Rozdział 27/cz.2

5.8K 364 30
                                    

Charlotte:

Kiedy Leo i Alex się od siebie odklejają, idziemy do hotelu. Kurde, mamy tylko jeden pokój, a jest nas piątka. Ciekawe, jak to będzie wyglądało. Na pewno ciekawie.

Kurde, już nie mogę się doczekać nagrywania tego coveru! To jakieś spełnienie marzeń. Bo jaka Bambino, która śpiewa, nie marzy o nagraniu coveru z Leo? A mi się udało. A do tego można powiedzieć, że jestem od niego sławniejsza, ze względu na zwycięstwo.

W ogóle jestem tak podekscytowana, że zauważam pięknego, dużego psa dopiero wtedy, kiedy do mnie podbiega, ale oczywiście to nie hamuję mnie przed wskoczeniem Charlie'mu na plecy, w obronie własnej, oczywiście, i krzyknięciu.

-Spokojnie, dziewczyno, nie bój się-mówi jakaś starsza pani, podchodząc do nas z uśmiechem.-Sam nie gryzie. Pogłaszcz ją.

Ta. Już to robię. A Charlie chyba wyobraża sobie mnie, głaszczącą psa, ponieważ śmieje się pod nosem.

-Nie, zwłaszcza, że nazywa się Sam-mówi, z zniesmaczoną miną.

-Mi się podoba to imię.-Kobieta wydaje się urażona.

-Wiem, jest ładne, ale dziewczyna o imieniu Sam kiedyś mnie skrzywdziła-wyjaśniam.

-Ah, rozumiem. No dobrze, powodzenia w chodzeniu po angielskich ulicach i strachem przed psami, Charlie-mówi.

-Zaraz, skąd pani...-Kobieta nie daje mi dokończyć.

-Tak to jest mieć córkę, która jest Alexise, sama rozumiesz-tłumaczy.-O kurde, jak się dowie, że was spotkałam, a zwłaszcza ciebie, i nie mam od was autografu, to mnie zabije. Mogłybyście...?-pyta. Jestem zaskoczona, ale to miło.

Kiwam głową. Podchodzi do mnie Alex, która również się na kartce, którą przed chwilą wyciągnęła kobieta, a później ja to robię.

Robi nam jeszcze zdjęcie, dziękuje, a później odchodzi, biorąc ze sobą bestie, jaką jest zły pies Sam. I tak muszę trochę poczekać, żeby się upewnić, że bestia zniknęła, a później schodzę z pleców Charliego.

-Wow-komentuję.-Pierwszy raz słyszałam o Alexise, która nie jest jednocześnie Bambino. To jakieś docenienie.

-No widzisz-mówi Leo.-Tylko się cieszyć. Ale ma zdjęcie z Charlie'm, a ze mną nie. I to trochę smutne.-Później odwraca się w stronę Alex.-Mogłabyś się czegoś czasami bać.

-No, boję się potworów, bijących dziewczynki ojców, czasami Maddie nawet.-Alex kiwa głową.

-Czemu się mnie boisz?-pyta Maddie.

-A to tylko czasami, naprawdę rzadko.-Alex się do niej uśmiecha.

-Ale czemu?-pyta, kiedy ruszamy w dalszą drogę.

-Bo lubisz noże, umiesz się bić, łazisz codziennie na imprezy i nie wiadomo, co tam robisz, masz śmiech psychopatki. I Polsce zachowujesz się, jak skrzywdzony zwierzak, a w Walii, jak psychopatka, która chce wszystkich wybić-wylicza Alex.

-Dobra, lubię noże, umiem się bić, mam śmiech psychopatki, jestem dziwna, ale skąd, do cholery jasnej, wiesz, że chodzę codziennie na imprezy?-pyta Maddie.

-Bo się zachowujesz, jakbyś miała ciężkiego kaca?-Alex odpowiada jej pytaniem.

-No to dosyć logiczne-mamrocze.-Ale nie robię tam nic dziwnego.

Leo wybucha śmiechem.

-Wszystko, co mówisz jest śmieszne, ale teraz przeszłaś samą siebie, serio, Maddie.

be my queen • bamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz