ROZDZIAŁ 44

1.9K 104 4
                                    

Po pożegnaniu się z panią Ann i Gemmą, pojechaliśmy do mnie. Po drodze śmialiśmy się z kiepskich żartów Hazzy, ale nie miałam mu odwagi powiedzieć, że są beznadziejne. Po krótkiej chwili przyjechaliśmy.

-Harry, mamy Cię jutro odwieść?- zapytała moja mama z uśmiechem, otwierając drzwi domu.

-Nie, pani Diano. Dziękuję za chęci, ale Gemma mnie zabierze.- powiedział z grzecznością.

-W porządku. Macie na coś ochotę?- zapytała mama ściągając kurtkę.

-Nie mamo. Idziemy do mnie do pokoju.- pociągnęłam go do mojego pokoju.

Weszliśmy na górę. Otworzyłam drzwi do pokoju i rzuciłam się na łóżko.

-Czyżbyś była zmęczona?- zapytał Hazz podnosząc brew i kładąc się tuż obok.

-Yhym.- wymruczałam.- Chyba mi coś obiecałeś u Ciebie, pamiętasz?

-Nie wiem, chyba nie. Co obiecałem?- oparł głowę na ręce i pochylił się nade mną.

-Nie pamiętasz?- zrobiłam nadąsaną minę.- Miałeś się ze mną przytulać.-  powiedziałam.

-Oh, kochanie. Już się za mną stęskniłaś.- przysunął mnie do siebie.

-Może.- powiedziałam wtulając się w niego.

Leżeliśmy tak parę chwil aż Hazz przewrócił mnie na plecy i zawisnął nade mną.

-Co ty robisz?- zapytałam, bojąc się odpowiedzi.

-Nie to co myślisz. Chcę popatrzeć po prostu na moją dziewczynę.- pocałował moje czoło.

-Rozumiem, mój chłopaku.- powiedziałam z uśmiechem.

Harry wisiał tak nade mną aż dopóki nie podjechała mu rękę i spadł prosto na mnie.

-Ałć.- pisnęłam pod ciężarem jego ciała.- Mógłbyś się podnieść, bo nie jesteś lekki.

-Nie. Jesteś wygodna.- odparł drocząc się ze mną.- Mógłbym tak nawet spać.

-Ja nie żartuję, złaś ze mnie.- powiedziałam próbując go zrzucić, ale na marne.

-Nie popychaj mnie i tak nie zejdę. Fajna z ciebie poduszka.- puścił mi oczko.

Postanowiłam, że spróbuje go zepchnąć. Chwyciłam jego ramiona i go popchnęłam, żeby ze mnie spadł. Nie przewidziałam, że było to trochę z mocno i zamiast spaść na drugą połowę mojego łóżka, spadł na podłogę z wielkim hukiem.

-Przepraszam.- wydukałam, Kidy leżał na moich panelach.

-Zapłacisz za to.- syknął i pociągnął mnie za nogę w dół tak, że upadłam prosto na niego.- Teraz czas na łaskotki.- przewrócił mnie na plecy i rozpoczął łaskotanie.

-Harry, puść mnie!- krzyknęłam między wybuchami śmiechu.- Błagam.

-Skoro ty mnie zrzuciłaś to ja będę cię łaskotał.- zaczęłam wiercić się i próbowałam go odepchnąć ale był za silny.

-Kochanie, daj spokój. Przepraszam.- znów go przeprosiłam.

-Dzieci, co tu się dzieje?- do pokoju weszłam moja mama i zdziwiła się na nasz widok.- Co to ma być?

-Mamo, Hazz zaczął mnie łaskotać.- powiedziałam tłumacząc nas.

-A Noelle zrzuciła mnie z łóżka.- zwalił winę na mnie.

-Po pierwsze co robiliście w łóżku, po drugie dlaczego go zrzuciłaś i po trzecie wstańcie z podłogi.- wykonaliśmy jej polecenie.- Słucham.

-Ymm. My leżeliśmy i przytulaliśmy się.- Harry podrapał się po karku.- I w pewnym momencie oparłem się na zagłówku i obsunęła mi się ręka, więc upadłem na Noelle. Nie chciałem wstać, więc mnie chciała zrzucić i wylądowałem na podłodze.

-Tak, było?- zapytała unosząc brew?- Czy ściemniacie?

-Mamo, on mówi prawdę. Tak było. Łaskotanie było taką jakby karą za to zrzucenie z łóżka.

-A jak ty się znalazłaś na podłodze?- zadała kolejne pytanie.

-Harry mnie pociągnął za nogę.- wytłumaczyłam.

-Ufam wam, więc wierzę. Nie jestem przekonana, co do początku, ale ok. Zostawiam was, ale mam prośbę. Nie zrzucajcie się z łóżek i nie łaskoczcie. – pokiwaliśmy głowami, a ona wyszła z mojego pokoju.

-Twoja wina.- dźgałam go palcem w jego umięśnioną klatę.

-Moja? Kto mnie zrzucił z łóżka?- zapytał zdziwiony moim stwierdzeniem.

-Gdybyś ze mnie zlazł to byś nie spadł.- powiedziałam znów go dźgając.

-Ok. Jestem facetem, więc niech będzie moja wina, ale mam warunek.

-Jaki? Ale ma być przyzwoity.- podkreśliłam.

-Pocałuj mnie.

Naucz mnie kochać (Harry Styles)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz