Rozdział 2

15.8K 839 452
                                    

Alex:

Chyba nikt nie chcę nigdy zemdleć. To logiczne. Nie wiesz wtedy, co się z tobą dzieje. Ja teraz chcę zemdleć, najlepiej umrzeć. Boże, właśnie przed chwilą pocałowałam Leondre Devriesa! Chyba serio umrę.

Jeszcze wiedzą, że rapuje! I płakałam przy nich! Zawsze chciałam ich spotkać, chciałam się na nich rzucić i... sama nie wiem, co tak naprawdę planowałam zrobić, gdy ich spotkam. A teraz mam ich przed sobą, uśmiechniętych, a ja się nie ruszam, bo się boję.

-Żyjesz, Alex?-pyta Charlie.

„Nie, umarłam. Ale możecie mnie dobić, dla pewności", myślę.

Kręcę głową. Nie mogę się na nic zdobyć.

-Okay, czyli nie żyjesz-mówi Leo.

Patrzę się teraz na niego. Nie wiem, co mam zrobić. Może jednak się na nich rzucę. Niby są daleko od siebie, ale z Leo zaliczyłam już pierwszy pocałunek, więc...

Oczywiście nie robię żadnej z tych rzeczy, tylko wymijam ich i idę do drzwi.

Takie rzeczy się nie przydarzają. A na pewno nie mnie.

-Ey, Alex, zaczekaj!-krzyczy Leo. Bierze mnie za rękę, ale ja szybko ją odpycham.-Serio, myśleliśmy, że jesteś Bambino, ale nie to nie, spoko, ale chyba nie uciekniesz, od tak.

Teraz wydaję mi się to takie bez sensu. Odzywam się tylko dlatego, że nikt nie może pomyśleć, że nie jestem Bambino. Będę się do tego zawsze przyznawać, to chyba jedyna rzecz w moim życiu, której jestem pewna.

-No co ty?-krzyczę.-Boże, oczywiście, że jestem Bambino. I... kocham was, ale takie rzeczy się nie dzieją. Ogarniasz?

Leo się śmieje.

-Widzisz tobie się dzieją. Pocałowałaś swojego idola, jak się z tym czujesz?

Słyszę śmiech Charliego.

-Pewnie jest w szoku. To tak, jakbyś ty pocałował Arianę Grande.-mówi do przyjaciela Charlie.

-O Boże, musimy pomóc ci przeżyć.-Leo poważnieje.

Znowu bierze mnie za rękę, tym razem jej nie odpycham. Prowadzi mnie do salonu. Gdy zauważam swój rozwalony telefon, wszystko zaczyna do mnie wracać. Zrobiłam trochę scen, ale, Boże, pocałowałam Leo.

-Ale jaja-szepczę.

Chłopaki chyba mnie nie słyszą.

-Jeśli chodzi o okulary, to nie martw się, odkupię. Ale telefon sama zniszczyłaś.-Leo kładzie sobie rękę na karku i uśmiecha się słodko.

Tak słodkooooooo...

-Mam w domu starego Samsunga. Właściwie nie starego, bo 5S, ale nie ważne. Tylko teraz muszę zadzwonić z twojego telefonu do Maddie albo Charlie, żeby po mnie przyjechały.

-Charlie to ja-odzywa się niespodziewanie Charlie. O kurde. Właśnie się zorientowałam.

-Moja przyjaciółka ma na imię Charlie.-To musiało zabrzmieć bardzo źle. Właśnie powiedziałam, że ma imię jak laska.-To znaczy ma na imię Charlotte, ale wszyscy mówią na nią Charlie. Też jest Bambino. I śpiewa. A ja rapuję...-po co ja to powiedziałam!?-To znaczy...

Leo się uśmiecha.

-Charlie i Charlie. Leo i Alex, co? Tylko brakuje, żebym miał na imię Alex albo, co gorsze, ty na imię Leondre!

-Chcę poznać tą Charlie-wtrąca zamyślony Charlie.

-To dajcie mi telefon, to ją poznacie-mówię.

be my queen • bamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz