Święta zbliżały się wielkimi krokami, a co za tym idzie ? Tak, prezenty. - Pośpiesz się. - jęknął Lee, poganiając cię, gdy wiązałaś swoje zimowe buty. - Idę przecież. - mruknęłaś, poprawiając czapkę. - Sklep nie zając, nie ucieknie. - Skąd wiesz. - odparł tancerz, łapiąc cię za rękę i ciągnąc do samochodu. - Nie wiadomo co takim chodzi po głowie. Bardzo szybko, szybciej niż można przebiec z pokoju do kuchni o 3 w nocy, znaleźliście się w centrum handlowym, które ozdobione było światełkami, choinkami, Mikołajami i reniferami. Spojrzałaś na Minho i ujrzałaś w jego oczach odbicie świecących ozdób, co przypomniało ci kota, który patrzy na choinkę. Uśmiechnęłaś się czule pod nosem i pozwoliłaś chłopakowi cię prowadzić. Jak się spodziewałaś, pierwszym celem waszej wycieczki był sklep zoologiczny, gdzie tancerz nakupował swoim "dzieciom" mnóstwo prezentów. Chłopak wyniósł stamtąd obróżki, czapeczki, pluszaki i jeszcze dwa razy tyle zabawek. - No co się tak patrzysz ? - zapytał, gdy złapał twoje pytające spojrzenie. - Zasłużyły. Były grzeczniejsze od ciebie. - Dobrze wiedzieć. - rzuciłaś, kręcąc głową. - Ale nie licz, że będę chodzić na czworaka i miauczeć. - Zobaczymy. - smirk exe. Ponownie przewróciłaś oczami, ale grzecznie poszłaś za idolem, by tym razem pomóc mu wybrać prezenty dla jego rodziców. - Co będzie lepsze dla mamy ? - zapytał, gdy byliście już w sklepie z ubraniami i Lee trzymał w dłoniach dwie koszulki z napisami. - Ta czy ta ? - Tamta. - odparłaś, wskazując na ubranie za chłopakiem. - Ugh...nie. - mruknął, rzucając krótkie spojrzenie na materiał, który wybrałaś. - Dobra, tatę będzie łatwiej wybrać. Odwiesił oba ubrania na ich miejsca i pociągnął cię w stronę sklepu z winami. Tam, po dłuższej rozmowie ze sprzedawcą, wybrał Zinfandel'a (aka Primitivo), lekkie, czerwone wino, zapakowane w drewniane pudełko z całym sprzętem do jego otwierania. - Idealnie. - powiedziałaś, gdy wyszliście. - Co teraz ? - Mama. - odparł i ruszył do kolejnego sklepu. - Mama...niech ci będzie. - podreptałaś za nim, ale nagle Lee odwrócił się, tym samym sprawiając, że na niego wpadłaś. - Coś nie tak ? - Nie... - uśmiechnął się i poczochrał ci włosy. - Tak tylko się zatrzymałem. Chodźmy. Gdy nie znaleźliście nic w którymś z kolei sklepie, wróciliście do tego, gdzie Minho miał dylemat i znów go miał. Ostatecznie wybrał grantową z kotem i jakimś tam napisem. Gdy on ostatni raz wpatrywał się w ubranie, ty poszłaś rozejrzeć się, bo a nóż widelec coś ci wpadnie w oko. Niestety nic nie znalazłaś co mogłoby nadawać się na prezent dla kogokolwiek. - Pozwól, że pójdę do sklepu obok...zdaje mi się, że coś ciekawego tam widziałam dla swoich rodziców. - poinformowałaś Lee, gdy ten skończył płacić. - Tylko się nie zgub. - zażartował. - Nie będę cię szukał. Będziesz sama wracała do domu. Posłałaś mu uśmiech politowania i poszłaś we wcześniej wspomniane miejsce, rozglądając się na boki tuż od progu. Nie potrzebowałaś wiele czasu, by znaleźć dla mamy dobry kryminał, a dla taty vinyl jego ulubionego wykonawcy. Udało ci się również zoczyć kilka drobiazgów dla chłopaków z zespołu Minho. - Co tam znalazłaś ? - usłyszałaś za sobą głos tancerza, a na talii poczułaś jego dłoń. - Coś dla mnie ? - Sądzę, że Mikołaj do ciebie w tym roku nie przyjdzie. - odparłaś spokojnie, dalej oglądając wystawkę ze świątecznych kubków. - Byłeś niegrzeczny. - Wmawiaj sobie. - mruknął żartobliwie, ściskając twoją talię, co poskutkowało łaskotkami i cichym piśnięciem z twojej strony. - Ja byłem niegrzeczny ? To ty robisz hałas w miejscu publicznym. - Zastrzelę cię kiedyś. - rzuciłaś, kierując się do wyjścia. - Za bardzo mnie kochasz. - zaśmiał się Minho, idąc za tobą. - I nie masz na tyle siły. Co ja ci mogę w takiej sytuacji powiedzieć ? Aaaa, już wiem...Życie. Pokazałaś mu język i odwróciłaś głowę z uśmiechem, udając obrażoną. Trudno jest się nie śmiać, jeśli ma się Minho obok...po prostu się nie da.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.