Rozdział 4/cz.2

5.2K 388 33
                                    

Charlotte:

Przez dwa następne dni Alex dalej próbuje przypominać sobie prawdę, co jej fatalnie idzie. Nie wiem, ale chyba czasami umie sobie coś przypomnieć, a czasami nie.

Teraz jedziemy do Manchester, a ja poprosiłam Maddie, żeby zajęła się w Alex. Tylko, że ona nie może, bo musi iść do Domu Starców. Nieźle się poświęca. No bo musi, ale zawsze mogła przywalić policjantom, a tego nie zrobiła, to się liczy. Jestem z niej dumna.

Tak, więc Alex zostaje sama w domu, z myślą, że ja dobrze się bawię z Charlie'm, choć to nie prawda, bo żyję w stresie. Czy poradzę sobie z Leo? Mamy Meet&Greet, wszyscy od razu się zorientują, że Leo to nie Alex. Tak, wiem, jak na to wpadłam.

-Leo, będziesz mówił, że jesteś Alex, prawda?-pytam chłopaka.

-Ta-odpowiada, dalej patrząc się w swój telefon.

-Nie musisz...-zaczynam, ale chłopak nie pozwala mi dokończyć.

-Muszę. I chcę, przy okazji. Tylko na pewno nie zarapuję do Pillowtalk, bo się rozbeczę. Dziękuję.

Wzdycham.

-Zaśpiewam to sama, spoko.

Chłopak podnosi kciuka do góry i wraca do swojego telefonu.

Opieram się o Charliego.

-Powiedz, że będzie dobrze, proszę cię.

-Będzie dobrze.-Uśmiecha się do mnie i całuje w czoło.

Sama wyciągam teraz swój telefon. Mam SMSa od Alex.

Mrs. Devries: Pobawimy się w Peetę. Prawda czy fałsz?

Uśmiecham się do telefonu.

Ja: Prawda

Mrs. Devries: Miałam chłopaka?

Ja jej tego nie mogę powiedzieć, kurde. Ona sobie nie da rady z tą prawdą, no przykro mi.

Ja: Piszę, że wiadomość usunięta, sorry

Mrs. Devries: Charlotte, proszę Cię... Co robisz?

Ja: Nudzę się, a Ty?

Mrs. Devries: Też, mogę przyjść?

Ja: Wiesz, Alex, jestem z Charlie'm

Mrs. Deveries: A, ok, no trudno, innym razem. Miłej zabawy

Moje życie jest do dupy. Muszę ją okłamywać. Od razu chce mi się płakać.

-Co jest?-pyta Charlie, prawdopodobnie widząc moja minę.

W odpowiedzi podaję mu mój telefon, a on, kiedy czyta, tylko mocniej mnie do siebie przytula.

-Do mnie też napisała-przyznaje Leo.-Czy bluza w jej domu nie jest moja.

-Co jej odpisałeś?

-Prawdę. Chyba mogłem, co nie?

Kiwam głową. To nie jest jakaś straszna prawda.

---

Jesteśmy już w Manchester, a zaraz zaczyna się M&G.

-Dawaj autografy, jako ty-proszę Leo.-Nie chce, żeby ktoś mówił, że ma autograf od Alex, a tak naprawdę nie ma.

On tylko kiwa głową.

-Weź się uśmiechnij, czy coś...-dodaję.

Podnosi głowę, uśmiecha się, a zaraz potem ją spuszcza. Sztuczny uśmiech.

be my queen • bamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz