Rozdział 16

9.7K 558 144
                                    

Leondre:

Rozmawialiśmy z dziewczyną jeszcze jakieś dwie godziny, a później ona zasnęła, przytulona do mnie. Nie chciałem się ruszać, bo nie mógłbym jej obudzić, ale co, jeśli jej mama wróci albo ktoś zadzwoni do drzwi, czy coś? Właściwie to mógłbym otworzyć i w ogóle, ale nie wiem po jakiemu gada jej rodzina. Mama umie angielski, ale poza tym nie wiem. Walijski jakoś nie szczególnie przyda mi się w życiu, a polski... „Kocham cię" się liczy?

Leżę więc tak nie ruszając się, przez jakieś pół godziny, ale sprawdzam międzyczasie Twittera, Snapchata i inne media społecznościowe.

W końcu ktoś dzwoni do drzwi, więc delikatnie odsuwam się od dziewczyny, a ona się tylko uśmiecha. Słodki uśmiech. Całuję ją w czoło i idę otworzyć drzwi. Stoją w nich Charlie'owie.

-No cześć-mówię.-Co tam?

-Dobrze-odpowiada Charlotte, ale jest jakaś nieobecna.-Gdzie jest Alex?

-Zasnęła. Jest chora-tłumaczę.

-Jak to chora?!-pyta, w jakimś kompletnym szoku, a ja przypominam sobie słowa dziewczyny „na ustach jest tyle zarazków".-I ty tu jesteś? Przecież może cię zarazić! Nie mów mi jeszcze, że się z nią całowałeś!

Wzdycham.

-Okazji na całowanie nie można przegapić.

Charlotte przewraca oczami.

-Co teraz robi? Mogę się pobawić w lekarza, czy coś...

-To trochę strasznie brzmi-przerywam jej z uśmiechem.-Zasnęła. Jakieś półgodziny temu.

-Obudzę ją-mówi, przepycha się obok mnie w drzwiach i idzie do pokoju Alex.

-Co jej się stało?-pytam się swojego przyjaciela, gdy dziewczyna zamyka za sobą drzwi pokoju Alex.

-Chyba ma gorszy dzień-tłumaczy Charlie.-Jej mamy nie było w pracy, dowiedziała się, że ona nie pracuje w piątki, soboty i niedziele, a później... nie ważne, zresztą.

-To życzę ci z nią powodzenia, w takim razie-mówię do chłopaka, wzruszając ramionami.

-Wiesz co, Leo?-mówi Charlie.-Jest tak okropnie dziecinna, wszystkiego się boi, widać, że cały czas jest zdenerwowana, ale... kurde, ja się chyba w niej zakochałem.

Alex:

Coś mnie budzi. A raczej ktoś, rzucając się na moje łóżko.

-Leo?-mówię, nie otwierając oczu.

-Tak, twój kochanek zawsze do usług-mówi... Charlie? Tak, chyba ona.

Otwieram oczy.

-Cześć, Charlie-mówię.-Nie boisz się zarazek?

-Oczywiście, że się boję, ale... ah... Alex?

-No co jest?-Marszczę brwi. Ona jest zdenerwowana bardziej, niż zawsze.

-No bo... jakby to powiedzieć... Okazało się, że mojej mamy nie ma w pracy, a powinna być i jeszcze jakaś laska powiedziała, że moja mama nie pracuje w piątki, soboty i niedziele, a nie ma jej w te dni w domu. No ja byłam taka wkurzona i... tak jakby chciałam się przespać z Charlie'm. Tak, możesz się śmiać, pomyślę, że można to obrócić w żart.

No i zaczynam się śmiać, ale to chyba było do przewidzenia. Biedna, mała Charlie.

-Chodź tu, laska.-Przysuwam się do niej i ja przytulam.-Ale mam nadzieje, że tego nie zrobiłaś?

be my queen • bamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz