🔞Chan🔞

2.6K 47 4
                                    

Ostrzeżenie!
Rozdział jest przeznaczony dla czytelników 18 i powyżej. Jeśli jesteś osobą o słabych nerwach czy odruch wymiotny pojawia, gdy widzisz *naughty naughty* (powiedziane z hinduskim akcentem) słowa, to zapraszam prosto, a potem lewo do drzwi. Miłej zabawy!

- Wróciłam! - krzyknęłaś od progu, zdejmując nonszalancko buty i kierując się do kuchni, by napić się mrożonej kawy/herbaty.
Mimo że lato się jeszcze dobrze się nie zaczęło, to upał lał się z nieba, denerwując każdego możliwego człowieka.
- Hej. - zza węgła wyszedł Chan i z uśmiechem przywitał cię, całując w policzek. - Jak w pracy?
- Męcząco. - odparłaś, biorąc łyk zimnego napoju, który przyjemnie chłodził ciało od wewnątrz. - Ale dajemy radę. Mamy na wakacje jakiegoś studenta, który będzie nam pomagał pakować, więc jest dobrze.
- Student? - Chan pokiwał głową, opierając się o ścianę. - Czyli więcej czasu będziesz spędzała ze mną. Yay!
- Tego obiecać nie mogę. - odparłaś, mijając ukochanego. - Idę się umyć, bo się kleję od tego gorąca. Zaraz wracam.
Tak jak powiedziałaś, udałaś się do łazienki, wcześniej zahaczając o pokój, by wziąć coś do przebrania, i weszłaś pod prysznic.
Puszczona woda dawała cudowne uczucie czystości i pewną ochłodę, nawet jeśli nie była lodowata. Czułaś każdą krople spływającą po plecach, po ramionach, nogach, i właśnie dzięki temu uczuciu, wyłączyłaś się na moment, co Chan wykorzystał trochę nieświadomie.
Gdy ty odpoczywałaś pod prysznice, Bang wślizgnął się do łazienki i dołączył do ciebie pod strumieniem wody, kładąc brodę na twoim ramieniu i tym samym wytrącając z zamyślenia.
- Zaskoczyłeś mnie. - szepnęłaś, odwracając się przodem do ukochanego, który uśmiechnął się figlarnie.
Woda zdążyła już zmoczyć jego ciemne kosmyki, dlatego też wyciągnęłaś rękę, by przeczesać je palcami, lubiłaś to robić.
Wasze spojrzenia się spotkały, motylki w brzuchu się obudziły i zaczęły robić zamieszanie.
Po tym, wszystko potoczyło się szybko. Usta znalazły się nawzajem, ręce zaczęły wędrować po ciałach, rozmazując wilgotne ścieżki, które tak skrzętnie tworzyły krople wody.
Jedno spojrzenie, wystarczyło jedno spojrzenie ze strony Chana, byś wiedziała, że masz wskoczyć mu na biodra i objąć nogami jego talię. Natychmiast twoje plecy dotknęły zimnej ściany, wywołując dreszcze na ciele, jednak temperatura waszych ciał nie dała ci aż tak bardzo tego odczuć.
Palce zacisnęły się mocniej na włosach mężczyzny, gdy ten zassał się na twojej szyi, dumnie zostawiając tam czerwony ślad.
- Zabiję cię kiedyś za to. - szepnęłaś z uśmiechem, na co Chan tylko się zaśmiał.
Znów wasze usta się znalazły, pozwalając wam poczuć się bliżej i bliżej. Woda, która teraz moczyła i twoje włosy, spływała po waszych ciałach, wzmacniając odczucia obu stron.
Co jak co, ale Chan wiedział co robi, dlatego też, gdy wsunął się w twoje ciało płynnym ruchem, jego usta stłumił twój jęk, ale i słowa opozycji. Dostał to co chciał.
Chciałaś coś powiedzieć, ale on skutecznie ci to uniemożliwiał. W zamian, zaczął wykonywać powolne ruchy biodrami, dając ci czas jednak na wyartykulowanie zgody. Usłyszał ją w postaci jęku rozkoszy, dlatego też pozwolił sobie przyspieszyć.
Jego ręce znalazły się na twoich pośladkach, by zapewnić ci podparcie, ale i dla jego własnej przyjemności, co jakiś czas ściskał jeden, tak dla zabawy.
Twoje ręce, jedna wciąż we włosach, druga na ramieniu Chana, zaciskały się na czym mogły, tym samym, nieświadomie dając mężczyźnie znaki.
Wasze usta dzieliły milimetry, jednak co jakiś czas muskały się delikatnie, niczym skrzydła motyla czy morska bryza.
Oczy zafiksowane były na sobie wzajemnie, śledziły drugą parę niczym lustrzane odbicie, nic nie umknęło nikomu.
Czułaś uderzenia gorąca, i nie z powodu ciepłej wody, która dalej leciała wam na głowy, ale z powodu zbliżającego się szczytu odczuć. Czułaś, że jest już blisko, dlatego też wbiłaś paznokcie w ramię ukochanego, a głowę odparłaś o drugie.
Spełnienie poczułaś w każdej części swojego ciała, wypełniło cię od głów do stóp, zmuszając do zamknięcia oczu.
Chan również osiągnął ten finishowy stan, czułaś to w sobie, jaki i w jego uścisku, był mocniejszy przez moment. Również go usłyszałaś, w szybkim oddechu mężczyzny przy swoim uchu.
Trwaliście w ciszy przez jakiś czas, pozwalając wodzie spływać po waszych rozgrzanych ciałach, chłodząc je, nawet wywołując dreszcze.
- Jeśli skończy się bachorem, to cię powieszę. - szepnęłaś, prostując się i wyłączając wodę.
- Sama będziesz go wtedy wychowywać. - odparł radośnie Chan, wychodząc spod prysznica za tobą i chwytając swój ręcznik.
- Oddam do adopcji.

---------------------------------------------------------

Witam.
Przybyłam do Was z takim o rozdziałem dla Apierdole
Mam nadzieję, że się podoba i, że podołałam.

Nie wiem kiedy i jaki będzie kolejny rozdział, dlatego musicie mi wybaczyć i uzbroić się w cierpliwość.

Życzę udanych wakacji każdemu z Was, mam nadzieję że pasek na świadectwie był, a jak nie to w przyszłym roku.
Pozdrawiam
Autorka

Stray Kids - Reakcje i one shot'y. [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz