Rozdział 33/cz.2

5.6K 349 134
                                    

Alex:

Minął tydzień. Jesteśmy dzień po urodzinach Charliego. W sumie było fajnie. Podobało mi się. Leżę teraz sama w łóżku, bo Leo poszedł do domu, żeby się spakować.

Charlotte wpadła na genialny pomysł, że powinnyśmy nagrać jakieś covery na YSoT. Właściwie ma racje. Napisałam cztery, całkiem niezłe teksty. Wyjeżdżamy za półtorej godziny. Wstaję z łóżka i idę po ciuchy.

Biorę czarne jeansy z dziurami-dalej mi się nie znudziły-i biały podkoszulek. W łazience się przebieram, maluję rzęsy, myję zęby, czeszę włosy i wracam do pokoju.

Wyciągam telefon i piszę posta na Twitterze.

„Me and Charlie have surprise for you. Who is happy? But you must wait to YsoT in Poland, sorry haha :* ILYSM!"

Blokuję telefon i znowu kładę się na łóżko. Jeszcze godzina. Do mojego pokoju wchodzi mama.

-Alex?-zaczyna. Siada obok mnie.

-No co jest?-pytam.-Uważaj na siebie, okay?-prosi.

-Mamo, no wiem przecież, dlaczego miałabym nie uważać na siebie?-Siadam i opieram się o ścianę.

-Wiesz, jak się czułam, kiedy miałaś wypadek? Wyszłaś po prostu z domu, miałaś do niego normalnie wrócić. A później przyszła do mnie Charlotte, żeby powiedzieć mi, że miałaś wypadek. Nie chcę powtórki z rozrywki.

Przewracam oczami.

-Będę ostrożna, obiecuję.

Mama wzdycha, żegna się już ze mną, ponieważ jedzie odwieźć Mike'a do szkoły, a później idzie na zakupy, i wychodzi z mojego pokoju.

Uderzam głową o ścianę. Nie wiem, co miało dać mi to wyznanie wiary. Chyba tylko wyrzuty sumienia, ponieważ teraz czuję się, jakby to była moja wina. Mam jakiś średni humor dziś, bo zaczynam płakać. Ale to chyba wspomnienie tego dnia. Wszystko było takie idealne, a później... to. Ale to nie jest powód do płaczu, płacz nigdy nie pomaga. Tylko jest później gorzej, bo zaczynasz rozumieć, że się rozlatujesz.

Słyszę dźwięk zamykanych drzwi. Czyli Leo musiał przyjść. Nie chcę, żeby zobaczył, że płaczę, więc przecieram oczy rękami. Ale kiedy chłopak wchodzi do pokoju i widzę jego twarz znowu zaczynam płakać, choć nie rozumiem, dlaczego.

-Alex?-mówi.-Co się stało?

Ja zamiast mu odpowiedzieć, zaciskam usta, żeby nie wybuchnąć szlochem. Miesiączka mi się chyba zbliża...Leo ciągnie mnie za ręce, postawia i przygniata swoim ciałem do ściany.

-Co się stało?-powtarza swoje pytanie, a moich oczu leci więcej łez.-Hej! Kochanie, nie płacz.-Ściera palcami moje łzy.

Orientuję się, że jestem cała spięta. Na serio wspomnienie mojego ojca jest takie okropne? Że aż muszę płakać?

Leo kładzie mi ręce w talii i patrzy mi w oczy, ale odwracam wzrok. Najwyraźniej mam syndrom Charlotte. Bo ona nienawidzi patrzyć się ludziom w oczy.

-Alex-szepcze Leo. Kładzie palce na moich policzkach i przysuwa moją twarz do swojej.-Popatrz na mnie.

Robię to, co prosi.

-Ja po prostu...-zaczynam, ale mój głos trochę odmawia posłuszeństwa, więc przełykam ślinę.-Po prostu zrobiło mi się smutno.

-Ale dlaczego?-pyta, dotykając moje usta palcem.-Wiesz, zawsze mogę cię rozweselić-dodaje, z uśmiechem.

Sama śmieję się przez łzy.

-Po prostu przypomniałam sobie to, jak tata mnie pobił, no wiesz. I jeszcze mama, że się o mnie martwi-tłumaczę.-A jeśli chodzi o rozweselanie, to chyba się skuszę, ale dopiero później.-Już kompletnie się rozluźniam, ciągnę Leo za ubrania, żeby był bliżej mnie.

be my queen • bamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz