Rozdział 34/cz.2

5.4K 345 91
                                    

Alex:

Już miesiąc minął od naszych nagrań. Więc teraz lecimy samolotem do Polski. Ja, Charlie'owie, Maddie i Izzy. Dwa dni temu jej mama kazała dziewczynie jechać razem z Charlotte, choć nie wiem, co ona jej pomoże.

Ogólnie to Charlie jest już trochę grubsza, więc ciągle się z niej śmieję i tak dalej. W szkole nauczyciele też już wiedzą. Pojedynczy uczniowie też. Oczywiście nie wszystkim się to podoba. No, ale chyba nie możemy liczyć na zbyt wiele, zważywszy na to, że Charlotte ma 17 lat. Jestem ciekawa, co w takiej sytuacji zrobią Bambinos i Alexises. Mam nadzieję, że nie będzie źle, ale pewnie nie wszyscy to zaakceptują. Jestem ciekawa, jak z osobami z YsoT, bo one też pewnie się dowiedzą. Bo Charlie dosyć często odwala, więc będziemy musieli jej bronić, przyznając, że na świat za sześć miesięcy przyjdą małe Lenehanki. Jestem ciekawa, czy jakie płcie będą miały te dzieci. Ja sobie już ogólnie zaklepałam dziewczynkę, choć to trochę dziwnie brzmi. A Charlotte, jak to Charlotte, cały czas wszystkim powtarza, że jest chora na nieuleczalną chorobę. I wystarczy jedno spojrzenie Charliego, żeby się przymknęła. On bardziej akceptuje jej ciążę. No bo Charlotte też nie chciała mieć nigdy dzieci, więc nie możemy się spodziewać zbyt wiele.

Jeśli chodzi o mamę dziewczyny to przyjmuje to lepiej, niż Karen, ale jej mamę ogólnie nic nie obchodzi. Mówi tylko, że będzie jej pomagać, ale nie da jej ani gorsza, bo Charlie może spać na pieniądzach, jeśli chce. Oczywiście Charlotte na wszystko się zgadza. Emily mogła dać jej karę na życie albo zabronić spotykania się z Charlie'm, a ona zareagowała normalnie.

No, a teraz czekają na nas pięć miast w Polsce. Inne, niż zawsze, choć jest wśród nich Kraków i Warszawa, z czego się cieszymy. A dokładniej to Lublin, Kraków, Wrocław, Koszalin i Warszawa.

Wychodzimy z samolotu, a ja się orientuję, że zobaczę się z takimi osobami, jak Olciiak. To będzie trochę bardzo dziwne. A zwłaszcza teraz, kiedy mam więcej fanów, niż ona. A Charlotte zobaczy Jeremiego. Boże, to będzie bardzo, bardzo dziwne.

Ludzie biorą za nas bagaże i idziemy. Tak, idziemy. A Charlotte strzela palcami. Czyli też się denerwuje.

Kiedy wychodzimy, Charlie i Leo się do wszystkich przytulają, witają się, a ja, Charlie, Maddie i Izzy stoimy w miejscu, jak wryte.

W końcu wszyscy patrzą się na nas.

-Cześć?-mówię niepewnie, po polsku, bo przecież oni są Polakami, prawda?

-Cześć-odpowiada Sylwia Przybysz, podchodząc do nas.-My się już znamy.

Kiwam głową.

-Ogólnie wszyscy was raczej znamy, jesteście nieźle sławne-odzywa się Jeremi, a Charlie się uśmiecha.

-Moja dziewczyna jest twoją fanką-tłumaczy Charlie, śmiejąc się.

-O, naprawdę?-Chłopak wychodzi z tłumu, staje obok Sylwii i rozkłada ręce.-Jestem Jeremi.-Śmieje się, a Charlie wręcz wpada w jego otwarte ręce.

-Też miło cię poznać!-krzyczy Charlotte.

-Ale ostry akcent-komentuje jego brat, Artur, chyba. Podchodzi do nich.-Jestem Artur.-No czyli Artur.-Ciebie też miło poznać. Niezła z ciebie laska, serio.

-Weź, jak coś to ona jest moja-mówi Jeremi.

-Właściwie to Charlotte jest Charliego.-Śmieję się i do nich podchodzę.-Jestem Alex.

Wszyscy się ze sobą witamy. Wszyscy bez wyjątku i to trochę straszne.

-Dobra, jedzmy do hotelu-mówi w końcu Remo, więc go słuchamy i idziemy za nim.

be my queen • bamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz