Charlotte:
Siedzę w tej cholernej poczekalni od pięciu godzin i czuję, że zaraz zeświruję.
Policja przesłuchiwała już każdego z nas, choć na początku nie chciałam się na to zgodzić. Chciałam czekać na Alex. W końcu poszłam jednak z nimi, po długim zapewniani reszty, że tu zostaną i poinformują mnie od razu, jeśli będą coś wiedzieć. Nic jednak dalej nie wiem, choć minęły już tę pięć godzin i jest już 2am.
Prześpiewałam pod nosem już tyle piosenek, żeby się uspokoić, ale oczywiście nic mi nie wychodzi. Mimo wszystko już nie płaczę. Chyba skończył mi się zapas łez.
Siedzę cały czas ze spuszczoną głową. Naprawdę czuję, że zaczynam dostawać drgawek, że muszę zażyć tabletkę. Ale nie ruszę się stąd. Nie ma takiej opcji.
-Charlie-mówi mój chłopak.-Musisz wrócić do domu...-Przerywam mu, gwałtownie podnosząc głowę i zaczynając nią kręcić.
-Charlotte, twój chłopak ma rację. Masz depresję, to nie jest wszystko takie proste-mówi mama Alex, która siedzi obok mnie. Też wygląda fatalnie.
-Nie mogę stąd iść, nie wiem, czego nie rozumiecie.-Czuję, że brzmię fatalnie. Że wyglądam idiotycznie. Mam ochotę rozpaść się na części. Nie chce mi się tu siedzieć. W ogóle nic nie ma sensu...
Oczywiście zrywam się z miejsca, jak idiotka, ponieważ jest to kompletnie okropna myśl samobójcza.
-Charlotte-mówi Charlie i wstaje z miejsca. Przytula mnie.-Idź, proszę cię-szepcze mi do ucha.-My tu zostaniemy, a zaraz później tu przyjedziesz. Okay?
-Nie mogę-odszeptuję.-Naprawdę. Nie zostawię jej.-Odsuwam się od chłopaka i znowu siadam na miejscu.
-Przepraszam-mówi jakaś pielęgniarka-ale usłyszałam coś o depresji. Nie wiem, czy dobrym pomysł jest siedzenie tu osoby z tą chorobą.
-Proszę nie nazywać depresji chorobą-mówię.-To jakiś doskonały wymysł Boga, za który, widzi pani, dalej nie umiem mu podziękować.
Pielęgniarka spuszcza głowę. Ah, więc teraz będę niemiła dla wszystkich? Mogę sobie tylko pogratulować. Nawet Boga obrażam!
-Jaką masz?-pyta w końcu.
-Lękową.-Nie czuję sensu w ukrywaniu tego przed nią.
Kobieta do mnie podchodzi i wyciąga do mnie rękę.
-Chodź, dam ci tabletki. Mam taką samą.
Patrzę się na nią.
-Przykro mi.-Przyjmuję jej rękę i idę za nią. Zażywa takie same tabletki, jak ja, więc dobrze.
-Weź dwie.
Kiwam głową i szybko popijam dwie tabletki. Dziękuję jej. Wracam do reszty i przytulam się do Charliego.
-Dalej uważam, że powinnaś wrócić do domu-szepcze chłopak.-Albo się prześpij.
-Że gdzie niby?-pytam.
-Na mnie. Lubię być poduszką, a zwłaszcza twoją-mówi, a ja resztkami sił rzucam mu uśmiech.
Wstaję jednak z krzesła i podchodzę do Leo, który nie ruszył się odkąd Alex poszła na operacje.
-Leo...-zaczynam.
Chłopak przygryza wargę i spuszcza wzrok.
-Nie bądź kolejną osobą, która ma zamiar powiedzieć mi, że będzie dobrze, bo jako jedyna wiesz, że nie musi być.
CZYTASZ
be my queen • bam
FanfictionGwiazda muzyki i jego fanka razem? Nie można? Ah, tak? Alex, Charlotte, Maddie. Trzy przyjaciółki. Trzy największe fanki Bars and Melody. To znaczy, Alex i Charlotte. Maddie jakoś bardzo nie rozumie tej miłości, ale bardzo lubi chłopaków i słucha ic...