Rozdział 11

10.9K 607 216
                                    

Alex:

Leo postanawia przyjść do mnie po raz milionowy i dalej droczyć się ze mną. Świetnie. Jakbym nie miała nic dziś do roboty.

Do tego jestem mega zdenerwowana, co Leo wyraźnie zauważa i pyta się mnie o powód mojego zdenerwowania.

Wzdycham.

-Tata przyjeżdża dziś na noc. Drugi raz w tym miesiącu.

Leo wstaje z łóżka.

-No i myślisz, że pozwolę, żeby ci coś zrobił?

-Chciałabym...-jąkam się-żebyś nic nikomu nie mówił. Nie chce robić nie potrzebnej afery. To jest... fair.

Chłopak bierze mnie za ramiona.

-To jest fair?-Delikatnie mną potrząsa.-Uważasz, że to jest fair? Że w tym wypadku jest „coś za coś"? A że niby za co?

-Za ciebie-mówię.-Poznałam ciebie, ale mam ojca takiego, jakiego mam.

Przytula mnie do siebie.

-Jeśli jeszcze kiedykolwiek tak powiesz, to złamiesz mi serce-wyznaję.-Mam powiedzieć to twojej mamie, czy iść z tym na policje?

-Leo proszę cię...-przerywa mi.

-W takim razie sam wybiorę.

Uwalniam się z jego uścisku i siadam na łóżku.

-Nie wygodnie mi w tych ciuchach. Nienawidzę jeansów. Pójdę się przebrać, okay?

Leo kiwa głową, a ja wybieram sobie krótkie spodenki i szary podkoszulek. Przebieram się w łazience, a później wracam do chłopaka.

-Mogłabyś zmyć ten makijaż?-prosi, a ja kiwam głową, choć nie wiem, po co mam go zmyć.

Zawsze usuwanie makijażu boli przy tych siniakach, ale jakoś idzie. Później wracam do Leo.

-Od razu lepiej.-Uśmiecha się.-Nie żebym się cieszył na widok tego siniaka, ale chcę ci coś powiedzieć.

Kiwam głową.

On wzdycha.

-Chciałbym powiedzieć o tym twojej mamie, Alex-oznajmia.

-Ja bym nie chciała-odpowiadam.

-O której przychodzi?-pyta.

-Za jakieś piętnaście minut-mówię.

-Pozwól mi jej powiedzieć-prosi.-Chcę to zrobić tylko i wyłącznie dla twojego dobra, nie umiem patrzyć, jak cierpisz, Słodziaku.

Coś każe mi pokiwać głową. Szybko się zgodzić. Jakbym udawała, że mój ojciec jest tyranem. Po prostu ja... Boję się.

Dzwonek do drzwi dzwoni, więc razem z Leo schodzimy na dół, a ja otwieram kobiecie drzwi.

-Cześć kochanie, co się...-Mama chyba zauważa moje siniaki, ponieważ przestaje mówić. Na krótko.-Co się stało?!-pyta. Patrzy na Leo.-Jeśli ty...-przerywam jej.

-Nie no, co ty, mamo!-Oburzam się.

-No to, co się stało?-pyta, wręcz zaszokowana mama.

-No, więc, jakby ci to wytłumaczyć...-No i jej wszystko mówię.

Jak tata przyjeżdżał do Polski tylko po to, żeby mnie bić, a teraz przyjeżdża też tu, żeby dalej to robić. Mówię, że nie wiem, czy przez ten cały czas bił Mike'a, ale ja go przed nim bronię. Mama zaczyna płakać. Ja pewnie też wybuchnęłabym płaczem, gdyby nie fakt, że Leo trzyma mnie za rękę.

be my queen • bamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz