Rozdział 85: Ines przebita strzałą

21 2 0
                                    

~ Syriusz Black ~

W przyszłą sobotę jest wyjście do Hogsmede, chciałem siedzieć je w towarzystwie chłopaków, ale niestety muszę wykonać zadanie z przegranego zakładu i iść tam z McKinnion. Za jakie grzechy...ale może nie będzie tak źle...zobaczymy.
Dzisiaj jest czwartek, więc jeszcze jutro i  nastanie prawdziwy weekend i będzie także wyjście do wioski.
Za miesiąc SUMy, Remus nas katuje, że musimy wziąć się w garść, bo niczego nie zdamy, ale ja z Rogaczem swoje wiem, nie musimy się uczyć, żeby być najlepszymi uczniami na roku, no prawie... zaraz po Evans i Lunatyku.

- Syriusz, poczekaj. - ktoś mnie zawołał. Chcąc, nie chcąc, odwracam się. Patrzę na jakąś wystrojoną od stop do głów dziewczynę.
Kojarzę ją skądś, ale nie mogę sobie przypomnieć skąd. Jeśli ja jej nie znam, a ona mnie tak, to znaczy, że jest moją fanką.
- W czym mogę służyć? - pytam szarmancko. Podeszła bliżej i bardziej się jej przyjrzałem. Na pewno ją już gdzieś spotkałem.
- Bo w sobotę jest wyście do wioski. - no bo po co innego by miała do mnie przyleźć.
- No tak, jest, ale jestem już zajęty. - rozgryzłem ją.
- Ale chyba nie będziesz cały dzień z jedną siedział. Ze mną możesz się spotkać później.- najpierw ją obczaiłem, zanim się na cokolwiek zgodzę. Chyba już kiedyś się z nią spotykałem.

Założyła najkrótszą spódnicę, jaką miała ( czyt. przerobiła szkolną spódniczkę na tak krótką, jak to możliwe), ogólnie jest w mundurku, zważając, że dzisiaj są zajęcia i każdy go musi mieć. Jej włosy są długie, proste, w kolorze jasnego brązu z odrobiną blond pasemek, oczy ma zielone, które patrzą na mnie z czcią.
- To jak? - przemyślałem tą propozycję.
Nie wypada mi zapraszać Marleny na piwo i później ją zostawiać, żeby sama wracała do zamku, a następnie iść się spotkać z kolejną dziewczyną. No nie, najgorsze co może być. Co by Liv mi zrobiła, gdybym coś takiego zrobił blondynie, nie chcę nawet o tym myśleć.
- To głupi pomysł. - spojrzała na mnie z żałosnym bólem. - Ale możemy się wybrać w następne wyjście, wtedy będziemy mieć cały dzień dla siebie. - dodałem, uśmiechając się uroczo.
Podbiegła do mnie i dziękując, zaczęła mnie obcałowywać po twarzy.
Kiedy skończyła, zza rogu wyszedł zdyszany Rogacz. Dobrze, że nie parę sekund temu, by miał ze mnie ubaw.
Rozglądał się po korytarzu, a gdy jego wzrok spoczął na mnie, zaczął tu iść. W ręku trzyma jakiś świstek papieru.

- Cześć, Scarlett. Słuchaj, Syriusz, widziałeś gdzieś Liv? - dobrze wiedzieć, że tak ma na imię moja kolejna randka, a czy to z nią nie byłem na walentynkach w pokoju życzeń...chyba tak...
- Tobie już podziękujemy. - wygoniłem ją od nas, odeszła żwawym krokiem.
- Nie widziałem, a co? - odparłem.
- Sam zobacz. - mówi ponurym głosem. Czy to coś poważnego...
Wziąłem kawałek pergaminu, który okazał się listem i przeczytałem w myślach.

Drogi Jamesie i Droga Olivio,

Z wielkim smutkiem muszę przekazać Wam tragiczną wiadomość. Dziś na błoniach odnaleziono Waszą sowę. Niestety, była martwa, a po dokładnym zbadaniu okazało się, że zginęła w wyniku trafienia strzałą.

Przesyłam Wam moje najgłębsze wyrazy współczucia i wiem, jak ważna była dla Was ta sowa. Niezwykle mi przykro, że muszę przynieść takie wieści, a serce mi się łamie, widząc, jak bardzo muszą Was one boleć.

Z wyrazami szacunku,
Albus Dumbledore.

Oddałem mu spowrotem list. Kiedy Livie się dowie, to się załamie i zamknie się w sobie, trzeba będzie ją wspierać i być przy niej, jestem na to gotowy.
ciekawe jak James sobie z tym radzi...
czy kupią nową sowę czy może będą korzystać z tych szkolnych...
Ja ich nie używam, gdyż nie mam do kogo wysyłać żadnych korespondencji.
Została zastrzelona przez łucznika...dlaczego jakikolwiek jest na terenie błoni, to nie powinno się wydarzyć...
było to specjalnie czy przypadkiem...
na te pytania chciałbym znać odpowiedź.
- Dlaczego nie skorzystasz z mapy?
- Bo ty ją masz, głąbie. - ooo, no tak.
Wyciągnąłem ją i zaczęliśmy szukać imienia siostry Rogasia.
Po intensywnych poszukiwaniach znalazłem ją.
- Tutaj. - pokazuje mu kropkę. - Jest pod klasą od zaklęć. - ciekawe co tam robi...pewnie będzie miala lekcje...Czekaj...Ruda też tam jest...
- Gdzie zostawiłeś Evans? - zapytałem.
- Pod salą Flitwicka. - zadzwonił dzwonek.
- Chodźmy tam. - poszliśmy na lekcje, która okazała się zaklęciami i urokami.
No tak, zapomniałem, że dziś piątek i jeszcze trzeba chodzić na jakiekolwiek zajęcia. Gdy dotarliśmy pod klasę, na korytarzu już nikogo nie było, więc weszliśmy, przepraszając za spóźnienie.
Po drodze obgadaliśmy plan dotyczący przekazania Liv dramatycznej sytuacji. Zrobimy to w trakcie lunchu lub po lekcjach, kiedy będziemy mieć chwilę czasu i na spokojnie Potter jej to przekaże.

Siostra Jamesa Pottera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz