Podczas tańca Hazz zaczął rozmowę.
-Noelle, ja wiem, że możesz być zdziwiona tym wygrawerowaniem, ale ja chciałbym, żeby tak było na zawsze. Mam nadzieję, że ten naszyjnik będzie Ci zawsze przypominał o mnie i o nas.- powiedział patrzeć głęboko w moje oczy.- Kocham Cię i będę zawsze.- pocałował mój policzek.
-Hazz, bo ja nie mogę odczytać, co czuję, ale chyba też Cię bardziej lubię niż zwykłego przyjaciela. Może upłynie jeszcze trochę czasu zanim Ci to powiem, ale z góry przepraszam i mam nadzieję, żę zaczekasz. Jesteś moim chłopakiem i mam nadzieję, że będziesz przy mnie zawsze. Skarbie, kiedy Cię nie ma jest mi smutno i brakuje mi Ciebie.- wygłosiłam swój monolog patrząc mu w oczy.
-Kochanie, ja to wiem i będę czekał ile będę musiał. Znaczysz dla mnie bardzo wiele.- przytulił mnie. – Wiesz, że moja mama spotkała się z twoją i umówiły się, że wpadniecie do nas w drugi dzień świąt.
-Tak, wiem. Dziękujemy za zaproszenie i będziemy na pewno.- uśmiechnęłam się do niego.
-Noelle, chodźmy coś zjeść, bo jestem głodny.- powiedział ciągnąc mnie w dół.
-Głodomorze, ale przecież chwilę temu jedliśmy obiad.- zaśmiałam się.
-No i co?- zapytał obracając mnie.- Mam ochotę na banana.- ciągnął mnie do kuchni.
Kiedy tam dotarliśmy, Hazz podniósł mnie i posadził na blacie stołu, co mnie troszkę zdziwiło, ale nic się nie odzywałam. Podszedł do lodówki i wyjął dwa banany. Podał mi jeden i stanął przede mną.
-No co tak patrzysz, jedz.- powiedział stając przed moimi kolanami.
-Nic, ale po prostu nie jestem głodna.- powiedziałam oddając mu owoc.
-To Cię nakarmię jak nie chcesz jeść. Jeden gryz ja, drugi ty.
Obrał banana i ugryzł kawałek. Podał mi go prosto pod usta i chciał, żebym je otworzyła, ale ja tego nie zrobiłam. Przybliżył się i wykorzystał moment, że chciałam coś powiedzieć i musiałam zjeść kawałek. To nie tak, że nie lubię, ale nie byłam głodna.
-Widzisz i zjadłaś.- uśmiechnął się Hazz.- Chyba będę musiał Cię zawsze karmić.
-Nie nie musisz, ale to jest fajne.- wyszczerzyłam się do niego.
-Oh, Noelle. Normalnie jakbyś miała 5 latek i była słodką, uroczą dziewczynką.
-Bo tylko z wyglądu mam 17 lat, ale w środku tak może z 5 latek, tak samo jak ty.- wskazałam palcem na jego klatę.
-Kochanie to nie ja wymagam karmienia.- zaśmiał się, ale przerwała to moja komórka i dzwoniąca moja mama, która chciałam, żebym wróciła do domu, bo mój chrzestny przyjechał.
-Hazz, mam prośbę. Zawieziesz mnie do domu?- powiedziałam z uśmiechem.
-Nie ma problemu, ale co tak wczas.- wstał i poszedł za mną do holu.
-Bo w domu czeka na mnie mój chrzestny, który przyleciał prosto ze Stanów do swojej ulubionej chrześnicy.- właśnie tak było
-Rozumiem, chodź.- zamknął drzwi od domu i otworzył samochód.
CZYTASZ
Naucz mnie kochać (Harry Styles)
FanfictionHistoria o dziewczynie, która od rozstania z chłopakiem bardzo się zmieniła. Nie potrafi zaufać chłopakowi, a tym bardziej go pokochać. Pewnego dnia w jej szkole pojawia się nowy uczeń, który chce ją poznać za wszelką cenę. Czy uda mu się odmienić j...