Rozdział 40

6.6K 415 73
                                    

Zapraszam do przeczytania notki na końcu rozdziału!💁🏻

Alex:

No i nadszedł ten dzień. Finał. Nie wiem, czy bycie na nim należy do moich największych marzeń. To znaczy... ah, chcę to wygrać!

Dziś jest niedziela, więc jutro przy okazji idziemy do szkoły. No tak, jest już wrzesień i chodzimy tam od trzech tygodni. Trochę oblewam naukę, ale chcę się teraz skupić na rapie, BGT i tak dalej. Mama mi na to pozwala, ale wątpię, żeby na dłużej.

W ogóle to dziwnie gadać w szkole po angielsku i uczyć się w tym języku. A później wracać do domu, gdzie nikt na ciebie nie czeka. Niby zazwyczaj od razu po szkole idzie do mnie Leo, ale... W Polsce była Monika, Malwina, a nawet Nick. Więc nie mogę się do tego przyzwyczaić.

-Denerwujesz się?-pyta Leo, na którego ramieniu właśnie leżę.

-O Boże, Leo, jak wpadłeś na to, żeby się mnie tego zapytać? Możesz sobie sam na to odpowiedzieć.

-Tak myślałem.-Chłopak całuję mnie w czoło.

-Dacie radę!-próbuję pocieszać nas Charlie.

Sądzę, że Charlotte nie jest też jakoś optymistycznie nastawiona do życia. Pewnie boi się bardziej, niż ja. To dosyć logiczne.

-A jeśli się pomylę?-Dramatyzuję Charlotte.-Wywalę? Potknę? Zafałszuję? Dostanę ataku paniki? Zacznę się trząść i...-nie kończy, ponieważ Charlie zamyka jej usta pocałunkiem. Ona zarzuca mu ręce na szyję.

Chcę im dać trochę prywatności, której i tak nie mają, bo jesteśmy w aucie Lulu, a z przodu jedzie jeszcze Izzy, więc patrzę się na Leo.

-Weź mnie odstresuj-proszę.

Chłopak opiera czoło o moje czoło.

-Tutaj nie mógłbym tego zrobić tak, jakbym chciał.-Uśmiecha się.

-A jeśli wygramy...?-pyta, sama się uśmiechając.

-To będziecie mieć sławę i dwieście pięćdziesiąt tysięcy funtów.

-A nagroda od ciebie?

-Da się zrobić-mówi, całując mnie w usta.

-Iz, może my się jeszcze pocałujemy, to wszyscy będą szczęśliwi-rzuca Lu.

No faktycznie, Charlie'owie się dosłownie w siebie w ssali.

-Kurde, wy możecie oddychać?-pytam, a oni odsuwają się od siebie.

-No, tak jest najlepiej-tłumaczy Charlie, której faktycznie brakuję powietrza.

-Im to chyba nic nie przeszkadza-mówi Izzy.-I chyba nie śpią całą noc. Czasami zapominają, że też mieszkam w tym domu i chcę spać.

-To śpij, co masz za problem?-pyta Charlie.

-Mogłabym być Bambino, dopóki nie usłyszałam tych odgłosów.

-Gdybyś była Bambino, prawdopodobnie chciałabyś to wszystko słyszeć. Widzieć. Czuć-mówi Leo.

-Chyba zapomniałeś, że mam 13 lat-rzuca Izzy.

-A co ty myślisz, że nasze fanki nie mają 13 lat?-pyta.

-Ciesz się, że Alex nie urodziła się piętnaście minut później, byłaby taka nieletnia dla ciebie.

-Chyba nie ogarniam-mówi Leo.

-To trochę straszne, że nie wiesz, kiedy się urodziłam-przyznaję.-31.12.2000 rok.-Uśmiecham się.-11:45pm, Holywell, bro.

be my queen • bamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz