic mu nie uszkodzi. Za to na pewno przywróci mu zdrowe zmysły. I miał rację. Przestał wściekle dyszeć i po raz pierwszy wszyscy zebrani mieli okazję podziwiać jego samokontrolę – w jednej chwili był czerwony i pałający żądzą mordu, w następnej lekko unosił kąciki warg w górę, a jego twarz była blada i gładka.

Szach Mat! cz. 2 by mroczna88Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz