Rozdział 2/cz.2

5.4K 392 39
                                    

Charlotte:

Odwracam się za siebie. Za mną stoi Leo. Patrzy się na Alex, wręcz załamany. Dziewczyna również go zauważa.

-Wow, o co tu chodzi?-pyta.-Gdzie my w ogóle jesteśmy? W Walii?

Do mnie podchodzi lekarz.

-Amnezja-informuję mnie. Później podchodzi do Alex.-Umiesz rozmawiać po angielsku, prawda?-Alex kiwa głową.-W porządku. Miałaś wypadek, twój ojciec cię zaatakował. Wszystko wskazuje na to, że straciłaś pamięć. Mamy dziewiętnasty września dwa tysiące szesnastego roku.

-Ale... jak to możliwe? To jest... to nie ma sensu! Jak można nie pamiętać roku swojego życia?

-Twój ojciec uderzył twoją głową w betonową ścianę, Alex. Miałaś wstrząśnienie mózgu. To niestety możliwe, ale jest duża szansa, że wszystko sobie przypomnisz.

-Ja... No to... Co mam robić, żeby sobie to przypomnieć?

-Zadawać pytania.

-Dobra. No, więc co robi tutaj mój idol?-pyta, pokazując na Leo. Nagle kręci mi się w głowie i prawie się przewracam, ale chłopaka, który stoi za mną, łapie mnie.

-Idź do Charliego-mówi.-Zresztą... chodź ze mną.

Próbuję się wyprostować, ale ponownie kręci mi się w głowie. Leo dalej mnie trzyma. Do sali wchodzi Charlie.

-I on...-jęczy Alex.-O co tu chodzi?

-Chodź, Charlotte.-Charlie bierze mnie na ręce. Za nami wychodzi Leo. Siada na krześle. Lekarz również wychodzi z sali Alex.

Charlie stawia mnie na ziemi, a ja na nią upadam, dostając ataku paniki. Próbuję się uspokajać, ale nie mogę łapać powietrza.

To wszystko nieprawda! Tak nie może być.

-Charlie-słyszę czyiś szept.-Skup się, kochanie.

No próbuję!

Przykładam rękę do serca, czując, że zaczyna mnie boleć. Opieram o coś głowę. Jak się później orientuję, o kogoś. O klatę Charliego. Jakimś cudem nabieram powietrza w płuca. Mocno się do niego przytulam.

-Wszystko w porządku, Charlie?-pyta lekarz, który stoi nad nami.

-Tak, ja... mam depresję i... to normalne-tłumaczę.

-Normalne jest to, że przestajesz oddychać na jakiś czas? Fajnie wiedzieć. Radziłbym ci iść z tym do lekarza...

-Dziękuję za radę, biorę sobie ją głęboko do du... serca.

Mężczyzna wzrusza ramionami i od nas odchodzi.

-Wstawaj-mówi Charlie.

Pomału podnoszę się z podłogi. Wyjaśniam mu, co się stało z Alex.

-Oh, czyli... Czyli nie pamięta Leo, tak?

-No wow, Charlie, jesteś bardzo spostrzegawczy-mówi Leo. Oczywiście wygląda na wkurzonego.

-Leo... przecież sobie wszystko przypomni. Pomożemy jej-mówię.

-Ale ja... To nie jest takie proste, jak się wydaję, Charlie. Ja ją kocham, rozumiesz to? Miłość, chyba sama jesteś w kimś zakochana. Ja umrę bez niej, rozumiesz!? UMRĘ!

-Nie umrzesz, Leo.-Przytulam go.-Nie umrzesz, damy sobie radę.

---

Kilka dni później, Alex wychodzi ze szpitala. Przyjeżdżamy po nią wszyscy, nawet chłopcy, choć widzę, że Leo się boi.

be my queen • bamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz