Kontynuowali korespondencję przez prawie cały następny rok. Luna doszła do wniosku,
że tak będzie najlepiej. Po pewnym czasie Augustus nauczył się tolerować (i nie
komentować) jej dziwactw, a ona starała się nie zwracać uwagi na co poniektóre…
ciekawe wtrącenia, które kazały jej się zastanowić, czy aby na pewno z jego głową
wszystko jest w porządku. Gdy napisała, że jest szczęśliwa, bo idzie z Harrym na
zabawę świąteczną u profesora Slughorna, jej pokrewna dusza nie odezwał się do niej
przez miesiąc. Później tłumaczył się, że mógłby napisać coś, czego by żałował i nie
chciał robić z siebie większego idioty, niż już nim jest.Tak zachowują się chłopcy w Twoim wieku, ptaszyno. Ja powinienem być ponad tym i jestem wściekły, jak jasna cholera, że nie jestem.Przyzwyczaiła się do tego, że nazywał ją „ptaszyną” i nawet to lubiła. Snape rzucał jej zaintrygowane spojrzenia podczas lekcji i raz nawet spytał ją, co takiego oni do siebie
piszą, że Rookwood śmieje się co chwila na głos – w pełni zapewniając sobie opinię
wariata i rujnując spotkania, bo jego śmiech był zaraźliwy (i powodował, że jeśli nawet
ktoś się nie zaraził, to śmiał się z samego brzmienia śmiechu mężczyzny).
Niestety. W czerwcu przyszło otrzeźwienie. Dotychczas pisała po prostu z Augustusem
Rookwoodem – swoją połówką i kimś, kto został jej przyjacielem. Pod koniec roku
stanęła oko w oko z Augustusem Rookwoodem, Śmierciożercą. Nie wiedziała jak, ale poznała go od razu pomimo obszernych szat i maski. To, że zastygł na jej widok tylko potwierdziło jej podejrzenia. Chwilę później ogłuszył Neville’a i obrócił się na pięcie, by uciec. Dogoniła go na błoniach i – podczas gdy w szkole rozgrywała się bitwa –zaciągnęła do Zakazanego Lasu, choć sama nie wiedziała dlaczego. Nie była taka świetna w walce, więc pewnie nikomu by nie pomogła, ale jakiś czas później doszła do wniosku, że była strasznie samolubna.– Dlaczego tu jesteś?
Zdjęła mu maskę i spojrzała w te wąskie oczy koloru sherry, które tak dobrze
zapamiętała i, które – nie oszukujmy się – czasami jej się śniły.– A wyobrażasz sobie, że odmawiam Czarnemu Panu? Już to widzę. „Bo wiesz, Panie, tak sobie myślę, że nie pójdę. Mam ciekawą książkę do przeczytania i muszę wypielić ogródek. Tak? Mogę iść? Świetnie! Prześlę ci pocztą kilka jabłek z mojego drzewka w ramach podziękowań. Wolałbyś śliwki? Nie ma sprawy. A tak przy okazji, czy wspominałem, że jedna z przyjaciółek Pottera jest moją pokrewną duszą? Nie? Cóż… No, to właśnie powiedziałem. O, dlaczego podnosisz różdżkę i wylatuje z niej zielony promień?”. Wyciągnął mnie z Azakabnu. Wszystko ma swoją cenę. – Gdy przekrzywiła głowę, by mu się przyjrzeć poczuła coś ciepłego na twarzy. Mężczyzna wciągnął ostro powietrze. – Jesteś ranna, ptaszyno. Daj. Opatrzę.
Gdy wyciągnął do niej dłoń, zrobiła krok w
tył.– Niby dlaczego? To twoi koledzy tak mnie urządzili. Dlaczego cię to obchodzi?
– Bo jestem nienormalny. A teraz uspokój się, bo muszę się upewnić, że nie grozi ci nic poważnego.
Wydawał się być zaniepokojony, choć na swój sposób – uśmiechał się sadystycznie
(choć doszła do wniosku, że chyba po prostu tak wygląda) i starał się zbagatelizować całą sprawę.– Eee, prawie nic tu nie masz. Jakby ktoś ukłuł cię igłą i tyle.
– Może wdać się zakażenie i wtedy…
– Oszczędź mi dzisiaj kolejnych interesujących informacji o nieistniejących stworach.
Wzruszyła ramionami.
– Jak sobie chcesz.
Przesunął dłoń z jej rany na policzek i delikatnie go pogłaskał. Bezwiednie ustawiła twarz tak, by jego dłoń w pełni przylgnęła do jej policzka. Może nie był zły do końca, ale był zły. Jego obecność w Hogwarcie podczas tego ataku tylko to potwierdzała. Był zły, ale i tak nie protestowała, gdy ją do siebie przysunął i przytulił. Potrzebowała tego. Chciała. Człowiek, którego poznała korespondencyjnie podobał jej się i teraz – widząc go tuż przed sobą – nie mogła powstrzymać fali uczuć, które ją zalały. Po raz pierwszy w życiu czuła się na miejscu. Czuła, że to było to. Właściwe, bez względu na to, jak bardzo złe. Stali tak przez chwilę, aż w końcu przestał gładzić jej plecy i delikatnie ją odsunął.
CZYTASZ
Szach Mat! cz. 2 by mroczna88
FanfictionKontynuacja Szach Mat! czyli hgss bez cukru by mroczna88