Rozdział 34

7.4K 424 39
                                    

zapraszam do mojego skarba Pysiaxxx na jej ff aaa!

Alex:

Następnego dnia budzi mnie Leo. No bo kto inny?

-Boże, czemu w Polsce jest tak gorąco?-pyta. Siedzi na łóżku obok mnie w samych bokserkach.

-Jak dla mnie może być gorąco, jeśli mam mieć takie widoki z rana-mówię i się uśmiecham.

-A ja nie mam widoków i wciąż mi gorąco.-Chłopak wstaję z łóżka, podchodzi do okna i się wychyla.-Wszędzie jest gorąco!

-Witaj w Polsce-komentuję.

Faktycznie jest gorąco, nawet bardzo. Ściągam z siebie kołdrę, zapominając kompletnie, że mieliśmy mieć z Leo na sobie po tyle samo ubrań i teraz też tak jest...

-No, teraz mam widoki.-Uśmiecha się, a ja rzucam go jego podkoszulkiem. On go łapię.

-Dzięki, ale na razie go nie ubiorę.

Wzruszam ramionami.

-Jakoś nieszczególnie mi to przeszkadza.

Sama wstaję z łóżka, przecieram oczy. Sprawdzam godzinę. Jedenasta.

-Kochana zmiana czasu-mruczę.

Podnoszę swoje ciuchy z ziemi i je składam.

-Weź się tak na mnie nie patrz-mówię do chłopaka, ponieważ od jakiegoś czasu już się nie rusza, a ja się zastanawiam, co on robi.

-No sorry, Alex, ale muszę.

Ta, nie musisz, ale chcesz.

Podchodzę do szafy i wyciągam z niej ciuchy, które będą idealne na tą pogodę-czarne szorty i biały podkoszulek, który nie jest podkoszulkiem, bo jest crop topem. No widać mi w w nim cały brzuch, czyli Leo o niczym innym nie marzy.

Schodzę na dół, wcześniej sprawdzając, czy Leo nie jest dalej w pokoju, ale już zszedł na dół.

Siedzi przy stole, z dziwna miną typu „Zabijcie mnie" albo „Gdzie ja jestem?". Dalej się oczywiście nie ubrał.

-Serio muszę się ubierać?-pyta, a ja wybucham śmiechem.

-Serio. Nie chciałbyś widzieć, co zrobiłyby twoje fanki, gdybyś wyszedł tak z domu. Ja nie chciałabym być na miejscu twoich fanek, gdybyś za bardzo się im spodobał.

-Ty też jesteś moją fanką-zauważa.

-Ale ja jestem troszkę inną odmianą.

On się śmieję. Ale oczywiście od razu humor mu się niszczy, ponieważ jest gorąco.

-Ile jest stopni?-pyta.

Idę do kuchni. Sprawdzam na termometr. Ta, super. Jest jedenasta rano, a już jest 31 stopni Celsjusza.

Przychodzę do Leo.

-Podać ci w Fahrenheitach czy Celsjuszach?-pytam jak idiotka, choć sama nie umiałabym obliczyć na Fahrenheita.

-Alex...

-Trzydzieści jeden stopni-przerywam mu z uśmiechem.

-To chyba jednak wolałbym, że to były stopnie Fahrenheita, bo byłoby zimniej.

-No co zrobisz?-pytam i siadam obok niego.-Idź się ubrać, pójdziemy do Charlotte.

-Alex, nie dam rady się ubrać, serio-mówi chłopak.-Jeszcze nie jestem głodny, a to już się nazywa chorobą, bo ja lubię jeść! A zwłaszcza Nutellę.

be my queen • bamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz