Rozdział 223

1.4K 53 8
                                    

Hal przeniósł się do domu Andromedy, której nie widział od dwunastu lat. Spotkał ją wtedy nad morzem we Włoszech. Dopiero wtedy dowiedział się, że wyszła za mugola,
który – swoją drogą – był bardzo sympatycznym człowiekiem. Chyba jako jedyna zachowała swoją urodę i ciepło, które z niej emanowało. Bella stoczyła się całkowicie, a Narcyza zmieniła się w lodowatą, sztuczną piękność. Pani Malfoy przypominała mu lalkę – ładną, ale nie wzbudzającą emocji, podczas gdy wiele lat temu na jej widok nawet jemu robiło się gorąco i wiek nie miał z tym nic wspólnego. Andromeda, która wpuściła go przez kominek, przypomniała mu niegdysiejszą sławę sióstr Black, jako najpiękniejszych kobiet w świecie magii. Grube, gęste, ciemnobrązowe włosy okalały jej szczupłą, arystokratyczną twarz. Duże, brązowe i ciepłe oczy jaśniały powagą, ale wiedział, że wystarczy byle dowcip, by pojawiły się w nich iskierki rozbawienia. Niestety, miała równie duże tendencje do złości, jak do radości, więc łatwo było wyprowadzić ją z równowagi i człowiek mądry, za jakiego miał się Hal, unikał wszelkich sytuacji, które mogły wyciągnąć z niej diablicę.

- Hal, jak rozumiem przyszedłeś do Sybilli?

- Oczywiście. Gdzie mogę ją zastać?

Parsknęła i pokręciła głową, a włosy pięknie zamigotały w świetle. Jeszcze rok temu
zaśliniłby się na ten widok i zaczął flirtować, ale teraz… Jakoś nie miał ochoty.

- Ona jest okropna, wiesz? Stwierdziła, że nie będzie spała w pokoju po zachodniej
stronie, bo nie będzie stamtąd widziała konstelacji Łabędzia!

- Ta konstelacja jest dla niej wyjątkowa, moja droga.

- Wiadomo kto poza tą durną blondyną będzie mi pomagał?

Żadna kobieta, którą znał, nie lubiła Gabrielle. Fleur, która skupiała się tylko i wyłącznie na Billu nie była zagrożeniem, ale jej siostra flirtowała ze wszystkim, co miało dwie nogi i… No, wiadomo o co chodzi. Chodziło mu, rzecz jasna, o to, że dwie no gi i musiało się golić każdego ranka. Andromeda zmrużyła niebezpiecznie oczy.

- Jeśli jeszcze raz spojrzy na Teda w ten sposób i zacznie emanować swoją magią, to przysięgam, że użyję kilku czarów, których nauczyła mnie moja kochana mama. Pewnie nikt jej potem nie pozna, ale wątpię, by ktokolwiek poza nią samą z tego powodu
rozpaczał. Kto wie, może nawet dostanę jakąś nagrodę.

Hal nie wytrzymał i roześmiał się. Och, ona była wspaniała! Choć nie wątpił w jej
zapewnienia (jeszcze jedno wspólne dla wszystkich Blacków – szybciej sięgali po
różdżkę, niż myśleli i znali wiele paskudnych zaklęć), to wiedział, że poczeka z egzekucją do końca wojny. Znała wartość każdej różdżki. Chociaż jeśli Gabrielle przesadzi… Ted, jako mugol, był kompletnie bezbronny wobec magii wili.

- Może po prostu zamknij go w waszej sypialni i nie wypuszczaj na wolność?

- A może po prostu pozbawię tę wywłokę…

Tu nastąpiła lista wielu przykrych, bolesnych i brzydzących zabiegów, a każdy był
bardziej wymyślny od poprzedniego. Hal zrozumiał, dlaczego Voldemort chciał
wszystkie trzy siostry dla siebie – były nie tylko okrutne, ale wyraźnie kreatywne i znały wiele zaklęć, które przekazywane były z matki na córkę w rodach czystej krwi. I potężne, a przynajmniej Andromeda i Bella. Narcyza była bardziej sprytna i nie musiała uciekać się do czystej siły. Często twierdził, że Andromeda – tak samo jak jej kuzyn – powinna trafić do Gryffindoru. Syriusz był wyjątkowo sympatycznym chłopakiem, który podejściem do życia i dziewczyn przypominał Halowi jego samego z czasów młodości. Z jednym wyjątkiem. Hal nigdy nikogo nie prześladował, pogardzał atakowaniem słabszych. Sev był silniejszy, mądrzejszy i sprytniejszy od Syriusza, ale nie miał przyjaciół, którzy stanęliby za nim bez względu na to, co by robił. Chociaż powinien podziękować Huncwotom – dzięki nim Sev nauczył się walki z kilkoma przeciwnikami naraz i zdobył umiejętności, których w żaden inny sposób by nie nabył. Była to ciężka lekcja, ale opłacalna – dzięki niej przeżył.Szkoda było Syriusza – ledwo wyrwał się na wolność, poznał swojego chrześniaka, a już musiał zginąć. Powodem była jego własna brawura, oczywiście, ale często zastanawiał się, czy nie był to jakiś rodzaj karmy za siedem lat okrucieństwa.

Szach Mat! cz. 2 by mroczna88Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz