Rozdział 10/cz.2

5.4K 352 58
                                    

Madison:

Nie wiem, o której godzinę się budzę, ale wiem, przez kogo jestem obudzona. Victoria.

Dopiero po jakimś czasie orientuję się, dlaczego. Jestem u Leo. To, co wczoraj zrobiliśmy... wow. Nie spodziewałabym się tego. Teraz mam przynajmniej trochę ciuchów na sobie, bo nie wiem, jak przeżyłaby to Victoria...

-Maddie!-Kobieta cieszy się na mój widok.-Dobrze, że tu od razu jesteś! Wszystkiego najlepszego!

Leo, który zdążył się już obudzić, dziękuję jej. Ja również.

-Prezenty będą później, a teraz do szkoły-mówi, pokazując na nas i wychodzi z pokoju.

I dobrze, bo mam na sobie tylko stanik i to by było na tyle.

-Co tam, hot17?-pyta Leo, przecierając swoje oczy.

-Czuję się zmęczona-przyznaję, uśmiechając się do niego.

-To dosyć logiczne, lubię męczyć ludzi. Mam wyjść, czy się ubierzesz przy mnie?

-Leo, nawet, gdybyśmy nie uprawiali seksu to nie wstydziłabym się przy tobie latać rozebrana. I przy nikim innym.-Wzdycham i wstaję z łóżka.

Ubieram rzeczy z wczoraj, choć to trochę ohydne, i żegnam się z Leo.

-Do zobaczenia w szkole.

---

Cały dzień mija nam całkiem okay.

W szkole, jak zawsze, jesteśmy do 3pm. Ja dostaję E, ale ważne, że nie F. Jędza od francuskiego zapytała Leo, a on dostał C, więc też może się cieszyć.

No i oprócz ocen... dostaliśmy również milion życzeń, ale Leo więcej, bo jeszcze od swoich fanek. Ja niby też mogę się cieszy, bo życzenia składały mi również fanki Alex i Charlie, więc to jest zdecydowany powód do szczęścia. Choć jakoś nieszczególnie zależy mi na życzeniach.

Teraz idę z Charlotte do jej domu, gdzie ma przyjść Alex. Leo też pewnie przyjdzie. A, no i Charlie. Dużo się tych ludzi nazbierało.

Wchodzimy do środka. Izzy jeszcze nie ma.

-Męczyło mnie to cały dzień, Maddie, więc-zaczyna Charlotte, kiedy siadamy na fotelach w jej salonie-skąd ty masz kurde malinkę, skoro od razu po wyjściu ode mnie poszłaś do Leo i u niego spałaś?

Unoszę brwi.

-To ja mam malinkę? Gdzie?

-No na szyi-mówi dziewczyna.-Idź zobaczyć i możesz sobie wziąć jakieś moje ciuchy, żeby nie latać w tym mundurku. Ja pójdę później się przebrać.

Kiwam głową i idę do góry. Tylko, że jej ciuchy będą na mnie za małe... wszystkie ciuchu będą na mnie za małe! Nie no, ona na pewno ma jakiś duże rzeczy, przecież kocha te wszystkie za duże bluzy.

Po pięciu minutach wychodzę z łazienki w dobrej na mnie bluzie i czarnych, za małych jeansach. Duża dupa, te sprawy.

-Jak ty się w to wszystko mieścisz, anorektyczko?-pytam, wchodząc do salonu.

-Ała, twe słowa ranią.-Dziewczyna łapie się za serce.

-Ey, nie zobaczyła na tę niby malinkę, zaraz wracam-mówię i idę do łazienki. I faktycznie, w lustrze zauważam malinkę i trochę mnie to przeraża jeśli mam być szczera. Zresztą... powiem jej prawda.

Wracam na dół.

-No faktycznie. Malinka. I co?-pytam, ponownie siadając na fotelu.

-Kto ci ją zrobił? Damian?

be my queen • bamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz