Bang Chan
Kilka dni temu Chris zadzwonił do ciebie z zaproszeniem na spotkanie. Zgodziłaś się, bo chętnie spędzisz czas z przyjacielem, który zawsze miał dla ciebie czas i dobrą radę.
Założyłaś letnią sukienkę i zrobiłaś lekki makijaż, a gdy byłaś gotowa, wyszłaś z domu i udałaś się do parku. Nie spieszyłaś się, gdyż miałaś jeszcze czas do spotkania, więc spokojnie stawiałaś nogę za nogą. Kiedy byłaś na miejscu, w oddali zauważyłaś blond czuprynę należącą do Chrisa, więc podeszłaś do niego z uśmiechem i przytuliłaś go od tyłu.
- Hej. - szepnęłaś mu do ucha.
- Hej. - zaśmiał się blondyn, patrząc na ciebie z góry.
Stanęłaś przed chłopakiem, a on chwycił cię za rękę.
- Chodź. - pociągnął cię w tylko sobie znanym kierunku. - Spodoba ci się.
- Jeśli tak mówisz, to tak będzie.
Chris zatrzymał się dopiero między drzewami, gdzie leżał kocyk, a na nim kosz piknikowy.
- Niespodzianka. - powiedział z uśmiechem.
- Jejku. - zarumieniłaś się i spojrzałaś na blondyna. - Dziękuję.
Usiedliście na kocu i zajęliście się rozmową, co jakiś czas coś przegryzając. Powstała między wami bardzo miła atmosfera, zresztą jak na każdym waszym spotkaniu. Każde z was opowiadało co się u was działo i jak wam minął czas od ostatniego spotkania. Po jakimś czasie zauważyłaś, że Chan mówi mniej niż na początku, co trochę cię zaniepokoiło.
- Coś się stało ? - zapytałaś, patrząc na chłopaka.
- Wszystko dobrze. - uśmiechnął się, ale to nie był ten jego radosny uśmiech.
- Na pewno ? - upewniałaś się.
- Zamknij oczy. - rzucił nagle.
- Co ? - otworzyłaś szerzej oczy ze zdziwienia.
- Zamknij oczy. - powtórzył tym razem pewniej.
- Ok. - wykonałaś polecenie, trochę obawiając się co się wydarzy.
Usłyszałaś cichy szelest odsuwanego kosza, a po chwili poczułaś ciepły oddech na policzku. Serce zabiło ci szybciej, jakby czuło co się wydarzy, co również i ty po chwili zrozumiałaś. Nagle na swoich ustach poczułaś miekki dotyk tych Chrisa. Z początku były to tylko delikatne muśnięcia, które powodowały dreszcze na twoim ciele. Kiedy położyłaś dłonie na policzkach Chana, pocałunek nabrał namiętności. Odwzajemniłaś go z przyjemnością.
- Smakujesz truskawką. - szepnął blodnyn, odsuwając się.Minho
Wieczorny spacerek z psem był twoją rutyną. Wilczur jak zawsze był pełen radości i energii, więc skakał za każdym liściem, który uciekał przed nim. Mimo że widziałaś to już wiele razy, dalej śmieszyło cię to jak i rozczulało.
- A kuku. - ktoś zrównał się z tobą, na co przestraszyłaś się i odskoczyłaś.
- Minho. - nabrałaś powietrza, by się uspokoić, cały czas łypiąc na szatyna. - Chcesz żebym na zawał zeszła ?
- To mój plan. - zaśmiał się, łapać cię za rękę. - Kto będzie mnie z pracy odbierał jak umrzesz ?
Ruszyłaś za nim bez zastanowienia. Lee stał się twoim przyjacielem, któremu udałaś bez granicznie i byłaś w stanie dać się za niego pokroić. Twój pies również uwielbiał chłopaka, tak że zostawiłby cię dla niego. Szliście sobie przez park, trzymając się za ręce i rozmawiając o bzdetach. Wilczur co jakiś czas patrzył na was, zatrzymując się i odwracając w waszą stronę. Jego ogon wachlował powietrze, ochładzając je jeszcze bardziej. Doszliście na mostek w głębi parku i stanęliście na nim by poobserwować kaczki na wodzie. Minho stanął obok ciebie, tak że stykaliście się ramionami, przez co było wam cieplej, a ty mogłaś poczuć zapach perfum chłopaka, które stały się jednym z twoich ulubionych zapachów. Oparłaś łokcie na balustradzie i śledziłaś wzrokiem czarną kaczkę, która goniła swojego kompana po tafli rzeczki. Oboje byliście tak zajęci obserwowaniem tych ptaków, że nie zwróciliście uwagi na zachowanie wilczura. Pies chodził wokół waszych nóg, robiąc już drugie koło.
- Wracamy ? - zapytałaś, gdyż zadrżałaś lekko z zimna.
- Tak. - odparł Minho.
Odepchnęłaś się od balustrady, w celu ruszenia w drogę powrotną, ale uniemożliwiła ci to smycz wokół nog twoich i przyjaciela. Wilczur zrobił krok w stronę powrotną, ale tylko zacieśnił sznur, tak że znajdowałaś się teraz w ramionach Minho.
- Jakiego ty masz mądrego psa. - zaśmiał się chłopak, zakładając ci kosmyk włosów za ucho. - Chyba czyta mi w myślach.
Patrzyłaś na przyjaciela szeroko otwartymi oczami, nie wiedząc co się dzieje.
- Jednak lepiej to przemyślał niż ja. - szatyn położył dłoń na twoim policzku i pogładził go kciukiem.
Ścisnęłaś jego płaszcz, który chwyciłaś wcześniej by nie stracić równowagi i zarumieniłaś się mocno. W twojej głowie pojawiła się scena z dramy którą ostatnio oglądałaś. Park. Dwójka bohaterów. Podobna atmosfera i pocałunek na koniec. Spojrzałaś Minho w oczy, stanęłaś na palcach i uprzedziłaś go w jego planach. Chłopak wydawał się lekko zaskoczony twoją chwilową dominacją, ale od razu zamienił role, pogłębiając pocałunek. Wzmocniłaś uścisk na jego ubraniu, na co Minho uśmiechnął się lekko. Nagle tą miłą chwilę przerwało wam szczekanie psa, więc odsunęliście się od siebie i spojrzęliście na wilczura.
- No co ? - rzucił szatyn, wciąż cię obejmując. - Zazdrosny ?
Pies szczeknął jeszcze raz i usiadł na moście, jakby obrażony.
CZYTASZ
Stray Kids - Reakcje i one shot'y. [ZAKOŃCZONE]
FanfictionDziecko postanowiło napisać coś takiego. Zawsze otwarta na zamówienia, więc piszcie śmiało.