Rozdział 4

12.3K 675 141
                                    

Charlotte:

Gdy schodzę na dół, Maddie siedzi na kanapie.

-Ogarnij coś, Madison-zaczynam.-Leo pocałował Alex w policzek, a ona się uśmiechnęła.

Tak, widziałam wszystko. To takie słodkie. Może ona podoba się Leo? Może jakaś miłość od pierwszego wejrzenia? Albo od pocałunku?

-Po pierwsze-nie mów mi nigdy więcej Madison, ogarniasz?-Gdy się śmieję, ona kontynuuje.-To słodkie. Może będą razem tak, jak przewidziałyście?

Leo to gwiazdor, który może powiedzieć, że chce dziewczynę i ją ma. Nie sądzę jednak, żeby tak zrobił, ale... To po prostu jest niemożliwe, żeby oni byli razem, to sensu nie ma. Mimo wszystko, byliby świetną parą.

-A tak w ogóle, to gdybyś widziała, jak patrzył się na ciebie Charlie gdy dziś śpiewałaś!-mówi podekscytowana Maddie.

To śpiewanie wyszło kompletnie bez sensu. Właściwie to nie chciałam śpiewać, ale Charlie powiedział, że chciałby usłyszeć, jak śpiewam i mówił to jeszcze z takim uśmiechem, że nie miałam wyboru. Jedynym warunkiem było to, że Charlie śpiewa ze mną. A później jeszcze Leo i Alex zaczęli rapować... świetnie to wyszło. Nawet przez myśl mi przeszło, że moglibyśmy nagrać coś na nasz kanał, ale... bez przesady.

-Też się na niego patrzyłam-odpowiadam. Oczywiście, później kończę temat, ponieważ nie chcę o tym z nią gadać.-Idziesz do domu, czy zostajesz ze mną i Alex?-pytam.

-Oj, chyba pójdę do domu. Nie mam tu nic, a Alex jest za mała, żeby pożyczyć od niej ciuchy. Zresztą, mama gdzieś wychodzi rano, więc będę musiała zająć się Olivierem. Ogarnij, że oni gadają tylko po walijsku!

To prawda. I tu jej współczuję. Tylko jej tata mówi po angielski, ale i tak nie płynnie.

-W takim razie powodzenia-mówię.

Żegnamy się.

Idę do góry. Alex dalej śpi. Faktycznie słodko śpi.

Szybko przebieram się w jakieś jej rzeczy i kładę się obok niej.

Gdy już prawie zasypiam, dostaję SMSa.

Charlie♥: Dobranoc, Księżniczko :*

Alex:

Budzi mnie piosenka „Stay strong", czyli tak, która nie jest dopasowana do żadnego kontaktu.

Zanim odbieram, patrze na zegarek 10:18am. Zaszalałaś, Alex.

Dzwoni Leo. Szybko odbieram.

-Cześć, Słodziaku-krzyczy do słuchawki.

-Cześć, Leo-odpowiadam.

-Co robisz?

-Właściwie śpię, a ty?

-Przyszedłem na śniadanie.

Aha.

-To świetnie.

Czy on właśnie...

O, tak, on właśnie.

-Zaraz, co?!-krzyczę tak głośno, że budzę Charlie. Wyskakuje z łóżka, w tym samym momencie, w którym dzwoni dzwonek do drzwi.

Pokazuje palcami, że pójdzie otworzyć.

-Charlie ci otworzy.

-Właściwie to ja dopiero zaraz przyjdę, na razie przyszedł tylko Charlie.-Śmieje się.

Ey, ale Charlotte jest samych majtkach i podkoszulku!

Rzucam telefon za siebie. Takie słabe przyzwyczajenie.

be my queen • bamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz