Rozdział 19/cz.2

5.8K 401 22
                                    

maraton 2/5

Alex:

Budzę się o 11am. Leo dalej śpi. Kurde, wygląda słodko. Siadam na łóżku, a w tym momencie chłopak się budzi, niszcząc moje plany o byciu chamską jeszcze przez chwilę.

Schodzimy na dół, gdzie znowu robię naleśniki, ale tym razem jedzenie ich nie jest tak chaotyczne, jak wczoraj. Później idę zmyć naczynia, a Leo idzie się ubrać. Jednak robi to naprawdę szybko, bo kiedy wycieram ręce, chłopak łapie mnie za biodra i sadza na blacie.

-Wow, czekałam na to-przyznaję. Leo się uśmiecha.

-Teraz już nie uciekniesz-mówi. Przysuwam go do siebie nogami.

-Nie mam zamiaru-szepczę.

Chłopak przygryza moją wargę, a później zaczyna mnie całować. Tak, to jest zdecydowanie nagroda dla mnie i dla niego za wczoraj. Kiedy jego ręce znajdują się już pod moim podkoszulkiem, czuję, że jestem gotowa zrobić coś, czego bałam się zrobić przez ostatnie dnia... Ale nagle mam znowu głupi pomysł w głowie. Odsuwam twarz Leo trochę od mojej, nie ruszając przy tym jego rąk.

-Ale serio, jeśli Maddie miała HIV?-pytam, udając całkiem poważną, choć słabo mi to idzie.

-Alex, widzę, że amnezja nie zmieniła w tobie tego, że kochasz mi przerywać w takich momentach-mamrocze Leo.

-Nie licz, że będę z tobą dziś uprawiać seks-mówię.

-Liczyłem, ale widzę, że nie mam na co-znowu mamrocze chłopak.

-To znaczy, wiesz, jeśli będziesz bardzo grzeczny, to może da się coś załatwić.-Uśmiecham się.-Ale teraz-odpycham go delikatnie od siebie-jeśli pozwolisz, pójdę się ubrać.

Leo się odsuwa, umożliwiając mi przejście. Idzie za mną do jadalni, gdzie siada przy stole.

-Jakoś wolę cię w takim wydaniu-przyznaję.

Ściągam podkoszulek przez głowę. Odwracam się w jego stronę.

-A teraz nie lepiej?-Śmieję się.

-Zniknij z moich oczu-mówi chłopak i macha rękę.

-Dobra, ale później na nic nie licz-odpowiadam i odwracam się, żeby iść do góry.-Wiesz, inny chłopak by to docenił-dodaję i wiem, że to zadziałało, bo słyszę jak Leo wstaje z miejsca i do mnie podchodzi. Łapie mnie za rękę, a ja próbuję ukryć uśmiech.-Sorry, teraz mam już focha.

-Ładne siniaki-mówi Leo.

-No wiem, jestem taka, wiesz, creepy z tymi siniakami.-Odwracam się w jego stronę. Leo łapie mnie w talii i przysuwa jeszcze bliżej siebie.

-No i wiesz, doceniam to, ale nie chce sobie robić nadziei-szepczę mi do ucha.

-Wow, jesteś taki słodki, że aż mi cię szkoda.

-No wiem, urok osobisty.-Leo znowu macha ręką.-Idź się ubrać, pójdziemy do Charlotte. Nie wytrzymam z tobą długo w jednym domu, sam na sam.-Puszcza mnie.

-Ale gdybyś mnie zgwałcił, to byłaby tylko i wyłącznie moja wina! No bo wiesz, kuszę cię i tak dalej, a taka natura niegrzecznych chłopców, że od razu chcą z taką do łóżka iść.

-Oczywiście spać do łóżka, bo co innego można robić w łóżku?-pyta Leo. Śmiejemy się. Ku mojemu zaskoczeniu chłopak idzie za mną.

-Idę się ubrać. Nie możesz poczekać na dole?-pytam, unosząc brwi.

-Postanowiłem, że się na ciebie popatrzę-przyznaje chłopak.

-Nie, dzięki.-Wchodzę do swojego pokoju, żeby wybrać sobie cichy.

be my queen • bamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz