ROZDZIAŁ 54

1.9K 91 1
                                    

Po obiedzie wróciłam do domu. Jutro szkoła. Mam pewne plany co do walentynek, ale muszę jeszcze ustalić je z Hazzą. Jak zwykle co rano przyjeżdżał po mnie. Tak przeleciał nam cały tydzień. W weekend spotykaliśmy się u mnie, aby się pouczyć. Hazz został na cały weekend. Miał przyjechać o 14, ale jakoś dziś się spóźniał. Minęło 15 minut i zapukał do moich drzwi.

-Cześć kochanie. Masz zegarek?- zapytałam zirytowana.

-Hej. Przepraszam były korki.- tłumaczył się, mam ochotę na droczenie.

-Trzeba było wyjechać wcześniej. Właź i siadamy do nauki.- wpuściłam go.

-Jesteśmy sami?- zapytał próbując mnie pocałować.

-Tak, ale tylko chwilę. Nie całuj mnie, bo jestem zła na Ciebie.- odepchnęłam go.

-Co dzisiaj z tobą nie tak?- zirytował się.

-Raczej z tobą.- nie wiedziałam, że umiem tak grać.

-Przepraszam. Na następny raz się nie spóźnię.- klęknął na podłodze.- Obiecuję.- zaśmiałam się.- Z czego się śmiejesz?- zapytał zdezorientowany.

-Nabrałam Cię. Wcale nie byłam zła. Zdarzyło Ci się to tylko raz. Wstawaj.

-O nie.- pociągnął mnie w dół i oboje leżeliśmy na podłodze śmiejąc się.

 Harry obrócił mnie tak, że leżałam pod nim. Zaczął mnie całować. Właśnie w tym momencie do pokoju weszła moja mama z Davidem.

-Przenieście się do łóźka. Podłoga nie jest wygodna.- zaśmiał się David.

-Co wy tu robicie? Mamo miałaś być później, a ty powinieneś być w Stanach?- zapytałam podnosząc się z podłogi.

-Tak wyszło, że przyleciałem na tydzień, bo muszę załatwić parę spraw i wracam.

-Chyba wam przeszkodziliśmy.- powiedziała moja mama z uśmiechem.

-Nie. My tylko się całowaliśmy.- wytłumaczył się Hazz.

-Harry, jedna rada nie tłumacz się.- zakomunikował David.

-Idziemy na górę się uczyć.- pociągnęłam go na górę.

-Zawołam was na kolację.- krzyknęła moja mama.

Kiedy weszliśmy do pokoju, usiadłam na łóżku.

-Który to już raz kiedy ktoś nam przeszkadza?- zapytałam zirytowana.

-Nie wiem.- wzruszył ramionami.

-Mam pomysł, ale potrzebuję twojej pomocy.- skinął głową, abym mówiła dalej.- Wyślij twoją mamę i Gem do Spa w walentynki i wtedy to zrobimy.

-Nie muszę ich nigdzie wysyłać.- odparł.

-Jak to? Nie chcesz tego ?- zapytałam.

-Nie, ale one same się wysyłają. Gemma idzie do Johna, a mama jedzie z koleżankami na jakiś wyjazd.

-Super. Wreszcie nikt nam nie przeszkodzi. Pocałuj mnie.

Wykonał moje polecenie. Całowaliśmy się dość długo, ale w pewnym momencie Harry skończył.

-Kochanie, musimy się uczyć.- odparł.- Później jeszcze.

-W porządku.

Całe popołudnie spędziliśmy nad książkami. Po kolacji poszliśmy poleżeć do mnie. Leżąc przytuleni gadaliśmy o wszystkim. Co jakiś czas składaliśmy pocałunki. W pewnym momencie ktoś zapukał do pokoju.

-Proszę.- powiedziałam.

-To ja . Nie przeszkadzam wam w „nauce"?- zrobił cudzysłów w powietrzu.

-Dawno skończyliśmy.- odezwał się Hazz.

-Ciekawe co?- zapytał z głupkowatym uśmiechem.

-Co chciałeś?- zapytałam.

-A no tak właściwie to nic. Już idę.- zaczął wychodzić.

-Poczekaj. Chciałeś sprawdzić co robimy, prawda?- zapytałam z uniesioną brwią.

-Właściwie to czy jesteście przed, w trakcie czy po. Stawiam na pierwsze.

-Sądzę, że jak dalej tak pójdzie to nie zrobimy tego dziś.- odpowiedział Harry ze spokojem.

-Czyli mieliście to w planach?

-Tak. Mamy od dawna, ale zawsze nam ktoś przeszkadza.- wzruszył ramionami.

-Rozumiem. Idę już. Dobranoc.- zamknął drzwi.

-Byłeś idealny. Kocham Cię.

- Ja ciebie też.

Pogadaliśmy do nocy i poszliśmy spać wtuleni w siebie. Rano obudziłam się w objęciach Hazzy.

-Harry, kochanie obudź się.- szturchnęłam go, ale brak reakcji.- Nie żartuję.

-Kochanie, daj pospać.-przyciągnął mnie jeszcze bliżej.

-Myślałam, że jak teraz zejdziemy na dół i zjemy grzecznie śniadanie to przeleżymy cały dzień w moim łóżku, ale chyba nie chcesz.

-Chcę. Chodź na śniadanie. - puścił mnie i wstał z łóżka.

-Może byś się ubrał?- zapytałam.

-Rzuć mi dresy.- podałam mu wskazany strój, a sama zeszłam w piżamie.

-Nasze gołąbeczki już wstały. Chodźcie tu do nas.

-Idziemy, ale zaraz wracamy do łóżka.- powiedziałam.

-Uważajcie tylko. Jakby wam brakło to wołajcie, bo mam.- zaśmiał się.

-Mamy wystarczająco.- przytulił mnie do siebie.

-Jedzcie. David bez głupkowatych podtekstów.- ostrzegła go moja mama.

Po zjedzonym śniadaniu wróciliśmy do łóżka i tam spędziliśmy cały dzień. Harry został do poniedziałku u mnie.

Naucz mnie kochać (Harry Styles)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz