Rozdział 20/cz.2

5.8K 361 126
                                    

maraton 3/5

Charlotte:

Po trzydziestu minutach od opuszczenia mojego domu przez Leo i Alex, idę z Charlie'm do niego. Mamy jakąś taką tradycję, że w niedziele śpimy u niego. Zawsze biorę ze sobą mundurek i inne rzeczy, żeby później nie musieć wracać do domu.

Idziemy w ciszy, czego nienawidzę, i trzymamy się za ręce, jak zawsze.

-Trochę mi ich szkoda, jeśli mam być szczery-przyznaje nagle chłopak.

Kiwam głową.

-Mi też. Dobrze, że my nie mamy takich problemów.-Śmieję się.

Charlie odwraca się w moją stronę i łączy nasz ręce.

-I mam nadzieję, że nie będziemy mieć-szepcze.

-No wiesz, zawsze mogę stracić pamięć...-Chłopak nie daje mi dokończyć, ponieważ całuje mnie.

-Nawet o tym nie myśl-szepcze.

Bierze mnie teraz za jedną rękę i idziemy dalej.

-Kto u ciebie jest?-pytam.

-Mama i Brookie-wyznaje.-Ale one oczywiście już przyzwyczaiły się do twoich wizyt.

Śmieję się.

-No tak.

Resztę drogi spędzamy na rozmowie, a nawet całowaniu się, bo co tam.

W domu Charliego, jak zawsze jestem mile widziana przez jego mamę, która, jak mi się wydaję, bardzo mnie polubiła, a o Brookie to nawet nie wspomnę, jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami na świecie i tak dalej.

Kładziemy się z Charlie'm do łóżka o 10pm, ale gadamy jeszcze do 11. Nie wiem, która jest godzina, kiedy ktoś mnie budzi.

-Charlie-szepcze ktoś.-Mogę spać z tobą?

Ah, Brookie. Jasne.

-A co się stało?-pytam, przecierając oczy. Brookie raczej jest typem samodzielnej dziewczyny, jak Charlie. Tylko Charlie jest chłopakiem, rzecz jasna.

-Miałam koszmar, taki okropnie realistyczny-próbuje wytłumaczyć dziewczyna.-Wiem, że nigdy się nie boję, ale... to była straszne, naprawdę.

Uśmiecham się do niej.

-Dla mnie wszystko jest straszne. Zapytaj się Charliego.

Brookie też się śmieję. Robię jej miejsce obok siebie, odchylając kołdrę, pod którą dziewczyna szybko wskakuję. Przykrywam nas obydwie i przytulam się do niej.

-Będziesz dziś moim Charlie'm, okay?-pytam. Brookie jeszcze bardziej się do mnie przytula.

-Będę cię broniła-chichocze.

Będziesz mnie broniła, jak zacznę drzeć ci ryja do ucha, Brookie.

---

Zawsze to ja budzę Charlie, uderzając go przez przypadek łokciem, ale tym razem on robi to za mnie.

-Wybacz.-Śmieje się.

Sama się uśmiecham. Czuję jakieś ciało w swoich rękach, więc delikatnie się przerażam, ale później przypominam sobie o Brookie, która trzyma mnie za obydwie ręce. Przynajmniej nie będę miała zbyt wielkich wyrzutów sumienia, że muszę ją obudzić, bo sama również musi iść do szkoły.

Wyciągam moje ręce z jej.

-Brookie, szkoła czeka-szepczę, delikatnie nią potrząsając. Dziewczyna dosyć szybko się budzi.

be my queen • bamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz