Rozdział 24

7.8K 464 38
                                    

dla mojego skarba Pati💗

Alex:

Jest godzina 3pm, a ja dalej nie zrobiłam nic pożytecznego. Oprócz całowania się z Leo, no wiem, to pożyteczne, ale i tak muszę coś zrobić.

-Leooo-jęczę.-Zróbmy coś-proszę.

-Mogę ci zaoferować tylko dziecko, Słodziaku-mówi, nie podnosząc wzroku znad telefonu.

Uderzam go poduszką.

-Chodźmy do Flintu-proponuję.

-Nie, dzięki-odpowiada.

-Ale od rana tu siedzimy i nic nie robimy, więc...-Dzwoni dzwonek do drzwi, przerywając zdanie, które chciałam powiedzieć.

-Idź otworzyć, zrobisz coś pożytecznego-mówi.

-Leo...-zaczynam, ale on mi przerywa. Podchodzi do mnie i przytula.

-Alex, kochanie, przepraszam, ale nic mi się nie chcę, więc...

-Dobra, dobra.

Teraz dzwoni jeszcze mój telefon, więc decyduje się najpierw odebrać. Dzwoni Kuba.

-No halo, Charlie znowu nie odbiera?-pytam.

-Nie, ale gdzie ty jesteś, stoję przed drzwiami, ale nikt mi nie otwiera.

Wzdycham.

-Kuba. Jestem w Walii, zapomniałeś?

-No wiem, ja też chodź otworzyć drzwi, a mnie nie denerwuj, proszę.

-Ty? Walia? Jak?

-Normalnie. Chodź. Zimno mi. Później lecicie ze mną na tydzień do Polski, jak coś.

Przewracam oczami, ale schodzę na dół. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że on jest w Walii. Niby, jak dogadałby się na lotnisku i w ogóle?

Ale oczywiście się mylę. To Kuba. Od razu mnie przytula. Odwzajemniam jego uścisk.

-Boże, co jak co, ale ciebie się tu nie spodziewałam-mówię.

-No to ta... jak to się mówiło. Szarlotka mnie tego uczyła... Surprise!

-Eee... no, ale niby, gdzie będziesz spał?-pytam.-Nie, żebym cię tu nie chciała, ale...

-Szarli na pewno mnie przyjmie. Tak w ogóle to gdzie mój ziom Mike?

-W szkole-tłumaczę.

-Przecież jest lipiec-zauważa.

-Jesteś w Walii, nie w Polsce...

-Kolejny powód, dla którego wolę Polskę i poszłem do zawodówki...

-Mówi się "poszedłem", Kuba, jestem walijką, a nawet ja to wiem-poprawiam go.

-Druga Szarlotka się znalazła.

Na dół schodzi Leo, a ja dalej przytulam się z Kubą. Muszę wymyślić, jak ich sobie przedstawić, używając dwóch języków.

Odsuwam się od Kuby.

-Leo to jest Kuba, najlepszy przyjaciel Charlie-mówię po angielsku. A później zaczynam po polsku.-Kuba to jest Leo, mój chłopak.

On zaraz będzie się chciała popisywać i powie coś po angielsku, a ja się zabiję.

-Yyy... cześć?-mówi pytanie Kuba, ale dobrze to powiedział, więc jestem z niego dumna. Charlotte też pewnie będzie.

-Kompletnie nie ogarnia angielskiego, lepiej z nim nie gadaj-tłumaczę Leo.

-Ale skoro to jest najlepszy przyjaciel Charlie to dlaczego się tak do ciebie... przytulał?

be my queen • bamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz