Chan

2.5K 53 5
                                    

Cichym krokiem weszłam do przestronnego salonu, zdejmując płaszcz.
- Braciszku... hej. - wskoczyłam na plecy niskiego szatyna. - Tęskniłeś ?
- Nie. - zaśmiał się, niosąc mnie do kolejnego pokoju. - Mamy nowego.
- Znowu ? - oparłam brodę na jego ramieniu. - Zobaczymy kiedy mu głowę odstrzelą.
Morderstwa i kradzieże na zlecenie... to właśnie moja praca. Czasem jakieś napady lub porwania. Changbin, mój brat, był szefem naszej bandy, która liczyła tylko 6 osób. Prócz mnie była jeszcze jedna dziewczyna, moja przyjaciółka, Im SooMun.
- Witam. - weszłam z bratem do piwnicy, gdzie czekała cała grupa i nowy członek. - [T.I.], zejdz ze mnie już.
Posłusznie wykonałam jego polecenie i usiadłam na jego fotelu, który stał teraz pusty.
- To jest nasz nowy członek. - Seo wskazał na blondwłosego chłopaka, który stał pod ścianą. - Przyjmijcie go dobrze i ... no wiecie. Przedstaw się.
- Hej. Jestem Bang Chan. - rzucił blondyn. - Jestem strzelcem, ale walka wręcz nie jest mi obca.
Gdy tak o sobie opowiadał, lustrowałam go od góry do dołu. Zapowiadał się dobrze, biorąc pod uwagę jego umięśnione ramiona, szerokie barki i bystre oczy oraz Glock42 wystający z kieszeni. Może tak szybko go nie zabiją.
- [T.I.]. - głos brata wyrwał mnie z przemyśleń na temat nowego. - Powiesz mu o naszej misji, prawda ?
Skinęłam głową i wstałam z krzesła, by pójść po mapę i plan naszej pracy.
- Chodź. - rzuciłam i poprowadziłam blondyna do kolejnego pomieszczenia ze stołem, na którym położyłam wszystkie materiały. - Plan jest taki. Ja, JiWoon i jak sądzę ty, będziemy musieli wejść do tego magazynu, tego tutaj. Hyunjin i Jeongin będą nas osłaniać z tego miejsca. Są snajperami, więc mają do tego predyspozycje. Masz hacker i mój brat będą siedzieć w aucie, tutaj, i będą informować nas o wszystkim jak by coś szło niezgodnie z planem.
- A naszym zadaniem jest ... ? - zapytał blondyn, uważnie lustrując mapę i plan pracy.
- Mamy ukraść dokumenty i broń z tego magazynu. - wyjaśniłam, pokazując mu zdjęcie karabinu z przed 50 lat. - Należy do naszego zleceniodawcy. Mamy dwa tygodnie.
- Ok. - przeczesał włosy i uśmiechnął się, ukazując swoje dołeczki.
Urocze.

Dwa tygodnie minęły jak z bicza strzelił i nim ktokolwiek się obejrzał, pakowaliśmy sprzęt do auta.
- Znacie plan, więc się go trzymajcie. - rzucił Changbin, gdy zajęliśmy swoje miejsca w pojeździe. - Macie wyjść stamtąd w jednym kawałku. Nie chcę nikogo składać.
- Tak jest ! - krzyknęliśmy równocześnie.
W czasie drogi zajęta byłam rozmową z Chanem, który siedział obok. W czasie tych dwóch tygodni złapaliśmy wspólny język i byliśmy nawet blisko. Wszystko było super, prócz faktu, że gdy chłopak się uśmiechał, mój brzuch budził się i zaczynał szaleć w pogoni za motylkami. Dziwne uczucie.
Na miejscu byliśmy po 15 minutach, wcześniej wypuszczając snajperów, by ustawili się na swoich pozycjach.
- Pilnuj ich. - szepnął Changbin, zatrzymując mnie przed wyjściem z auta. - Chan się nam przyda.
- Wiesz, że będę. - odparłam i wyskoczyłam z pojazdu. - Dobra panowie, wchodzimy.
Wyjęliśmy swoje pistolety i w pełni uzbrojeni, udaliśmy się pod drzwi magazynu. JiWoon, który znał się na włamywaniu, otworzył wytrychem zamek i powoli uchylił drzwi. Pusto. Weszliśmy do środka, wciąż trzymając w dłoniach broń, na wszelki wypadek.
- Idziemy. - szepnęłam i ruszyłam pod ścianą przed siebie.
Nie zrobiliśmy kilku kroków, gdy nagle grupa uzbrojonych ludzi pojawiła się w pokoju. No i się zaczęło. Nagle, z naszego miejsca pod ścianą, znaleźliśmy się na środku pokoju.
- Jest ich więcej, nie mamy szans. - rzucił JiWoon, przeładowując broń i zabijając jednego wroga.
- Nie takie rzeczy przeżywaliśmy. - mruknęłam, powalając gościa obok. - Skupmy się na misji, a nie na takich bzdetach.
- Stop ! - głos Chana rozniósł się echem po całym magazynie.
Wszyscy, nawet wrogowie, zatrzymali się w miejscu i patrzyli na niego zdziwionym wzrokiem. Co on wymyślił ? Blondyn podszedł do mnie i delikatnie się schylił, podnosząc mój podbródek.
- Dla bezpieczeństwa. - szepnął blondyn i złączył nasze usta.
Nie spodziewałam się tego. Ale nie narzekałam. Jego usta były miękkie, a ich właściciel wiedział co robił. Nagle dźwięk strzałów rozbrzmiał obok mojego ucha, a po nich nastąpił odgłos padających ciał. Odsunęłam się od blondyna i zobaczyłam, że wszyscy wrogowie leżą na podłodze bez życia. Spojrzałam na Chana, który uśmiechnął się nieśmiało i przeczesał włosy.
- Musimy to kiedyś powtórzyć. - rzucił i ruszył w stronę naszego celu.


_______________________________________

Dzień dobry! Shocik dla _Nincia_ ...mam nadzieję, że się podoba i, że podołałam zadaniu.

Miłego dnia !

Stray Kids - Reakcje i one shot'y. [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz